Po niedzieli,
która minęła w zastraszającym tempie nastał poniedziałek. Już od samego poranka
wszystko szło w dobrym kierunku. Jesienne promienie słońca przemykały się
między szarymi i szpitalnymi roletami, łaskocząc Paulinę w policzki. Dziewczyna
leżała na łóżku i przeglądała zdjęcia w swoim telefonie. Od porannego obchodu
minęło półgodziny, a ona już zdążyła wynudzić się za wszelkie czasu. Dziewczyna
na łóżku obok, jak się okazało o imieniu Kasia, czytała książkę nie przejmując
się niczym dookoła. Rudowłosa nie była zbyt rozmowna, a Lili w żaden sposób to
nie przeszkadzało. Jak na razie miała za dużo nowych ludzi w swoim otoczeniu.
Po kilku wolno upływających minutach zadzwonił telefon
szesnastolatki. Spojrzała się na wyświetlacz i ze niepokojem zauważyła, iż
dzwoni Ola. Wiedziała, że w końcu będzie musiała pogadać z przyjaciółką,
jednakże pragnęła aby było to potem. Specjalnie też nie zadzwoniła dzień
wcześnie, choć może zapomniała o tym, świetnie spędzając czas z Wojtkiem.
- Hej! Co tam u ciebie?
– przywitała się z udawaną radością, blondynka.
- U mnie wszystko w
porządku. To ty jesteś w szpitalu… - w głosie Aleksandry można było wyczuć
zmartwienie. W tle słychać było odgłosy samochodów i ruchu ulicznego,
najwidoczniej nastolatka zmierzała właśnie do szkoły.
- Nic mi nie jest. To
zwykłe rutynowe badania – skłamała niepewnie Paula, na co jej współlokatorka
rzuciła jej zdziwione spojrzenie. Kasia mniej więcej wiedziała, co dolega
koleżance, bo przecież lekarze nie umieją utrzymać dyskretności.
- Twój słaby głos nie
wskazuje no to, że nic ci nie jest.
- Już jutro wychodzę
więc raczej nie umieram.
- Może odwiedzę cię
dziś po połu…
- Niee! – opowiedziała
pochopnie, przerywając swojej rozmówczyni.-
To znaczy nie musisz się fatygować. Nie mi nie jest, więc spokojnie
zobaczymy się w czwartek w szkole. Jeżeli możesz to zeskanuj mi potem lekcje z
tych dni kiedy mnie nie będzie.
- Sama chciałam nawet
to zaproponować.
- A tak w ogóle to skąd
wiedziałaś gdzie mieszkam? – Paulina nagle przypomniała sobie nurtujące ją
pytanie.
- Zadzwoniłam do
Leszczyńskiej, chwilę z nią pogadałam, aż w końcu dała mi ten adres. Mam swoje
sposoby, kochana. Nawet jeżeli wyjechałabyś na drugi koniec świat i tak cię
znajdę – zaśmiała się po drugiej stronie Ola. Paulina przez chwilę nie
wierzyła, w to co słyszy. Czy czarnowłosa była zdolna zadzwonić do ich
wychowawczyni i poprosić o adres? Przecież to są chyba dane poufne, lecz z
drugiej strony Aleksandra była zdolna przekonać wszystkich, nawet starą
chemiczkę.
- Jesteś za sprytna –
przyznała Lili, bawiąc się końcówkami swoich włosów. – Słyszę, że weszłaś do
szkoły. Nie chcę, by przeze mnie zabrali ci telefon, więc pa.
- Okej, zdrowiej mi tak
– rzekła Ola i się rozłączyła. Paula uśmiechnęła się odkładając telefon na
szafkę obok.
Kilka godzin później, kiedy starsza kobieta roznosiła
obiady, do sali szesnastolatki zapukała Mateusz. Wszedł i zaraz zajął miejsce
obok łóżka Pauliny, która lekko się uśmiechała.
- Hej. Jak się czujesz?
– spytał, odkładając na podłogę swój plecak, a później przeczesując swoje rozczochrane
włosy.
- O wiele lepiej.
Lekarka dziś mówiła, że jutro po obiedzie mnie wypuszczą – odpowiedziała z
satysfakcją blondynka, a dwudziestolatek tylko się zaśmiał.
Do sali bez ostrzeżenia wparowała przygarbiona
sanitariuszka w białym kitlu i gumowych rękawiczkach. W dłoniach trzymała dwie
szare tace, z których wydobywał się ciężki do identyfikacji zapach.
Pielęgniarka podała jedną z tac Kasi, a drugą Paulinie. Powiedziała „smacznego” i wyszła, pozostawiając
dziwną ciszę w pomieszczeniu.
Zielonooka ostrożnie poniosła wieko, a przed nią odsłonił
się „obiad”. Mina dziewczynie od razu zbrzydła, kiedy zobaczyła jednego
ziemniaka polanego niezidentyfikowaną czerwoną mazią i brązowe coś, co miało
chyba udawać mięso. Jednak zielone plamki i dziwne włoski utrudniały taką
klasyfikację. Paulina zerkała raz na swój talerz, a raz na Mateusza błagalnym
wzrokiem z miną zbitego psa. Wojtek zaśmiał się widzą, i wyraz twarzy
Zalewskiej, i posiłek dla niej przygotowany.
- Widać, że dbają o to
aby dania wyglądały kolorowo i zachęcały do skosztowania – zażartował.
- Jak jesteś taki
zabawny to sam to zjedz – spiorunowała go wzrokiem, wyciągając talerz w jego
stronę. On lekko odchylił się na krześle, zatykając przy okazji nos.
- Ja już jadłem obiad,
teraz twoja kolej – jego chytry uśmiech pokazywał tylko, jak ta sytuacja go
bawi. Widząc zbolały wzrok dziewczyny, dodał: - Zjedz chociaż połowę.
Po wielkich bólach i męczarniach w końcu Paulinie udało
się zjeść wyznaczoną przez Mateusza porcję. Odstawiła tacę na szafkę i wszystko
obficie popiła wodą, kiedy jej gość cały czas się śmiał.
- Możesz być dumny!
Nigdy nie jadłam nic gorszego. Widzisz, co dla ciebie robię? – spytała z żalem.
- To miało być
obrzydliwe? – zadała zdziwiony pytanie, zerkając w oczy Lili. Ona także spojrzała
w jego, jednak po kilku sekundach spuściła speszona wzrok na swoje dłonie. –
Jogurt miesiąc po dacie ważności, znaleziony pod łóżkiem jest ohydny.
- Zjadłeś go? –
zdumiona znów zaczęła obserwować dwudziestolatka.
- Założyłem się z
kumplem o pięć dych. Czego nie robi się dla pieniędzy – dumnie wypiął klatkę
piersiową do przodu. Zachowywał się jakby zdobył Mont Everest. Paulina kilka
razy zamrugała, zastanawiając się czy Mateusz jej nie wrabia, aczkolwiek on
wydawał się jak najbardziej poważny.
- Jesteś obrzydliwy.
Fuj, byłeś aż tak biedny, czy co? Nawet za milion bym tego nie zrobiła. Ale z
drugiej strony mogłam już się zorientować, że lubisz zakłady – powiedziała
specjalnie przeciągając ostatnie zdanie. Mateusz zaśmiał się pod nosem, nie
komentując jej wypowiedzi.
Po chwili z swojego plecaka wyjął pomarańczową teczkę, a
z niej jedną białą kartkę. Szybko znalazł też ołówek i zaczął nim uderzać o
brzeg kartki.
- Będziesz rysować? –
spytała się zerkając na jego dłonie.
- Poprawka będziemy
rysować – odparł, a Paulina zmarszczyła tylko brwi.
- No chyba nie. Jestem beznadziejna w tworzeniu sztuki, a poza tym nie chcę konkurować z przyszłym Picasso.
- Będziemy rysować na
jednej kartce. Każdy ma chwilę, aby narysować jeden szczegół ale bez odrywania
ołówka od kartki – tłumaczył spoglądając na biały arkusz. Widząc dezaprobatę ze
strony Pauliny ponawiał prośbę tak długo, aż dziewczyna się w końcu zgodziła.
Po kilku minutach zaczęli rysować. Tak jak chłopak
uprzedził robili to na zmianę, a kiedy kończyła się któregoś kolej wyrywali
sobie nawet dzieło z rąk. Śmiali się z tego , co rysują i w jaki sposób. Po
godzinie Mateusz wziął kartkę i przyjrzał się jej uważnie. Na jego twarz wpełzł
uroczy uśmiech, jakby był zadowolony z tego co widzi.
- No więc tak. -
położył dzieło na pościeli, w taki sposób, aby Lili mogła także się przyjrzeć.-
To miał być twój portret – zaśmiał się.
Paulina spojrzała na rysunek i zastanowiła się, co widzi.
Faktycznie Mateusz na samym początku narysował owal, jednak ona ani przez
chwilę nie pomyślała, że mogą rysować jej twarz. Na miejscy swoich oczu
narysowała dużo drobnych kwiatków, a w miejscu lewego ucha zrobiła domek z
płotem. Jedynie usta i nos narysowane prze chłopaka miały jakich sens. Całe
dzieło prezentowało się komicznie.
- Ja myślałam, że
chcesz narysować kulę ziemską – krzyknęła zawiedziona.
- Czy na kuli ziemskiej
jest… to jest dom, co nie? – spytał z ironią wskazując budowlę. Paulina
szturchnęła go ręką krzycząc, że ma przestać.
Chwilę jeszcze pośmiali się z ich wspólnego „dzieła”, w
końcu jednak pozostało na tym, że to Paulina je zabiera. Później porozmawiali
na temat warsztatu, który w czasie nieobecności Marka był zamknięty, a klienci
nie dawali spokoju Mateuszowi. Przyznał, że musi zadzwonić do swojego szefa z
powodu jednego samochodu, przy okazji po raz kolejny zapewnił Paulinę, że nic
nie powie o jej pobycie w szpitalu.
Około godziny siedemnastej Mateusz pożegnał się z
Pauliną, uśmiechnął się do nie cwaniacko i wyszedł z sali. Zadowolona
nastolatka opuściła głowę na poduszkę i stwierdziła, że się zdrzemnie.
- Też chciałabym mieć
takiego chłopak – przerwała naglą ciszę rudowłosa. Paulina słysząc to zdanie, o
mało się nie zakrztusiła.
- My… Znaczy ja z nim
nie jestem – wyjąkała zerkając w oczy koleżanki. Piętnastolatka tylko się
zaśmiała i zamknęła książkę.
- On wygląda,
jakby chciał się na ciebie rzucić - powiedziała spokojnie. Lili mimowolnie zarumieniła
się na tę myśl.
Czy to co mówiła Kasia
mogło być prawdą? Była pewna, że Mateusz zajmuje się nią tylko dlatego, bo jej
tata mu tak kazał. Ani razu nie doszukiwała się w tym nic więcej. Przecież
gadali ze sobą normalnie, ani razu nic jej nie też zdziwiło. Po za tym to był
brat Magdy, a z tego nie mogło wyjść nic dobrego. Kiedy wrócą jej rodzice,
Mateusz zajmie się swoim życiem, a ona swoim. Tak, jak powinno być cały czas.
Wibracje poinformowały Paule o otrzymaniu sms’a. Wzięła
do ręki swój telefon i odblokowała wiadomość. Jej treść spowodowała, że
dziewczyna całkowicie zapomniała o Wojtku.
-
„Jak się czujesz, słońce? Pamiętasz o sobotnim kinie?” –
uśmiechnęła się widząc wiadomość od Bartka. Przecież to z nim coraz więcej ją
łączyło.
Kolejnego dnia, tak jak obiecała lekarka, Paulina miała
wyjść do domu. O godzinie czternastej do szpitala przyjechał Mateusz, aby
zawieść nastolatkę bezpiecznie do domu. Chciał być pewny, że dziewczyna dotrze
tam w całym kawałku.
Mimo wczesnej pory nastolatka nie dostała wypisu przed
godziną szesnastą, a kiedy wyszła z szarego budynku było już dobrze po
siedemnastej. Wszystko to strasznie ją zdenerwowało, bo w końcu ile może trwać
wypisanie jednego dokumentu.
Wściekła wsiadła do auta Mateusza i zapięła pasy. W końcu
mogła zapomnieć o niewygodnym łóżku i niedobrych daniach. W tamtej chwili
marzyła tylko o swojej łazience.
- Zadowolona, co? –
spytał czarnowłosy stając na czerwonym świetle. Kącikiem oka dostrzegał
zadowoloną minę Pauliny.
- I to jak. – oparła
się o oparcie dumna z tego, że wraca do domu – Teraz tylko muszę trochę ogarnąć
mieszkanie, zanim jutro moi rodzice wrócą. Nie powiesz im, prawda? – spytała
się nagle ze strachem, spoglądając w błękitne oczy chłopaka.
- Dotrzymuję obietnic,
a poza tym zadajesz to pytanie przynajmniej pięć razy dziennie – zaśmiał się
zmieniając pas jezdni. Byli już tylko dwie ulice od domu Zalewskich.
- Okej, niech będzie,
że ci wierzę – przyznała patrząc przez szybę, na szybko oddalające się budynki.
Podjechali pod jej dom, gdzie Wojtek zgasił silnik.
Paulina podniosła z podłogi swoje rzeczy i zerknęła na studenta.
- Nie wejdziesz? –
spytała rozczarowana. Była pewna, że chłopak będzie denerwował ją swoją
obecnością jeszcze przez kilka godzin.
- Jutro mam prezentacje
do oddania. Muszę w końcu ją zacząć – odparł odwracając głowę w stronę
dziewczyny, która od razu zatopiła wzrok w jego oczach.
- Aaa no tak,
zapomniałam że studiujesz. Przeze mnie pewnie coś oblejesz – przyznała z żalem,
ciągle nie umiejąc cofnąć wzroku.
- Spotkamy się jakoś za
kilka dni. Umówiliśmy się na bieganie, pamiętasz?
- No tak, racja –
przyznała z niechęcią, przypominając sobie, iż zgodziła się na dwa treningi
tygodniowo razem z Wojtkiem.
Chłopak nic już nie odpowiedział, więc w samochodzie
nastała ciężka cisza, jednakże nie przeszkadzała ona Paulinie i Mateuszowi.
Siedzieli dalej wpatrzeni w swoje tęczówki, jakby próbowali w tym czasie
odgadnąć, co dalej. On szukał odpowiedzi w jej zielonych oczach, a ona w jego
błękitnych.
Nagle Paula jak oparzona odwróciła się i wysiadła na
świeże powietrze. Ciężkość na sercu jaką czuła, za bardzo ją przytłaczała. Nie
zamykając samochodu, zajrzała tam z powrotem.
- Dzięki za wszystko –
odparła i zatrzasnęła szybko drzwiczki, zanim na jej policzki wkroczył ogromny
purpurowy rumieniec.
Mateusz osłupiały, że dziewczyna tak szybko uciekła
powoli włączył silnik i w wolnym tempie odjechał z pod jej podjazdu. Miał
nadzieję, że nastolatka wróci i nagle znajdzie się znów na miejscu obok niego.
A wtedy on znów będzie mógł ją pocałować. Coś o czym myślał od chwili, kiedy
zrobił to pierwszy raz. Jego rozmyślenia ciągle błądziły wokół blondynki,
której nie umiał wyprzeć z głowy. Pokręcił głową wściekły sam na siebie, że
taka dziewczyna zburzyła jego poukładany świat. Mówił, jej rzeczy o których nie
wiedzieli nawet jego znajomi, a co gorsze nie wiedział czemu tak się działo.
Już jutro miała nastać środa, czyli jego opieka nad Pauliną się kończyła. Nie
mógł się już narzucać, a poza tym był jeszcze ten „pedałowaty” Bartek, który strasznie działał mu na nerwy. Kolejną sprawą było to, że
zielonooka była córką jego szefa. To był solidny argument. Wiedział, że czym
prędzej musi sobie znaleźć jakieś zastępstwo za szesnastolatkę. Inaczej długo
tak nie wytrzyma.
Podjechał pod swój blok, gdzie zaparkował auto i wysiadł
na chłodne, październikowe powietrze. Na dworze już zmierzchało, więc szybkim
krokiem pokonał odległość dzielącą budynek z parkingiem. Wszedł na klatkę i od
razu skierował się do swojego mieszkania. Stanął przed drzwiami i wyjął klucze z
kieszeni. Nagły szelest na schodach, prowadzących na wyższe piętra, zwrócił
jego uwagę. Odwrócił się i z wrażenia upuścił trzymany w dłoni przedmiot.
Ze schodów powolnym korkiem zeszła brunetka. Na ramieniu
powieszoną miała torebkę, z zimna trzymała się za ramiona. Mateusz przyjrzał się postaci uważnie, nie dowierzając
własnym oczom.
- Mogę u ciebie dziś przenocować? – spytała cicho Magda.
- Mogę u ciebie dziś przenocować? – spytała cicho Magda.
***
No hej słoneczka :)
Przychodzę dziś do Was z 19 ( szczerze nie wierzę, że udało mi się dotrzeć do tak dalekiej części)
Jak podobało wam się wspólne rysowanie Pauliny i Mateusza?
Zjedlibyście jogurt o którym wspomniał Mateusz?
Zszokowani wizytą Magdy?
Ogólnie jak podoba Wam się rozdział?
Zaczynamy dziś popołudniu majówkę, więc w końcu będzie odrobina wytchnienia. Muszę nadrobić Wasze blogi, mam nadzieję, że wybaczycie mi zaległości.
19 pisało mi się przyjemnie, ale tak jak zawsze ocenę pozostawiam Wam.
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu,
Kilulu.
P.S Chciałabym Was poprosić o małe sprawdzenie ile Was jest. Jeżeli przeczytałeś ten rozdział to napisz krótki komentarz (np. czytam), komentarze anonimowe też są dostępne. Chciałabym się po prostu dowiedzieć ile osób interesuje się losem Pauliny :)
Pamiętajcie 20 czeka :D
P.S Chciałabym Was poprosić o małe sprawdzenie ile Was jest. Jeżeli przeczytałeś ten rozdział to napisz krótki komentarz (np. czytam), komentarze anonimowe też są dostępne. Chciałabym się po prostu dowiedzieć ile osób interesuje się losem Pauliny :)
Pamiętajcie 20 czeka :D
Kocham to czytać. To wspólne rysowanie było słodkie. Nie mogę się doczekac następnego rozdziału <33
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki :)
Usuńświetny rozdział :D czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba.
UsuńJa czytam! Kocham to! To najj opowiadanie ze wszystkich Czekam na kolejny rozdział.Mateusz jest strasznie opiekuńczy. Nie podoba mi się zachowanie Bartka. Ogólnie go nie lubię. Przeczytałam dzisiaj 2 rozdziały. Jupii!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podoba Ci się ten rozdział jak i poprzednie. Już kilkukrotnie zaznaczałam, że kocham czytać komentarze od anonimowych użytkowników. Jesteś kochana.
Usuńczemu to tak szybko się czyta? ;c no ale nic mam nadzieje że 20 będzie szybko :D
OdpowiedzUsuńPrzez to pytanie rozumiem, że Cię wciągnęłam :D Bardzo się cieszę z tego powodu.
Usuń:D
no hej słoneczko ;) jest pięknie! mmm Mateusz coś czuje do Pauli i w końcu się do tego przed sobą w miarę przyznał, to mi się podoba. ;D pojawienie się Magdy może być super i pomóc bardzo zarówno Pauli jak i im obojgu ;D Oczywiście domyślam się, co mogło się stać i no trudno powiedzieć, żeby nie było to trochę przerażające, ale jednak. Dziewczyna pewnie sama się przekona na co się zdecydowała i dowie, jak się pomyliła. No ale cóż, takie jest życie. Dziwne, że rodzice Pauli jeszcze nie dowiedzieli sie o szpitalu, ale jak widzę to kwestia czasu.
OdpowiedzUsuńW ogóle muszę przyznać, że mnie nieźle zaskoczyłaś tym rozdziałem, bo byłam już nastawiona na to, że nie uda ci się go dzisiaj wrzucić, ale w każdym razie super, że jest i czekam na kolejny!
Pozdrawiam,
M.
Lubię Cię zaskakiwać. Rozdział miał być w środę, więc jest w środę :D
UsuńCo do Magdy to mogę was jeszcze trochę zszokować. Jestem ciekawa jak zareagujecie na pewne wydarzenia :)
Co do tych uczuć Mateusza też nie byłabym aż taka pewna. :P
Zgadzam się z tobą, to tylko kwestia czasu.
To trochę od końca. Co do Magdy to podejrzewam, że albo pokłóciła się z rodzicami albo chłopakiem (może w końcu dostała trochę rozumu i z nim zerwała).
OdpowiedzUsuńTe ich wspólne rysowanie było słodkie.
Nadal zastanawiam się nad tą tajemnicą Bartka. Mam nadzieję, że za niedługo to wyjaśnisz.
Co do Oli, podziwiam ją. Przekonać nauczycielkę do powiedzenia danych osobowych. O.o.
Na miejscu Mateusza nie zjadłabym tego jogurtu. Ble.
Rozdział wspaniały.
Czekam na next.
Pozdrawiam
Mroczna
Magda będzie dla was zaskoczeniem, przynajmniej tak mi się wydaje.
UsuńBartek w końcu będzie musiał odkryć swoje wszystkie karty.
Ola jest strasznie sprytna.
Ja też nie zjadłabym tego jogurtu :P
Dzięki wielkie za kom :D
Świetny, a ich wspólne rysowanie było słodkie *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Dzięki wielkie za to, że jesteś :)
UsuńUwieeeeeeeeeeelbiam <3 To ich wspólne rysowanie było takie Kawaii :3 Mateusz nazwał Bartka "pedałowatym" XD hahah Mam nadzieję, że Wojtek w końcu powie o swoich uczuciach Lili, byłoby ciekawie :D Trzymaj tak dalej siostrzyczko :*
OdpowiedzUsuńKa-Ka-Ka- Kawaii Hello Kitti xD
UsuńPisałam Ci już z tymi uczuciami, za kilka rozdziałów wszystko powinno się wyjaśnić. A może jednak się nie wyjaśni...
Czytam :*
OdpowiedzUsuńNoo heejka ^^
OdpowiedzUsuńCóż mam powiedzieć, eh... Rozdział świetny jak zawsze! xD Mateusz w końcu przyznał, że coś do niej czuje, no bo dla mnie stwierdzenie, że chce ją jeszcze raz pocałować to przyznanie się do jakichś uczuć :D Rozdział pochłonęłam w mgnieniu oka, a niektóre fragmenty czytałam parę razy ^^
Jogurtu za nic w świecie bym nie zjadła, choć może, za kasę czemu nie xD Jak przeczytałam "Magda" to dosłownie siedziałam z rozdziawioną buzia i było takie "what?"...Wspólne rysownie było sweet i taaakie zabawne, ale scena w aucie rządzi ;> Ale z nazwanie m Bartka "pedałowatym" całkowicie się zgadzam xD No i duuużo Mateusza serwujesz, więc jest git <33 Jeszcze raz, podobało mi się jak zawsze :)
Pozdrawiam i weny życzę ;**
Ps o NN na destiny już ci pisałam to teraz jeszcze zaproszę na mojego nowego bloga (tzn pisałam to opowiadanie wcześniej, ale zaczynam od nowa xd): http://mysterious--diary.blogspot.com/
To lecę ;*
Jejku teraz ja nie wiem co powiedzieć... Normalnie aż się rumienie :P Cały czas nie mogę uwierzyć, że komuś podoba się ta historia, bo dla mnie jest strasznie banalna i przewidywalna.
UsuńZa kasę każdy chyba zrobiłby coś ohydnego :P
Cieszę się, że zszokowałam Cię Magdą.
Już lecę nadrabiać rozdziały u Cb :)
No już nie bądź taka skromna xD ^^
UsuńWłaśnie rzadko kiedy ktoś pisze takie normalne, naturalne opowiadania o codziennych problemach, na przykład ja nie umiem ciągnąć i wymyślić takiej historii, więc wiesz ;D I dzięki za świetne komentarze u nas <33
Twoje opowiadanie jest naprawdę dobre! Zawsze z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z tego powodu :)
UsuńCzytam. ;) Opowiadanie wspaniałe. Masz prawdziwy talent... ;*
OdpowiedzUsuńDzięki :) Miło wiedzieć, że tyle osób tu zagląda.
UsuńCzytam :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak krótko, ale jestem na telefonie, kiedy założe konto i będę na komputerze to będę komentować dłużej, ale podoba mi się. Nawet bardzo :) Jest kilka literówek, ale dla mnie liczy się tylko treść :)
A więc konto mam zamiar nazwać Reila, ale póki go nie ma będzie po prostu mój podpis.
Pozdrawiam.
Reila
Na pewno zacznę czytać Twojego bloga. Dzięki wielkie za komentarz :)
UsuńNie ma za co :)
UsuńTylko jeszcze nie wiem czy bloga założe, boję się trochę.
Czego się boisz? Jeżeli potrzebujesz pomocy, mogę pomóc :)
UsuńUwielbiam twoje opowiadanie piszesz świetnie <3
OdpowiedzUsuńI zawsze czekam niecierpliwie na kolejny rozdział
Pozdrawiam
A więc cześć! :) Z 3 razy zostawiłaś w moim spamie reklamę swojego bloga więc postanowiłam w końcu na niego wpaść. Tak czy tak bym tutaj wpadła, ale tym sposobem szybciej udało Ci się mnie przyciągnąć.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze muszę zwrócić Ci uwagę na piękny szablon, w którym wręcz natychmiastowo się zakochałam i (trochę chamsko) zapragnęłam taki mieć. Jest estetyczny, w pięknych kolorach, myślę że z naszą narysowaną jakby Pauliną. Jest naprawdę piękny, że brakuje mi słów.
Trochę mi zajęło, przeczytanie 19 rozdziałów, a powoli gdy zbliżałam się do tego zaczęłam żałować, że nie zdążyłaś napisać więcej hahah. I byłam trochę zła za to, że czytałam tak szybko.
Nie chciałabym się teraz rozczulać nad każdym bohaterem, zrobię to przy następnych okazjach, bo mam nadzieję, że parę ich jeszcze będzie. Ale od samego początku czułam że to z Bartkiem, a nie z Mateuszem jest coś nie tak.Paulina cóż jest trudną bohaterką, ale podoba mi się to przynajmniej nie są bajkowi, tylko prawdziwi.
Wyłapałam kilka błędów, raczej literówek więc to nic wielkiego. Podoba mi się Twój styl pisania, jest lekki i bardzo przyjemnie się go czyta, plusem jest to że robisz akapity (których sama nie robię, a cenie - brawo dla mnie). I Twój pomysł na historie, oh! Gdzieś pośród Twoich słów znalazłam chyba siebie, więc jeszcze bardziej podoba mi się Twój blog! :)
Mam nadzieję, że też może wpadniesz do mnie.
http://followyourheart-ff.blogspot.com/
+ obserwuje z przyjemnością Twój blog, czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością! :) x
Do ciebie na pewno też wpadnę. Wielkie dzięki za tak piękny komentarz. Nawet nie wiesz ile sprawił mi radości. Cieszę się, że odnalazłaś siebie w tej historii. Starałam się, aby każdy czytelnik znalazł fragment z którym mógłby się utożsamić.
UsuńRozdział boski..
OdpowiedzUsuńJest po prostu świetny <3 Nic więcej nie potrafię napisać... :(
OdpowiedzUsuńCzytam, kocham i chciałabym powąchać jogurt o którym mówił Wojtek :)
OdpowiedzUsuń