W sobotę po godzinie dziesiątej oszołomiona Paulina
otworzyła oczy. Zanim uświadomiła sobie gdzie jest musiała przemyśleć ostatnie
wydarzenia. Pamiętała taniec z Bartkiem, także moment jak wyszła na dwór. Jednak
później miał już tylko jakieś przebłyski. Nagle po jej plecach przeszedł
dreszcz, gdy przypomniała sobie jak wracała z Mateuszem. Nie miała kompletnego
pojęcia jak tam się znalazł i, co akurat robił, ale była mu wdzięczna za
zabranie do domu.
Z przeklęcie pulsującym bólem głowy wyplątała się z koca,
w który była zawinięta. Zsunęła nogi z kanapy, a następnie oparła łokcie na
kolanach. Siedziała w salonie, dalej ubrana w czarną sukienkę Oli. Świadczyło
to tylko o tym , że chłopak dostarczył ją do domu, a potem zostawił. Paula
uśmiechnęła się pod nosem, myśląc że jest to kolejny plus dla Mateusza.
Wstała i powolnym, ociężałym krokiem przeszła w kierunku
kuchni. W tamtej chwili marzyła tylko o tabletkach przeciwbólowych. W drodze
przełożyła swoje poplątane włosy na prawe ramię i przetarła zmęczone oczy. Weszła do kuchni dalej kierując się w stronę
zbawiennej szafki z lekami. Jej plany pokrzyżowała postać siedząca przy stole.
Dziewczyna pisnęła i zakryła usta ręką, a Mateusz w tym czasie obrócił się w
jej stronę. Serce Pauliny nagle przyśpieszyło, a w powietrze zatrzymało się w
płucach.
- Wyspałaś się? –
spytał się jak gdyby nigdy nic dwudziestolatek. Na stole przed nim leżał telefon
oraz miska, prawdopodobnie z płatkami. Paulina pomyślała tylko, że chłopak
zdążył się już rozgościć.
- Co tu robisz!? –
krzyknęła i powoli przeszła w stronę swojego celu, cały czas obserwując intruza.
W tamtym momencie miała ogromną ochotę rzucić się na Wojtka i powyrywać mu przydługie
włosy z głowy.
- Spokojnie królewno!
Nie musisz na mnie krzyczeć! Ja się tu o Ciebie martwię i troszczę, a ty na
mnie krzyczysz. No wiesz, co? Wystarczyło powiedzieć zwykłe dziękuję. – jego głos
był spokojny i opanowany. Radość bijąca z jego oczu jeszcze bardziej przerażała
Paule.
- Po pierwsze nie
jestem królewną! Po drugie jestem w moim domu i mogę robić, co chcę! I po
trzecie jak tu wszedłeś?! – mówiąc pokazywała odpowiednie palce. Nim chłopak
odpowiedział z szafki wyjęła pomarańczowe pudełko. Nalała sobie do szklanki
wody, po czym popiła niebieską pastylkę. Mateusz obserwował jej ruchy, czekając
z odpowiedzią aż skończy.
- Aby wejść do domu
chyba trzeba mieć klucze, co nie? – jego sarkazm także mu nie pomagał. Paulina
czuła gotującą się w niej złość.
- Kurwa! Nie rób ze
mnie idiotki! Odpowiadaj normalnie, albo stąd wyjdź. Nie mogę się na ciebie
patrzeć – odpowiedziała z zniesmaczoną miną.
- Jestem aż tak piękny?
– spytał, radośnie się przy tym uśmiechając. Lubił ją denerwować, bawiła go jej
złość.
- Jesteś obleśny. –
oparła się o blat i poprawiła sukienkę.
- Nie jesteś lepsza, bo
wyglądasz koszmarnie… Spotkałaś się dziś z lustrem? – uśmiechną się cynicznie i
mrugnął do Pauli, przez co z nerwów wypuściła powietrze przez usta. –
Spokojnie, nie denerwuj się tak. Nie słyszałaś, że złość piękności szkodzi? –
zaśmiał się, a potem zaczął jeść, nie skończone wcześniej, płatki.
- Odpowiesz normalnie? –
zadała pytanie starając się opanować.
- Twój tata dał mi
klucze, abym mógł wejść do domu. Tak trudne do pojęcia? – mówił z buzią pełną
płatków.
- Ale po co… - nagle w
jej głowie wszystko wydało się jasne. Jakby dopasowała do siebie pasujące
puzzle. Wyjazd rodziców, obecność Mateusza pod klubem i ten poranek. Wszystko
natychmiast stworzyło logiczną i spójną całość. Na początku blondynka nie
dowierzała swoim myślom, w końcu jak można wymyślić coś tak podłego. Jednak po
chwili przyjęła to z nadzwyczajnym spokojem. Mogła się tego już wcześniej
domyślić. – Mój tata kazał ci mnie pilnować. – nie zapytała, a bardziej
stwierdziła.
- No, czyli nie jesteś,
aż taka głupia. Brawo Paulinko.
- Zabije przysięgam. Kiedyś ich zabije! – krzyknęła zdenerwowana, na co Mateusz się zaśmiał. Głośno
tupiąc nogami powędrowała do swojego pokoju.
Nastolatka wpadła do siebie, gdzie podeszła do
szafy, którą natychmiast otworzyła. Jeżeli miała przebywać w towarzystwie
Mateusza, musiała przebrać tą sukienkę. Przeglądała swoje rzeczy,
szukając czegoś konkretnego.
- Radziłby założyć coś
innego niż dresy – odezwał się dwudziestolatek stojący w drzwiach. Paulina
zerknęła na niego zdziwiona, nie wiedziała kiedy zjawił się w jej pokoju.
- Jestem w domu, mogę
nosić co chcę – odpyskowała i wyjęła znoszone jeansy i zwykłą koszulką, która
była ze dwa rozmiary za duża.
- Ubierz się, bo za
godzinę wyjeżdżamy. – jego donośny głos odbijał się echem w jej pokoju.
Szesnastolatka wstała z przed szafy i stanęła przed chłopakiem. Nie był od niej
o wiele wyższy. Idealnie mogła spojrzeć w jego oczy.
- Nigdzie z tobą się
nie wybieram, jednak ty już teraz możesz wyjść. – umożliwiła sobie przejście i
podreptała pod łazienkę. Słyszała szuranie za sobą.
- Mam się tobą
opiekować do jutrzejszego wieczora, a że na kaca najlepsze jest świeże
powietrze to jedziemy na przejażdżkę. – Lili trzymając w jednej ręce
przygotowane ubranie, a w drugą przytrzymując otwarte drzwi odwróciła się w
stronę studenta.
- Nigdzie z tobą nie
jadę! – prychnęła i zatrzasnęła się w toalecie.
- Pośpiesz się
królewno! – krzyknął chłopak i wrócił na swoje miejsce w kuchni.
Usiadł na twardym krześle i przeczesał ręką włosy. Z
blatu zabrał telefon, po czym włączył grę, aby jakoś zabić czas, w którym
Paulina brała prysznic. Całe to niańczenie było mu na rękę, w końcu jej
ojciec za cały weekend zaproponował mu pieniądze. Mimo materialnych korzyści,
bardziej zależało mu na kontakcie z Pauliną, której denerwowanie stało się dla
niego nagłym zwyczajem. Zachowywał się jak starszy brat, który denerwuje swoje
młodsze rodzeństwo. Właśnie o to w tym wszystkim chodziło, chłopakowi brakowało
tej funkcji. W głębi tęsknił za swoją siostrą, jednak widok jak niszczy swoje
życie razem z Piotrem powodował w nim furię. Miejsce Magdy zajęła teraz
Paulina, którą po prostu lubił.
Dwadzieścia minut później odświeżona i opanowana Lili wkroczyła
do kuchni. Jej wilgotne włosy, przyklejały się do policzków, które były lekko
zaróżowione. Mateusz widząc dziewczynę odłożył komórkę i wstał z krzesła,
otrzepując przy okazji spodnie.
- Jeszcze tu jesteś? –
spytała się Paula robiąc z włosów luźnego warkocza.
- Ubieraj kurtkę i buty, bo jedziemy – zadowolony przeszedł w stronę korytarza i zaczął zakładać swoje
czarne trampki. Paulina przyglądała się poczynaniom Mateusza stojąc cały czas
przed kuchnią. – Ja mówię serio. Nie zostaniesz dziś w domu! Jedziesz ze mną,
albo ja zostanę tutaj i będę ci marudzić na uchem – powiedział stanowczo i
zarzucił na plecy kurtkę.
- Niby gdzie chcesz
jechać? – nagle propozycja Wojtka wydała się blondynce ciekawa, w końcu kolejne samotne popołudnie nie zdawało jej się aż tak bardzo pociągające.
- Oj takich szczegółów
to ja ci nie zdradzę. Nie bój się, nie wywiozę cię poza kraj.
- Przed dziewiętnastą
dasz mi już spokój i zostawisz samą w domu? – spytała błagalnym tonem.
- Zastanowię się –
przyznał wzruszając ramionami. Widząc zabójczy wzrok zielonookiej dodał: - Tak
dam ci spokój. Mam ciekawsze rzeczy do robienia niż niańczenia dwadzieścia cztery
na dobę jakiegoś dziecka.
- Nie jestem dzieckiem!
- Czekam przy
samochodzie.
Mateusz włączył się do ruchu kierując pojazd w stronę swojej
kawalerki. Przejechał trzy ulicy i stanął na parkingu przed blokiem.
- Przywiozłeś mnie do
swojego domu? – spytała zdziwiona. Oczekiwała czegoś więcej słysząc słowo „przejażdżka”.
- Muszę zabrać kilka
rzeczy, a potem ruszymy dalej – oparł i wysiadł z samochodu. Paulina także to
uczyniła i kawałek truchtając zrównała się z chłopakiem.
Razem weszli na trzecie piętro, gdzie czarnowłosy
odkluczył kremowe drzwi, na których przyczepiona była metalowa ósemka.
- Z góry przepraszam za
bałagan – powiedział umożliwiając wejście, które i tak zostało zatarasowane
przez kremowego psiaka. Lili uśmiechnęła się widzą kremowego labradora.
- Hej Kochanie! –
krzyknął Mateusz witając zwierzaka, który z radości merdał ogonem – Stęskniłaś się
co? – poklepał suczkę po głowie.
- Dałeś psu na imię
Kochana? – zadała pytanie blondynka wchodzą za chłopakiem do mieszkania.
- Taaak – odparł przeciągle
i wszedł do pomieszczenia na prawo od drzwi frontowych.
- Musisz ją bardzo
kochać – krzyknęła dziewczyna, jednak jej uwagę przykuły obrazy powieszone na ścianach,
jak i sztalugi oparte o boazerię. Przeszła się po korytarzu i przyjrzała
malowidłom. Przedstawiały one naturę, przedmioty, a nawet postacie. Niektóre
namalowane były farbami, inne były zarysowane tylko ołówkiem. Dziewczyna wyciągnęła jedno
z dzieł opartych o ścianę. Spojrzała w dużo brązowe oczy małej dziewczynki,
trzymającej kwiatki. Mimowolnie kąciki ust Lili uniosły się widząc radosne
dziecko. Jakie było jej zdziwienie kiedy stwierdziła, że obraz przedstawia
Magdę. Prawie upuściła przedmiot na podłogę, orientując się że widzi swoją
dawną przyjaciółkę, kiedy miała może pięć lub sześć lat. Choć różnica wieku
zrobiła swoje, Paula od razu poznała te radosne tęczówki.
- Idziemy? – spytał się
Mateusz, który stał już na klatce schodowej. Na plecach zarzucony miał zielony
plecak. Nastolatka ostrożnie odłożyła trzymane w ręce dzieło i wyszła poza
kawalerkę. W drodze uśmiechnęła się lekko w stronę Wojtka, a następnie zbiegła
po schodach.
Podczas jazdy słuchali radiowych hitów, kłócąc się na
temat profesjonalizmu, co niektórych wykonawców. Cała droga mimo, że długa
minęła im w miarę szybko. Lili nim zdążyła się spostrzec byli już na miejscu. Mateusz
zatrzymał samochód przy leśnej drodze i wyjął kluczyki ze stacyjki.
- No to jesteśmy prawie
na miejscu – uśmiechnął się zerkając na siedzącą obok Paulinę. Ona tylko
zaniepokojona spojrzała się na las, znajdujący się po obu stronach szosy. Była
sama, z nim pośrodku odludzia. Wysiadła z auta czując nagłą duszność. Pomimo,
że dopiero tam się znalazła chciała już wracać do domu.
Zostawili srebrny samochód i ruszyli ścieżką w lesie. Przeszli może pół kilometra i dotarli nad staw. Mateusz ruszył dalej, ale Paulina stanęła w pół kroku. Stała i podziwiała ten widok, bo miejsce było magiczne. Ciche, spokojne, a zarazem dzikie i nienaruszone przez człowieka. Jedynym dodatkowym elementem był drewniany most wychodzący trzy metry w głąb wody. Zdumiona szesnastolatka w końcu ruszyła za studentem, który zboczył z ścieżki. Razem wkroczyli na most, który ostrzegawczo zaskrzypiał pod ich ciężarem. Nie wzruszony dwudziestolatek przeszedł do samego końca, gdzie usiadł, spuszczając nogi nad taflą wody. Paulina uczyniła to samo, a następnie dalej podziwiała otaczającą ją przyrodę.
Zostawili srebrny samochód i ruszyli ścieżką w lesie. Przeszli może pół kilometra i dotarli nad staw. Mateusz ruszył dalej, ale Paulina stanęła w pół kroku. Stała i podziwiała ten widok, bo miejsce było magiczne. Ciche, spokojne, a zarazem dzikie i nienaruszone przez człowieka. Jedynym dodatkowym elementem był drewniany most wychodzący trzy metry w głąb wody. Zdumiona szesnastolatka w końcu ruszyła za studentem, który zboczył z ścieżki. Razem wkroczyli na most, który ostrzegawczo zaskrzypiał pod ich ciężarem. Nie wzruszony dwudziestolatek przeszedł do samego końca, gdzie usiadł, spuszczając nogi nad taflą wody. Paulina uczyniła to samo, a następnie dalej podziwiała otaczającą ją przyrodę.
- Robi wrażenie, co? –
spokojną ciszę przerwał głos chłopaka.
- Wielkie… - odparła
rozmarzona, po czym nastała długa cisza i nikt z nich nie chciał jej zakłócić.
- Długo już malujesz? –
ciekawość Pauliny nagle wygrała. Spytała się przenosząc wzrok na Mateusza.
- Kilka lat, ale
amatorsko – mówiąc rzucał kamieniami burząc idealną taflę turkusowej wody.
- Amatorsko? Przecież
one są bardzo ładne. Sam się uczyłeś?
- Można tak powiedzieć.
Staram się odwzorować to co wiedzę, lub czuję – chłopak nie przejmował się, że
mówiąc to Paulinie odkrywa siebie. Mówił o czymś o czym mało osób wiedziało.
Przecież jakby powiedział, że maluje od razu zostałby przez większość wyśmiany.
- Czemu wtedy
studiujesz prawo? Mogłeś iść na historię sztuki lub coś podobnego – stwierdziła
Paulina cały czas przyglądając się jego profilowi. Jego niebieskie oczy
wydawały się błyszczeć w słońcu, które przedzierało swoje promienie między
gałęziami drzew.
- Marzenie ojca, aby
mieć w rodzinie prawnika. Nie chciałem go zawieść – odparł z smutkiem.
- To twoje życie, nie
powinieneś robić czegoś czego nie chcesz…
- To nie tak, że nie
chcę studiować prawa. Jest to bardzo ciekawy kierunek – Paulina zaśmiała się
słysząc sarkazm w jego wypowiedzi. – Robię to dla taty, jego życie dało mu
wystarczającego kopa w ciągu ostatnich trzech lat.
Paulinę zdziwiło opanowanie i otwartość chłopaka. Nie
widziała go jeszcze w tak spokojnej wersji. Podobał jej się jego lekki uśmiech,
który był uroczy, a za razem tajemniczy. Była to lepsza wersja Wojtka, niż ta codzienna. Może tak jak i ona zakładał maskę, którą chronił siebie? Poczuła
nagle, że może mieć z nim coś wspólnego, a to sprawiło, że znowu tego dnia się
uśmiechnęła.
- Studiujesz prawo, –
Paulina zaczęła powoli wymieniać – pracujesz u mojego taty w warsztacie, gdzie
naprawiasz samochody, a dodatkowo malujesz. – Mateusz przytaknął zgadzając się
ze słowami Lili. – To wszystko do siebie bardzo pasuje – zaśmiała się
dziewczyna.
- Faktycznie wygląda to
trochę komicznie – przyznał i uśmiechnął się odsłaniając przy okazji rząd
białych zębów.
- Namalowałeś kiedyś to
miejsce? – spytała po kilku minutach Paulina, machając nogami jak dziecko.
- Kilka razy
próbowałem, ale jakoś nigdy nie udało mi się oddać nastroju tego miejsca.
- Jak je w ogóle znalazłeś?
- Kiedyś w wakacje
często kąpałem się w tym stawie. Przyjeżdżaliśmy tu całą rodziną – przyznał z
wyczuwalnym żalem.
- No tak, teraz już
raczej tego nie robisz. – oparła się na rękach, wyciągając twarz w stronę
słońca. Przymknęła oczy, ogrzewając się w jesiennych promieniach. Nagle
poczuła, że Mateusz wstał. Otworzyła jedno oko i dostrzegła, że chłopak zdjął
buty oraz rozpiął kurtkę.
- Ej, co ty robisz? –
krzyknęła nagle przytomniejąc. Kiedy Mateusz zdjął szarą koszulkę, odwróciła
wzrok rumieniąc się przy tym.
- Masz rację, dawno się
nie kąpałem więc zrobię to teraz.
- Jest październik,
będziesz potem chory! – szukała argumentów Paulina, specjalnie obserwując wodę,
aby tylko nie spoglądać na chłopaka obok. Jego widok powodował u niej sprzeczne
odczucia.
- To rozchoruj się ze
mną. Zdejmuj tą kurtkę, buty i chodź popływać! – odparł poważnie i usiadł znów
na krawędzi mostu. Tym razem ubrany był tylko w bokserki. Paulina widząc ten
szczegół zakryła zawstydzona ręką oczy.
- Jejku weź się ubierz!
– krzyczała, na co Mateusz tylko się zaśmiał. Po chwili Paulina usłyszała głośny
plusk, a gdy otworzyła oczy Wojtka nie było w zasięgu wzroku. Po chwili
wynurzył się kilka metrów dalej cały ociekający wodą.
- Nie każ mi cię
wrzucić! – tłumaczył i podpłynął idealnie pod jej nogi.
- Ja się stąd nie
ruszam – mówiła szesnastolatka uśmiechając się na widok Mateusza, który trząsł
się z zimna. Chłopak nagle wyciągnął jedną rękę i złapał stopę dziewczyny.
Szybko odwiązał sznurówki, po czym zdjął trampka z jej nogi i wyrzucił w stronę
drzew. Paulina złapała się mocno desek, oniemiała incydentem przed chwilą.
- Coś ty zrobił?! –
krzyczała oglądając się za swoim kremowym butem.
- Rozbieram cię –
zaśmiał się chłopak, a następnie pozbawił Lili drugiego trampka.
- Ej!!!
Mateusz wiedząc, że nic więcej nie może zrobić pociągnął
dziewczynę za nogę, próbując zrzucić ją do wody. Paulina jeszcze mocniej
złapała się mostku, czując przypływającą adrenalinę. Chłopak nie zastanawiając
się za długo zaczął ją łaskotać. Paula próbując go odgonić machała stopami. W
chwili nie uwagi czarnowłosy ponowił swoją próbę i pociągnął Lili w stronę
wody. Tym razem skutecznie.
Dziewczyna wpadła do wody zszokowana i przestraszona. Zachłysnęła się cieczą i nie mogąc złapać oddechu
próbowała kaszleć. Machając nogami i rękoma starała wydostać się na
powierzchnie, jednak nie wychodziło jej to za dobrze. Nagle poczuła uścisk na nadgarstku,
a w następnej chwili siła pociągnęła ją do góry. Kiedy poczuła lekki wiatr
szybko zaczęła nabierać upragnionego powietrza, krztusząc się przy tym
niemiłosiernie.
- Mogłaś powiedzieć, że
nie umiesz pływać! – krzyczał Mateusz, któremu w ciągu pięciu minut serce zdążyło
klika razy stanąć. Aby móc lepiej utrzymać Paule umieścił dłonie na jej tali. Poczuła
to, jednak ze strachu sama się go złapała. Była na niego wściekła za to, co
zrobił. Otworzyła oczy i spojrzała się na jego przestraszoną twarz.
- Jak się czujesz? –
głos Wojtka był cichy. Mówił zerkając w oczy Pauliny, których źrenice zasłoniły
całą zieleń jej tęczówek.
- Jest mi zimno i słabo
– powiedziała i oparła dłonie na jego ramionach. Zaklną pod nosem, po czym
zastanowił się jak ma przepłynąć z nią do brzegu. Niestety zbiornik był na tyle
głęboki, że sam nie dosięgał dna. Trzymając silnie Paulinę jedną ręką, drugą
spróbował dopłynąć do brzegu. Dzięki współpracy, udało im się to uczynić po
kilku dziesięciu minutach.
Posadził dziewczynę na brzegu, po czym sam wyskoczył z
wody i usiadł obok niej. Zauważył, że Paulina cała dygocze i znów jest blada.
Był wściekły na siebie, że wymyślił tak debilny pomysł. Przeszedł szybko z
powrotem na most, gdzie zostawił swoje rzeczy. Wziął ubrania i wrócił do
Pauliny, której cały strój był przemoczony.
- Zdejmij to! – mówił do
dziewczyny, której trzęsły się dłonie. Paulina spojrzała się na Mateusza nie
wierząc w to, co usłyszała. – Jesteś cała
mokra! Zdejmij to i załóż moje ubranie.
Kiedy Paulina nie zareagowała, chłopak sam zaczął
rozpinać jej kurtkę.
- Zostaw mnie!
Rozumiem, co do mnie mówisz! – krzyknęła i zdjęła cieknącą odzież wierzchnią. –
Odwróć się!
Gdy Mateusz uczynił to o co poprosiła, szybko zdjęła koszulkę
oraz spodnie. Nie czuła się komfortowo rozbierając się przy chłopaku, nawet w
szkole na wychowaniu fizycznym nie lubiła tego robić, a co dopiero teraz.
Założyła koszulkę dwudziestolatka oraz jego dresy, które były na nią za duże.
- A ty będziesz w
bieliźnie teraz prowadził samochód? – spytała spoglądając na Mateusza, który nie miał żadnych ubrań, oprócz kurtki i bokserek.
- W samochodzie mam
inne spodnie i koszulkę. Chodź idziemy – położył przed nią jej buty i ruszył w
drogę powrotną.
Paulina powolnym krokiem poszła za nim. Czuła się
fatalnie, nie tylko z powodu zimna, ale także z okropnych zawrotów, które nagle
się pojawiły. Kręcący się przed nią świat spowodował falę mdłości.
Mateusz widząc stan Pauliny pomógł jej dotrzeć do
samochodu. Gdzie szybko się przebrał, a następnie włączył silnik oraz
ogrzewanie w całym samochodzie. Jechał szybko widząc pogarszający się nagle
stan Pauliny. Wiedział, że jest to spowodowane czymś więcej niż tylko kąpielą w
stawie. W końcu mu nic nie było.
- Paulina nie zasypiaj,
słyszysz? – krzyknął widząc, jak dziewczyna zamyka oczy opierając głowę o
szybę.
- Tylko na chwilkę… -
odparła zmęczonym głosem.
- Ej! Nie śpij, rozumiesz?
Patrz jesteśmy prawie w mieście! – krzyczał szturchając ją ręką.
Kiedy stracił z nią kontakt, wszystko działo się strasznie
szybko. Nie myśląc zbyt długo, zdecydował się jechać do szpitala. Nawet jeżeli
nic jej nie było, to dla własnego spokoju chciał, aby ktoś ją zbadał.
Stanął na parkingu i pobiegł pod drzwi pasażera, otworzył
je i ostrożnie wziął dziewczynę na ręce. Szybkim krokiem skierował się do
recepcji, gdzie starsza pielęgniarka sprawowała dyżur.
Kobieta widząc wbiegającego młodego chłopaka z ciałem na rękach,
szybko wstała i wybiegła im naprzeciw. Po drodze wołając sanitariuszy, którzy
zabrali dziewczynę na szpitalny oddział ratunkowy.
Wojtek opowiedział lekarzom, co się stało, a potem usiadł
na jednym z wielu krzeseł w poczekalni, w czasie gdy lekarze wykonywali badania
Paulinie. Oparł łokcie na kolanach, a dłońmi zakrył oczy. Był zdenerwowany i
zmartwiony. Miał się nią opiekować, a przez niego Lili trafiła do szpitala.
Jednak nie to zaprzątało mu tak bardzo głowę. Czy gdyby była to tylko zwykła
koleżanka, to czy martwiłby się o nią aż tak bardzo?
***
No hejka :*
Jak święta u Was? Z tej okazji miał być też ten rozdział. Tak fajnie się złożyła kąpiel Pauli i Mateusza z lanym poniedziałkiem.
Wiem, rozdział znowu strasznie długi, jednak starałam się aby był ciekawy. I powiem Wam, że mi się strasznie podoba :)
Co myślicie o nowej twarzy Wojtka? I jak podobał Wam się pomysł z kąpielą? Kompletne szaleństwo czy świetna zabawa?
Oczywiście ważne pytanie, co jest Paulinie?
I pytanie, które zadał sobie sam Mateusz: Czy gdyby była to tylko zwykła koleżanka, to czy martwiłby się o nią aż tak bardzo?
Piszcie na dole, co sądzicie o tej części?
Nie jest ona za długa?
Okej pozdrawiam i dziękuję za to, że jesteście.
Kilulu :*
Włączam sobie rano komputer a tu nowy rozdział <3 nie wyobrażasz sobie mojego szczęścia! Proszę cię, nie katuj nas i dodaj szybko nowy, bo ja nie wytrzymam. Jeszcze to pytanie na koniec całkiem mnie rozwaliło. Brawo Mateusz! To nie jest twoja młodsza siostra, o na pewno nie! Nawet nie próbuj tak o niej myśleć!
OdpowiedzUsuńAle zaczynając od początku, to kocham jej rodziców! Tak bardzo im dziękuję, że poprosili Mateusza, aby się nią zajmował. To takie super z ich strony, chociaż oni wgl nie podejrzewają, że coś się kroi ;>
Kurczę, szkoda, że wszystko się tak skończyło. Teraz na pewno rodzice Pauli stracą zaufanie do Mateusza... On przecież chciał dobrze, tylko się zabawić, a wyszło, jak wyszło. Nienawidzę tego, że tak to się musiało skończyć. Paulina musi wyzdrowieć, koniecznie, szybko! Jestem pewna, że nie będzie się gniewać na Mateusza, a on się będzie obwiniał! No ok, może trochę będzie się gniewać, ale tylko trochę ;)
Naprawdę boję się reakcji rodziców Lili. Okropnie się tego boję, bo Mateusz może na tym nieźle stracić. Za głupotę jednak trzeba płacić...
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, okropnie nie mogę się doczekać!
Pozdrawiam,
M ;*
Hejka tak czytając twój komentarz nie mogę wyjść z dumy, ale to dlatego że cholernie podoba mi się ten rozdział. Wiem jestem skromna.
UsuńKońcówka mi także się podoba :D te rozmyślenia Wojtka itd.
W kolejnej części wyjaśni się wszystko, dotyczące zdrowia Pauliny. Mam wrażenie, że nie podejrzewacie tego co jej jest choć kilkukrotnie dałam małe podpowiedzi. Już w drugim rozdziale była o tym wzmianka. No ale jeżeli dalej jest to tajemnicą to dobrze, bo mogę pomęczyć czytelników.
Co to potencjalnego gniewu to raczej się bez niego nie obejdzie. No a z rodzicami Pauliny to się jeszcze zobaczy. W końcu cały czas są jeszcze w Gdańsku.
A i jeszcze wrócę do wzmianki o tym że rodzice Pauli nie są świadomi co się święci, ale przecież tu się nic nie święci :P Oni sobie tylko rozmawiają.
Jestem pewna, że kolejne części Ci się spodobają.
Ogólnie to jesteśmy już za połową całego opowiadania :)
Pozdrawiam i bardzo Ci dziękuję za tak cudowny komentarz.
Uwielbiam czytać Twoje opinie :D
Kilulu
:****
Ot pytanie: Co jest Paulinie? :D
OdpowiedzUsuńZwykła kąpiel... no może nie aż tak, skoro nie potrafiła pływać i zachłysnęła się wodą...
Nie no, nie wierzę żeby było to coś poważnego. Może tak zareagowała z powodu kaca?
Chyba, że jest w ciąży xd Ale ja ostatnio zawsze mam taką teorię :D A tak się zastanawiałam dlaczego on właśnie się tam pojawił... A tu proszę!
No cóż... Jak już wcześniej wspomniałam, Mateusza lubie coraz bardziej, zwłaszcza, że teraz sam się zastanawia co on czuje do Pauli. Mam nadzieję, że przestanie traktować ją jak młodszą siostrę i coś z tego wyjdzie, bo ona mi za bardzo nie pasuje do Bartka :c
Rozdział świetny. Teraz będę główkować co jej jest :D Tak wgl, to kiedy nowy rozdział?
Pozdrawiam
Seo :*
Paulinie nie woda zaszkodziła, zupełnie coś innego. Chyba będziecie zdziwieni jak się wszystko rozwiąże
UsuńZ powodu kaca to raczej też nie jest . Co do ciąży to będzie taka rozmowa w kolejnej części buhahaa no ale nasz Paulina nie jest taka aby wskakiwać do łóżka byle komu :P O co ją posądzacie.
Kolejny rozdział za kilka dni :)
Ale jakby tak ktoś podczas tej imprezy dorzucił jej tabletkę gwałtu do napoju? Wszystko możliwe :D
UsuńKocham to !! Masz talent. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3 dziękuję że to piszesz :*
OdpowiedzUsuńJejku wielkie dzięki :D To ja się cieszę, że to czytasz.
UsuńA może jest w ciąży i przez ten alkohol i pływanie straciła dziecko. ;o Nie mogę sie juz doczekać! <3
OdpowiedzUsuńJejku o co wy podejrzewacie moją biedną Paulinkę?
UsuńNo ale wszystko już się niedługo wyjaśni :)
Wspaniały rozdział. Z każdym kolejnym piszesz coraz lepiej. A ten jest wspaniały, bo. .. bo jest cały tylko o Lili i Mateuszu. Wspominałam już, że go uwielbiam?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Paulina wyjdzie z tego co jej sie stało.
Kocham cię i twoje opowiadanie.
Życzę dużo weny i czekam na next
Mroczna
Jejku wielkie dzięki :D
UsuńJuż wiele razy wspomniałaś że uwielbiasz Mateusza, no ale takich komentarzy więcej.
Ja też kocham wszystkich czytelników. Dzięki wielkie, że jesteś ze mną i moją Paulinką :D
Kilulu :**
A tak w ogóle to czytałam drugi rozdział i już wiem o co chodzi. :D. Bynajmniej mam nadzieję, że wiem o co chodzi.
OdpowiedzUsuńOooo cieszę się, że ktoś może wpadł na właściwy trop :D Jestem ciekawa czy dobrze zgadłaś :)
Usuńprzeczytałam drugi rozdziała i chyba wiem o co chodzi....
OdpowiedzUsuńCo do Mateusza to ciekawe co z tego wyjdzie..
Może ktoś jej coś jednak dosypał do drinka...
ciekawe jak to sie potoczy dalej Paulia i Bartek czy Bartek i Ola ?
a wogóle o co chodzi z ta Anią ?
rozdział świetny...
pisz dalej te opowiadanie i nie strasz że to już jest za połową bo na zawał walne..
jesteś świetną pisarką..
TAk dalej i chce się dowiedzieć jak rodzice Pauli zareagują że ich córka tgrafiła do szpitala przez Mateusza...
KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ !? :d <3
Proszę dodaj dzisiaj rozdział, nie mogę sie już doczekać! <33
OdpowiedzUsuńNajlepsze opowiadanie jakie czytam! Ty i Paulinka jesteście cudowne! ;**
OdpowiedzUsuńOjejku, nie przesadzajmy aż tak bardzo. Jednak bardzo dziękuję, za tak miłe słowa :D
UsuńAle mnie wciągnęło! Łyknęłam 16 i 17 rozdział tak szybciutko... Ale ten to już wymiata no i w końcu nacieszyłam się Mateuszem <3 Wgl rodzice Pauli... Ta ich rozmowa mnie tak jakoś wzruszyła i świetnie, zę jej ojciec wszystko tak wygarnął... Lecimy dalej... To takie sweet i z drugiej strony zabawne jak się Mateusz zajął Lili i wgl... Trochę zaskakujący obrót spraw nad tym jeziorem; spodziewałam się raczej, że sobie tam posiedzą i będą sobie docinać i no wiesz, a tu taka niespodzianka O.O Mam nadzieję,że na dłuższą metę Pauli nic się nie stanie i nie będzie długo się wściekać na Mateusza, a jej rodzice moim zdaniem nie powinni być na niego źli, przeciez zawsze i wszędzie może się coś stać. W końcu w domu jakby byla sama też mogłaby sie potknąć i zabic, no ale mniejsza o to xD Ciekawe jak rozwinie się sprawa z Bartkiem, którego miałam ochote powiesić na suchej gałęzi i dobić. CHAMSTWO, a Paula nie powinna byc taka naiwna wzgledem niego. Ale i tak Mateusz pobił wszystkich na głowe, a szczególnie jego ostatnie przemyślenia. Zdecydowanie ona po prostu MUSI być dla niego kimś WIĘCEJ, a NIE SIOSTRĄ, czy coś w ten deseń!!!! Cóż ogółem chciałam powiedzieć, że bardzo mi się podoba i kocham to opowiadania, a mój komentarz bardzo nie ogarnięty jest, ale to przez to jak fajnie się czytało (co ten Mateusz robi z ludźmi xD ) . No to czekam z (nie)cierpliwością na NN!
OdpowiedzUsuńTrzym się i weny <3
Aaa i do nas zapraszam na ósmy rozdział... Się pojawił nowy pan, a wilczki rozrabiały ^^
Przepraszam za opóźnienie, ale spaliła się bateria w laptopie i przyszła dopiero wczoraj, a nie lubię pisać na telefonie xD Dobra do rzeczy :D Rozdział jak zawsze rewelacyjny! Twoja wyobraźnia po prostu nie zna granic. Akcja rozkręca się coraz bardziej i bardzo się z tego ciesze :) Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Thoughtful :*
jak ten chłopak ma w końcu na imię? Wojtek czy Mateusz?
OdpowiedzUsuńHej kochana, katujesz nas! ;)
OdpowiedzUsuńMoja ty! Zaskoczona aż na maxa w końcu pojawiam się u ciebie xD Może zacznę od minusów: Pomysł z pływaniem po imprezie wydawał mi po prostu nie na miejscu. Mateusz czy tam Wojtek bo ja się już pogubiłam z kim ona była O.O wiedział że z Paulą jest coś nie tak,bo w końcu poprzedniej nocy odwiózł ją do domu tak?
OdpowiedzUsuńNo ale pomysł jak pomysł każdy genialny :D
A teraz plusy. Znaczy plusów nie ma. No może tylko te przemyślenia na końcu,z których można wnioskować dwie rzeczy. To że Mateusz kocha Paule albo że traktuje ją jak młodsza siostrę. Ta niewiedza zaczyna mnie coraz bardziej irytować zwiększając tym moją ciekawość.
Co do Pauli to czy ona nie ma zamka w drzwiach? Już lepiej by było zamknąć się w pokoju i słuchać muzyki niż posłuchać tego drania. No to z drugiej strony nie była jego wina,lecz Pauli ojca.
Kurde znów się rozpisałam. No powiem tylko że wiem co jest Pauli i mam nadzieje że moje przypuszczenia się sprawdzą :D
No więc do następnego
Tittelle
To w końcu Wojtek czy Mateusz, bo nie ogarniam?
OdpowiedzUsuńNani dee..... cóż powiem szczerze, że ten rozdział mnie nie usatysfakcjonował. Kąpletnie (paczaj, grę słów mojom códnom) jestę na nie. Fabuła, tak mozolnie szła, że nawet zgrabne i nawet ciekawe dialogi mnie nie wzruszyły. Serio wykończyłaś mnie tym chapem i po raz 1stowy, nie pozytywnie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że pod koniec agonuje bo już bym puakaua, że nic się nie działo. Choć w sumie wiedziałam, że przebywanie z Wojtko-Mateuszem nie może się inaczej skończyć.
Nie umie pływać, serio? Hm, choć znając jej matkę, pewno nie miał kto jej nauczyć. Bidna ♥.
Mateusz won z tymi łapskami od Paulinki~! Ona nie zasługuje na ciebie! Pfah, artysta na prawie, też mi coś. I mechanik. Złota rączka, qrde nieźle ~! I jeszcze niania, huehue.
Miło, że urozmaiciłaś chapa i bliżej przedstawiłaś jego storię.
Mam nadzieję, że nic jej nie będzie(wcale nie- lubię drama)
Puozdrawiam^^
Wspaniały ;)
OdpowiedzUsuń