poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdzial 17 "Rozbieram cie"

            W sobotę po godzinie dziesiątej oszołomiona Paulina otworzyła oczy. Zanim uświadomiła sobie gdzie jest musiała przemyśleć ostatnie wydarzenia. Pamiętała taniec z Bartkiem, także moment jak wyszła na dwór. Jednak później miał już tylko jakieś przebłyski. Nagle po jej plecach przeszedł dreszcz, gdy przypomniała sobie jak wracała z Mateuszem. Nie miała kompletnego pojęcia jak tam się znalazł i, co akurat robił, ale była mu wdzięczna za zabranie do domu.
            Z przeklęcie pulsującym bólem głowy wyplątała się z koca, w który była zawinięta. Zsunęła nogi z kanapy, a następnie oparła łokcie na kolanach. Siedziała w salonie, dalej ubrana w czarną sukienkę Oli. Świadczyło to tylko o tym , że chłopak dostarczył ją do domu, a potem zostawił. Paula uśmiechnęła się pod nosem, myśląc że jest to kolejny plus dla Mateusza.
            Wstała i powolnym, ociężałym krokiem przeszła w kierunku kuchni. W tamtej chwili marzyła tylko o tabletkach przeciwbólowych. W drodze przełożyła swoje poplątane włosy na prawe ramię i przetarła zmęczone oczy. Weszła do kuchni dalej kierując się w stronę zbawiennej szafki z lekami. Jej plany pokrzyżowała postać siedząca przy stole. Dziewczyna pisnęła i zakryła usta ręką, a Mateusz w tym czasie obrócił się w jej stronę. Serce Pauliny nagle przyśpieszyło, a w powietrze zatrzymało się w płucach.
- Wyspałaś się? – spytał się jak gdyby nigdy nic dwudziestolatek. Na stole przed nim leżał telefon oraz miska, prawdopodobnie z płatkami. Paulina pomyślała tylko, że chłopak zdążył się już rozgościć.
- Co tu robisz!? – krzyknęła i powoli przeszła w stronę swojego celu, cały czas obserwując intruza. W tamtym momencie miała ogromną ochotę rzucić się na Wojtka i powyrywać mu  przydługie włosy z głowy.
- Spokojnie królewno! Nie musisz na mnie krzyczeć! Ja się tu o Ciebie martwię i troszczę, a ty na mnie krzyczysz. No wiesz, co? Wystarczyło powiedzieć zwykłe dziękuję. – jego głos był spokojny i opanowany. Radość bijąca z jego oczu jeszcze bardziej przerażała Paule.
- Po pierwsze nie jestem królewną! Po drugie jestem w moim domu i mogę robić, co chcę! I po trzecie jak tu wszedłeś?! – mówiąc pokazywała odpowiednie palce. Nim chłopak odpowiedział z szafki wyjęła pomarańczowe pudełko. Nalała sobie do szklanki wody, po czym popiła niebieską pastylkę. Mateusz obserwował jej ruchy, czekając z odpowiedzią aż skończy.
- Aby wejść do domu chyba trzeba mieć klucze, co nie? – jego sarkazm także mu nie pomagał. Paulina czuła gotującą się w niej złość.
- Kurwa! Nie rób ze mnie idiotki! Odpowiadaj normalnie, albo stąd wyjdź. Nie mogę się na ciebie patrzeć – odpowiedziała z zniesmaczoną miną.
- Jestem aż tak piękny? – spytał, radośnie się przy tym uśmiechając. Lubił ją denerwować, bawiła go jej złość.
- Jesteś obleśny. – oparła się o blat i poprawiła sukienkę.
- Nie jesteś lepsza, bo wyglądasz koszmarnie… Spotkałaś się dziś z lustrem? – uśmiechną się cynicznie i mrugnął do Pauli, przez co z nerwów wypuściła powietrze przez usta. – Spokojnie, nie denerwuj się tak. Nie słyszałaś, że złość piękności szkodzi? – zaśmiał się, a potem zaczął jeść, nie skończone wcześniej, płatki.
- Odpowiesz normalnie? – zadała pytanie starając się opanować.
- Twój tata dał mi klucze, abym mógł wejść do domu. Tak trudne do pojęcia? – mówił z buzią pełną płatków.
- Ale po co… - nagle w jej głowie wszystko wydało się jasne. Jakby dopasowała do siebie pasujące puzzle. Wyjazd rodziców, obecność Mateusza pod klubem i ten poranek. Wszystko natychmiast stworzyło logiczną i spójną całość. Na początku blondynka nie dowierzała swoim myślom, w końcu jak można wymyślić coś tak podłego. Jednak po chwili przyjęła to z nadzwyczajnym spokojem. Mogła się tego już wcześniej domyślić. – Mój tata kazał ci mnie pilnować. – nie zapytała, a bardziej stwierdziła.
- No, czyli nie jesteś, aż taka głupia. Brawo Paulinko.
- Zabije przysięgam. Kiedyś ich zabije! – krzyknęła zdenerwowana, na co Mateusz się zaśmiał. Głośno tupiąc nogami powędrowała do swojego pokoju.
            Nastolatka wpadła do siebie, gdzie podeszła do szafy, którą natychmiast otworzyła. Jeżeli miała przebywać w towarzystwie Mateusza, musiała przebrać tą sukienkę. Przeglądała swoje rzeczy, szukając czegoś konkretnego.
- Radziłby założyć coś innego niż dresy – odezwał się dwudziestolatek stojący w drzwiach. Paulina zerknęła na niego zdziwiona, nie wiedziała kiedy zjawił się w jej pokoju.
- Jestem w domu, mogę nosić co chcę – odpyskowała i wyjęła znoszone jeansy i zwykłą koszulką, która była ze dwa rozmiary za duża.
- Ubierz się, bo za godzinę wyjeżdżamy. – jego donośny głos odbijał się echem w jej pokoju. Szesnastolatka wstała z przed szafy i stanęła przed chłopakiem. Nie był od niej o wiele wyższy. Idealnie mogła spojrzeć w jego oczy.
- Nigdzie z tobą się nie wybieram, jednak ty już teraz możesz wyjść. – umożliwiła sobie przejście i podreptała pod łazienkę. Słyszała szuranie za sobą.
- Mam się tobą opiekować do jutrzejszego wieczora, a że na kaca najlepsze jest świeże powietrze to jedziemy na przejażdżkę. – Lili trzymając w jednej ręce przygotowane ubranie, a w drugą przytrzymując otwarte drzwi odwróciła się w stronę studenta.
- Nigdzie z tobą nie jadę! – prychnęła i zatrzasnęła się w toalecie.
- Pośpiesz się królewno! – krzyknął chłopak i wrócił na swoje miejsce w kuchni.
            Usiadł na twardym krześle i przeczesał ręką włosy. Z blatu zabrał telefon, po czym włączył grę, aby jakoś zabić czas, w którym Paulina brała prysznic. Całe to niańczenie było mu na rękę, w końcu jej ojciec za cały weekend zaproponował mu pieniądze. Mimo materialnych korzyści, bardziej zależało mu na kontakcie z Pauliną, której denerwowanie stało się dla niego nagłym zwyczajem. Zachowywał się jak starszy brat, który denerwuje swoje młodsze rodzeństwo. Właśnie o to w tym wszystkim chodziło, chłopakowi brakowało tej funkcji. W głębi tęsknił za swoją siostrą, jednak widok jak niszczy swoje życie razem z Piotrem powodował w nim furię. Miejsce Magdy zajęła teraz Paulina, którą po prostu lubił.
            Dwadzieścia minut później odświeżona i opanowana Lili wkroczyła do kuchni. Jej wilgotne włosy, przyklejały się do policzków, które były lekko zaróżowione. Mateusz widząc dziewczynę odłożył komórkę i wstał z krzesła, otrzepując przy okazji spodnie.
- Jeszcze tu jesteś? – spytała się Paula robiąc z włosów luźnego warkocza.
- Ubieraj kurtkę i buty, bo jedziemy – zadowolony przeszedł w stronę korytarza i zaczął zakładać swoje czarne trampki. Paulina przyglądała się poczynaniom Mateusza stojąc cały czas przed kuchnią. – Ja mówię serio. Nie zostaniesz dziś w domu! Jedziesz ze mną, albo ja zostanę tutaj i będę ci marudzić na uchem – powiedział stanowczo i zarzucił na plecy kurtkę.
- Niby gdzie chcesz jechać? – nagle propozycja Wojtka wydała się blondynce ciekawa, w końcu kolejne samotne popołudnie nie zdawało jej się aż tak bardzo pociągające.
- Oj takich szczegółów to ja ci nie zdradzę. Nie bój się, nie wywiozę cię poza kraj.
- Przed dziewiętnastą dasz mi już spokój i zostawisz samą w domu? – spytała błagalnym tonem.
- Zastanowię się – przyznał wzruszając ramionami. Widząc zabójczy wzrok zielonookiej dodał: - Tak dam ci spokój. Mam ciekawsze rzeczy do robienia niż niańczenia dwadzieścia cztery na dobę jakiegoś dziecka.
- Nie jestem dzieckiem!
- Czekam przy samochodzie.
            Mateusz włączył się do ruchu kierując pojazd w stronę swojej kawalerki. Przejechał trzy ulicy i stanął na parkingu przed blokiem.
- Przywiozłeś mnie do swojego domu? – spytała zdziwiona. Oczekiwała czegoś więcej słysząc słowo „przejażdżka”.
- Muszę zabrać kilka rzeczy, a potem ruszymy dalej – oparł i wysiadł z samochodu. Paulina także to uczyniła i kawałek truchtając zrównała się z chłopakiem.
          Razem weszli na trzecie piętro, gdzie czarnowłosy odkluczył kremowe drzwi, na których przyczepiona była metalowa ósemka.
- Z góry przepraszam za bałagan – powiedział umożliwiając wejście, które i tak zostało zatarasowane przez kremowego psiaka. Lili uśmiechnęła się widzą kremowego labradora.
- Hej Kochanie! – krzyknął Mateusz witając zwierzaka, który z radości merdał ogonem – Stęskniłaś się co? – poklepał suczkę po głowie.  
- Dałeś psu na imię Kochana? – zadała pytanie blondynka wchodzą za chłopakiem do mieszkania.
- Taaak – odparł przeciągle i wszedł do pomieszczenia na prawo od drzwi frontowych.
- Musisz ją bardzo kochać – krzyknęła dziewczyna, jednak jej uwagę przykuły obrazy powieszone na ścianach, jak i sztalugi oparte o boazerię. Przeszła się po korytarzu i przyjrzała malowidłom. Przedstawiały one naturę, przedmioty, a nawet postacie. Niektóre namalowane były farbami, inne były zarysowane tylko ołówkiem. Dziewczyna wyciągnęła jedno z dzieł opartych o ścianę. Spojrzała w dużo brązowe oczy małej dziewczynki, trzymającej kwiatki. Mimowolnie kąciki ust Lili uniosły się widząc radosne dziecko. Jakie było jej zdziwienie kiedy stwierdziła, że obraz przedstawia Magdę. Prawie upuściła przedmiot na podłogę, orientując się że widzi swoją dawną przyjaciółkę, kiedy miała może pięć lub sześć lat. Choć różnica wieku zrobiła swoje, Paula od razu poznała te radosne tęczówki.
- Idziemy? – spytał się Mateusz, który stał już na klatce schodowej. Na plecach zarzucony miał zielony plecak. Nastolatka ostrożnie odłożyła trzymane w ręce dzieło i wyszła poza kawalerkę. W drodze uśmiechnęła się lekko w stronę Wojtka, a następnie zbiegła po schodach.
            Podczas jazdy słuchali radiowych hitów, kłócąc się na temat profesjonalizmu, co niektórych wykonawców. Cała droga mimo, że długa minęła im w miarę szybko. Lili nim zdążyła się spostrzec byli już na miejscu. Mateusz zatrzymał samochód przy leśnej drodze i wyjął kluczyki ze stacyjki.
- No to jesteśmy prawie na miejscu – uśmiechnął się zerkając na siedzącą obok Paulinę. Ona tylko zaniepokojona spojrzała się na las, znajdujący się po obu stronach szosy. Była sama, z nim pośrodku odludzia. Wysiadła z auta czując nagłą duszność. Pomimo, że dopiero tam się znalazła chciała już wracać do domu.
      Zostawili srebrny samochód i ruszyli ścieżką w lesie. Przeszli może pół kilometra i dotarli nad staw. Mateusz ruszył dalej, ale Paulina stanęła w pół kroku. Stała i podziwiała ten widok, bo miejsce było magiczne. Ciche, spokojne, a zarazem dzikie i nienaruszone przez człowieka. Jedynym dodatkowym elementem był drewniany most wychodzący trzy metry w głąb wody. Zdumiona szesnastolatka w końcu ruszyła za studentem, który zboczył z ścieżki. Razem wkroczyli na most, który ostrzegawczo zaskrzypiał pod ich ciężarem. Nie wzruszony dwudziestolatek przeszedł do samego końca, gdzie usiadł, spuszczając nogi nad taflą wody. Paulina uczyniła to samo, a następnie dalej podziwiała otaczającą ją przyrodę.
- Robi wrażenie, co? – spokojną ciszę przerwał głos chłopaka.
- Wielkie… - odparła rozmarzona, po czym nastała długa cisza i nikt z nich nie chciał jej zakłócić.
- Długo już malujesz? – ciekawość Pauliny nagle wygrała. Spytała się przenosząc wzrok na Mateusza.
- Kilka lat, ale amatorsko – mówiąc rzucał kamieniami burząc idealną taflę turkusowej wody.
- Amatorsko? Przecież one są bardzo ładne. Sam się uczyłeś?
- Można tak powiedzieć. Staram się odwzorować to co wiedzę, lub czuję – chłopak nie przejmował się, że mówiąc to Paulinie odkrywa siebie. Mówił o czymś o czym mało osób wiedziało. Przecież jakby powiedział, że maluje od razu zostałby przez większość wyśmiany.
- Czemu wtedy studiujesz prawo? Mogłeś iść na historię sztuki lub coś podobnego – stwierdziła Paulina cały czas przyglądając się jego profilowi. Jego niebieskie oczy wydawały się błyszczeć w słońcu, które przedzierało swoje promienie między gałęziami drzew.
- Marzenie ojca, aby mieć w rodzinie prawnika. Nie chciałem go zawieść – odparł z smutkiem.
- To twoje życie, nie powinieneś robić czegoś czego nie chcesz…
- To nie tak, że nie chcę studiować prawa. Jest to bardzo ciekawy kierunek – Paulina zaśmiała się słysząc sarkazm w jego wypowiedzi. – Robię to dla taty, jego życie dało mu wystarczającego kopa w ciągu ostatnich trzech lat.
            Paulinę zdziwiło opanowanie i otwartość chłopaka. Nie widziała go jeszcze w tak spokojnej wersji. Podobał jej się jego lekki uśmiech, który był uroczy, a za razem tajemniczy. Była to lepsza wersja Wojtka, niż ta codzienna. Może tak jak i ona zakładał maskę, którą chronił siebie? Poczuła nagle, że może mieć z nim coś wspólnego, a to sprawiło, że znowu tego dnia się uśmiechnęła.
- Studiujesz prawo, – Paulina zaczęła powoli wymieniać – pracujesz u mojego taty w warsztacie, gdzie naprawiasz samochody, a dodatkowo malujesz. – Mateusz przytaknął zgadzając się ze słowami Lili. – To wszystko do siebie bardzo pasuje – zaśmiała się dziewczyna.
- Faktycznie wygląda to trochę komicznie – przyznał i uśmiechnął się odsłaniając przy okazji rząd białych zębów.
- Namalowałeś kiedyś to miejsce? – spytała po kilku minutach Paulina, machając nogami jak dziecko.
- Kilka razy próbowałem, ale jakoś nigdy nie udało mi się oddać nastroju tego miejsca.
- Jak je w ogóle znalazłeś?
- Kiedyś w wakacje często kąpałem się w tym stawie. Przyjeżdżaliśmy tu całą rodziną – przyznał z wyczuwalnym żalem.
- No tak, teraz już raczej tego nie robisz. – oparła się na rękach, wyciągając twarz w stronę słońca. Przymknęła oczy, ogrzewając się w jesiennych promieniach. Nagle poczuła, że Mateusz wstał. Otworzyła jedno oko i dostrzegła, że chłopak zdjął buty oraz rozpiął kurtkę.
- Ej, co ty robisz? – krzyknęła nagle przytomniejąc. Kiedy Mateusz zdjął szarą koszulkę, odwróciła wzrok rumieniąc się przy tym.
- Masz rację, dawno się nie kąpałem więc zrobię to teraz.
- Jest październik, będziesz potem chory! – szukała argumentów Paulina, specjalnie obserwując wodę, aby tylko nie spoglądać na chłopaka obok. Jego widok powodował u niej sprzeczne odczucia.
- To rozchoruj się ze mną. Zdejmuj tą kurtkę, buty i chodź popływać! – odparł poważnie i usiadł znów na krawędzi mostu. Tym razem ubrany był tylko w bokserki. Paulina widząc ten szczegół zakryła zawstydzona ręką oczy.
- Jejku weź się ubierz! – krzyczała, na co Mateusz tylko się zaśmiał. Po chwili Paulina usłyszała głośny plusk, a gdy otworzyła oczy Wojtka nie było w zasięgu wzroku. Po chwili wynurzył się kilka metrów dalej cały ociekający wodą.
- Nie każ mi cię wrzucić! – tłumaczył i podpłynął idealnie pod jej nogi.
- Ja się stąd nie ruszam – mówiła szesnastolatka uśmiechając się na widok Mateusza, który trząsł się z zimna. Chłopak nagle wyciągnął jedną rękę i złapał stopę dziewczyny. Szybko odwiązał sznurówki, po czym zdjął trampka z jej nogi i wyrzucił w stronę drzew. Paulina złapała się mocno desek, oniemiała incydentem przed chwilą.
- Coś ty zrobił?! – krzyczała oglądając się za swoim kremowym butem.
- Rozbieram cię – zaśmiał się chłopak, a następnie pozbawił Lili drugiego trampka.
- Ej!!!
            Mateusz wiedząc, że nic więcej nie może zrobić pociągnął dziewczynę za nogę, próbując zrzucić ją do wody. Paulina jeszcze mocniej złapała się mostku, czując przypływającą adrenalinę. Chłopak nie zastanawiając się za długo zaczął ją łaskotać. Paula próbując go odgonić machała stopami. W chwili nie uwagi czarnowłosy ponowił swoją próbę i pociągnął Lili w stronę wody. Tym razem skutecznie.
            Dziewczyna wpadła do wody zszokowana i przestraszona. Zachłysnęła się cieczą i nie mogąc złapać oddechu próbowała kaszleć. Machając nogami i rękoma starała wydostać się na powierzchnie, jednak nie wychodziło jej to za dobrze. Nagle poczuła uścisk na nadgarstku, a w następnej chwili siła pociągnęła ją do góry. Kiedy poczuła lekki wiatr szybko zaczęła nabierać upragnionego powietrza, krztusząc się przy tym niemiłosiernie.
- Mogłaś powiedzieć, że nie umiesz pływać! – krzyczał Mateusz, któremu w ciągu pięciu minut serce zdążyło klika razy stanąć. Aby móc lepiej utrzymać Paule umieścił dłonie na jej tali. Poczuła to, jednak ze strachu sama się go złapała. Była na niego wściekła za to, co zrobił. Otworzyła oczy i spojrzała się na jego przestraszoną twarz.
- Jak się czujesz? – głos Wojtka był cichy. Mówił zerkając w oczy Pauliny, których źrenice zasłoniły całą zieleń jej tęczówek.
- Jest mi zimno i słabo – powiedziała i oparła dłonie na jego ramionach. Zaklną pod nosem, po czym zastanowił się jak ma przepłynąć z nią do brzegu. Niestety zbiornik był na tyle głęboki, że sam nie dosięgał dna. Trzymając silnie Paulinę jedną ręką, drugą spróbował dopłynąć do brzegu. Dzięki współpracy, udało im się to uczynić po kilku dziesięciu minutach.
            Posadził dziewczynę na brzegu, po czym sam wyskoczył z wody i usiadł obok niej. Zauważył, że Paulina cała dygocze i znów jest blada. Był wściekły na siebie, że wymyślił tak debilny pomysł. Przeszedł szybko z powrotem na most, gdzie zostawił swoje rzeczy. Wziął ubrania i wrócił do Pauliny, której cały strój był przemoczony.
- Zdejmij to! – mówił do dziewczyny, której trzęsły się dłonie. Paulina spojrzała się na Mateusza nie wierząc w to, co usłyszała.  – Jesteś cała mokra! Zdejmij to i załóż moje ubranie.
            Kiedy Paulina nie zareagowała, chłopak sam zaczął rozpinać jej kurtkę.
- Zostaw mnie! Rozumiem, co do mnie mówisz! – krzyknęła i zdjęła cieknącą odzież wierzchnią. – Odwróć się!
            Gdy Mateusz uczynił to o co poprosiła, szybko zdjęła koszulkę oraz spodnie. Nie czuła się komfortowo rozbierając się przy chłopaku, nawet w szkole na wychowaniu fizycznym nie lubiła tego robić, a co dopiero teraz. Założyła koszulkę dwudziestolatka oraz jego dresy, które były na nią za duże.
- A ty będziesz w bieliźnie teraz prowadził samochód? – spytała spoglądając na Mateusza, który  nie miał żadnych ubrań, oprócz kurtki i bokserek.
- W samochodzie mam inne spodnie i koszulkę. Chodź idziemy – położył przed nią jej buty i ruszył w drogę powrotną.
            Paulina powolnym krokiem poszła za nim. Czuła się fatalnie, nie tylko z powodu zimna, ale także z okropnych zawrotów, które nagle się pojawiły. Kręcący się przed nią świat spowodował falę mdłości.
            Mateusz widząc stan Pauliny pomógł jej dotrzeć do samochodu. Gdzie szybko się przebrał, a następnie włączył silnik oraz ogrzewanie w całym samochodzie. Jechał szybko widząc pogarszający się nagle stan Pauliny. Wiedział, że jest to spowodowane czymś więcej niż tylko kąpielą w stawie. W końcu mu nic nie było.
- Paulina nie zasypiaj, słyszysz? – krzyknął widząc, jak dziewczyna zamyka oczy opierając głowę o szybę.
- Tylko na chwilkę… - odparła zmęczonym głosem.
- Ej! Nie śpij, rozumiesz? Patrz jesteśmy prawie w mieście! – krzyczał szturchając ją ręką.
            Kiedy stracił z nią kontakt, wszystko działo się strasznie szybko. Nie myśląc zbyt długo, zdecydował się jechać do szpitala. Nawet jeżeli nic jej nie było, to dla własnego spokoju chciał, aby ktoś ją zbadał.
            Stanął na parkingu i pobiegł pod drzwi pasażera, otworzył je i ostrożnie wziął dziewczynę na ręce. Szybkim krokiem skierował się do recepcji, gdzie starsza pielęgniarka sprawowała dyżur.
            Kobieta widząc wbiegającego młodego chłopaka z ciałem na rękach, szybko wstała i wybiegła im naprzeciw. Po drodze wołając sanitariuszy, którzy zabrali dziewczynę na szpitalny oddział ratunkowy.
            Wojtek opowiedział lekarzom, co się stało, a potem usiadł na jednym z wielu krzeseł w poczekalni, w czasie gdy lekarze wykonywali badania Paulinie. Oparł łokcie na kolanach, a dłońmi zakrył oczy. Był zdenerwowany i zmartwiony. Miał się nią opiekować, a przez niego Lili trafiła do szpitala. Jednak nie to zaprzątało mu tak bardzo głowę. Czy gdyby była to tylko zwykła koleżanka, to czy martwiłby się o nią aż tak bardzo? 

*** 
No hejka :*
Jak święta u Was? Z tej okazji miał być też ten rozdział. Tak fajnie się złożyła kąpiel Pauli i Mateusza z lanym poniedziałkiem.
Wiem, rozdział znowu strasznie długi, jednak starałam się aby był ciekawy. I powiem Wam, że mi się strasznie podoba :)
Co myślicie o nowej twarzy Wojtka? I jak podobał Wam się pomysł z kąpielą? Kompletne szaleństwo czy świetna zabawa?
Oczywiście ważne pytanie, co jest Paulinie? 
I pytanie, które zadał sobie sam Mateusz: Czy gdyby była to tylko zwykła koleżanka, to czy martwiłby się o nią aż tak bardzo? 
Piszcie na dole, co sądzicie o tej części?
Nie jest ona za długa?
Okej pozdrawiam i dziękuję za to, że jesteście.
Kilulu :*

25 komentarzy:

  1. Włączam sobie rano komputer a tu nowy rozdział <3 nie wyobrażasz sobie mojego szczęścia! Proszę cię, nie katuj nas i dodaj szybko nowy, bo ja nie wytrzymam. Jeszcze to pytanie na koniec całkiem mnie rozwaliło. Brawo Mateusz! To nie jest twoja młodsza siostra, o na pewno nie! Nawet nie próbuj tak o niej myśleć!
    Ale zaczynając od początku, to kocham jej rodziców! Tak bardzo im dziękuję, że poprosili Mateusza, aby się nią zajmował. To takie super z ich strony, chociaż oni wgl nie podejrzewają, że coś się kroi ;>
    Kurczę, szkoda, że wszystko się tak skończyło. Teraz na pewno rodzice Pauli stracą zaufanie do Mateusza... On przecież chciał dobrze, tylko się zabawić, a wyszło, jak wyszło. Nienawidzę tego, że tak to się musiało skończyć. Paulina musi wyzdrowieć, koniecznie, szybko! Jestem pewna, że nie będzie się gniewać na Mateusza, a on się będzie obwiniał! No ok, może trochę będzie się gniewać, ale tylko trochę ;)
    Naprawdę boję się reakcji rodziców Lili. Okropnie się tego boję, bo Mateusz może na tym nieźle stracić. Za głupotę jednak trzeba płacić...
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, okropnie nie mogę się doczekać!
    Pozdrawiam,
    M ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka tak czytając twój komentarz nie mogę wyjść z dumy, ale to dlatego że cholernie podoba mi się ten rozdział. Wiem jestem skromna.
      Końcówka mi także się podoba :D te rozmyślenia Wojtka itd.
      W kolejnej części wyjaśni się wszystko, dotyczące zdrowia Pauliny. Mam wrażenie, że nie podejrzewacie tego co jej jest choć kilkukrotnie dałam małe podpowiedzi. Już w drugim rozdziale była o tym wzmianka. No ale jeżeli dalej jest to tajemnicą to dobrze, bo mogę pomęczyć czytelników.
      Co to potencjalnego gniewu to raczej się bez niego nie obejdzie. No a z rodzicami Pauliny to się jeszcze zobaczy. W końcu cały czas są jeszcze w Gdańsku.
      A i jeszcze wrócę do wzmianki o tym że rodzice Pauli nie są świadomi co się święci, ale przecież tu się nic nie święci :P Oni sobie tylko rozmawiają.
      Jestem pewna, że kolejne części Ci się spodobają.
      Ogólnie to jesteśmy już za połową całego opowiadania :)
      Pozdrawiam i bardzo Ci dziękuję za tak cudowny komentarz.
      Uwielbiam czytać Twoje opinie :D
      Kilulu
      :****

      Usuń
  2. Ot pytanie: Co jest Paulinie? :D
    Zwykła kąpiel... no może nie aż tak, skoro nie potrafiła pływać i zachłysnęła się wodą...
    Nie no, nie wierzę żeby było to coś poważnego. Może tak zareagowała z powodu kaca?
    Chyba, że jest w ciąży xd Ale ja ostatnio zawsze mam taką teorię :D A tak się zastanawiałam dlaczego on właśnie się tam pojawił... A tu proszę!
    No cóż... Jak już wcześniej wspomniałam, Mateusza lubie coraz bardziej, zwłaszcza, że teraz sam się zastanawia co on czuje do Pauli. Mam nadzieję, że przestanie traktować ją jak młodszą siostrę i coś z tego wyjdzie, bo ona mi za bardzo nie pasuje do Bartka :c
    Rozdział świetny. Teraz będę główkować co jej jest :D Tak wgl, to kiedy nowy rozdział?
    Pozdrawiam
    Seo :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulinie nie woda zaszkodziła, zupełnie coś innego. Chyba będziecie zdziwieni jak się wszystko rozwiąże
      Z powodu kaca to raczej też nie jest . Co do ciąży to będzie taka rozmowa w kolejnej części buhahaa no ale nasz Paulina nie jest taka aby wskakiwać do łóżka byle komu :P O co ją posądzacie.
      Kolejny rozdział za kilka dni :)

      Usuń
    2. Ale jakby tak ktoś podczas tej imprezy dorzucił jej tabletkę gwałtu do napoju? Wszystko możliwe :D

      Usuń
  3. Kocham to !! Masz talent. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3 dziękuję że to piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku wielkie dzięki :D To ja się cieszę, że to czytasz.

      Usuń
  4. A może jest w ciąży i przez ten alkohol i pływanie straciła dziecko. ;o Nie mogę sie juz doczekać! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku o co wy podejrzewacie moją biedną Paulinkę?
      No ale wszystko już się niedługo wyjaśni :)

      Usuń
  5. Wspaniały rozdział. Z każdym kolejnym piszesz coraz lepiej. A ten jest wspaniały, bo. .. bo jest cały tylko o Lili i Mateuszu. Wspominałam już, że go uwielbiam?
    Mam nadzieję, że Paulina wyjdzie z tego co jej sie stało.
    Kocham cię i twoje opowiadanie.
    Życzę dużo weny i czekam na next
    Mroczna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku wielkie dzięki :D
      Już wiele razy wspomniałaś że uwielbiasz Mateusza, no ale takich komentarzy więcej.
      Ja też kocham wszystkich czytelników. Dzięki wielkie, że jesteś ze mną i moją Paulinką :D
      Kilulu :**

      Usuń
  6. A tak w ogóle to czytałam drugi rozdział i już wiem o co chodzi. :D. Bynajmniej mam nadzieję, że wiem o co chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo cieszę się, że ktoś może wpadł na właściwy trop :D Jestem ciekawa czy dobrze zgadłaś :)

      Usuń
  7. przeczytałam drugi rozdziała i chyba wiem o co chodzi....
    Co do Mateusza to ciekawe co z tego wyjdzie..
    Może ktoś jej coś jednak dosypał do drinka...
    ciekawe jak to sie potoczy dalej Paulia i Bartek czy Bartek i Ola ?
    a wogóle o co chodzi z ta Anią ?
    rozdział świetny...
    pisz dalej te opowiadanie i nie strasz że to już jest za połową bo na zawał walne..
    jesteś świetną pisarką..
    TAk dalej i chce się dowiedzieć jak rodzice Pauli zareagują że ich córka tgrafiła do szpitala przez Mateusza...
    KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ !? :d <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę dodaj dzisiaj rozdział, nie mogę sie już doczekać! <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepsze opowiadanie jakie czytam! Ty i Paulinka jesteście cudowne! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, nie przesadzajmy aż tak bardzo. Jednak bardzo dziękuję, za tak miłe słowa :D

      Usuń
  10. Ale mnie wciągnęło! Łyknęłam 16 i 17 rozdział tak szybciutko... Ale ten to już wymiata no i w końcu nacieszyłam się Mateuszem <3 Wgl rodzice Pauli... Ta ich rozmowa mnie tak jakoś wzruszyła i świetnie, zę jej ojciec wszystko tak wygarnął... Lecimy dalej... To takie sweet i z drugiej strony zabawne jak się Mateusz zajął Lili i wgl... Trochę zaskakujący obrót spraw nad tym jeziorem; spodziewałam się raczej, że sobie tam posiedzą i będą sobie docinać i no wiesz, a tu taka niespodzianka O.O Mam nadzieję,że na dłuższą metę Pauli nic się nie stanie i nie będzie długo się wściekać na Mateusza, a jej rodzice moim zdaniem nie powinni być na niego źli, przeciez zawsze i wszędzie może się coś stać. W końcu w domu jakby byla sama też mogłaby sie potknąć i zabic, no ale mniejsza o to xD Ciekawe jak rozwinie się sprawa z Bartkiem, którego miałam ochote powiesić na suchej gałęzi i dobić. CHAMSTWO, a Paula nie powinna byc taka naiwna wzgledem niego. Ale i tak Mateusz pobił wszystkich na głowe, a szczególnie jego ostatnie przemyślenia. Zdecydowanie ona po prostu MUSI być dla niego kimś WIĘCEJ, a NIE SIOSTRĄ, czy coś w ten deseń!!!! Cóż ogółem chciałam powiedzieć, że bardzo mi się podoba i kocham to opowiadania, a mój komentarz bardzo nie ogarnięty jest, ale to przez to jak fajnie się czytało (co ten Mateusz robi z ludźmi xD ) . No to czekam z (nie)cierpliwością na NN!
    Trzym się i weny <3
    Aaa i do nas zapraszam na ósmy rozdział... Się pojawił nowy pan, a wilczki rozrabiały ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Przepraszam za opóźnienie, ale spaliła się bateria w laptopie i przyszła dopiero wczoraj, a nie lubię pisać na telefonie xD Dobra do rzeczy :D Rozdział jak zawsze rewelacyjny! Twoja wyobraźnia po prostu nie zna granic. Akcja rozkręca się coraz bardziej i bardzo się z tego ciesze :) Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    Pozdrawiam
    Thoughtful :*

    OdpowiedzUsuń
  12. jak ten chłopak ma w końcu na imię? Wojtek czy Mateusz?

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja ty! Zaskoczona aż na maxa w końcu pojawiam się u ciebie xD Może zacznę od minusów: Pomysł z pływaniem po imprezie wydawał mi po prostu nie na miejscu. Mateusz czy tam Wojtek bo ja się już pogubiłam z kim ona była O.O wiedział że z Paulą jest coś nie tak,bo w końcu poprzedniej nocy odwiózł ją do domu tak?
    No ale pomysł jak pomysł każdy genialny :D
    A teraz plusy. Znaczy plusów nie ma. No może tylko te przemyślenia na końcu,z których można wnioskować dwie rzeczy. To że Mateusz kocha Paule albo że traktuje ją jak młodsza siostrę. Ta niewiedza zaczyna mnie coraz bardziej irytować zwiększając tym moją ciekawość.
    Co do Pauli to czy ona nie ma zamka w drzwiach? Już lepiej by było zamknąć się w pokoju i słuchać muzyki niż posłuchać tego drania. No to z drugiej strony nie była jego wina,lecz Pauli ojca.
    Kurde znów się rozpisałam. No powiem tylko że wiem co jest Pauli i mam nadzieje że moje przypuszczenia się sprawdzą :D
    No więc do następnego
    Tittelle

    OdpowiedzUsuń
  14. To w końcu Wojtek czy Mateusz, bo nie ogarniam?

    OdpowiedzUsuń
  15. Nani dee..... cóż powiem szczerze, że ten rozdział mnie nie usatysfakcjonował. Kąpletnie (paczaj, grę słów mojom códnom) jestę na nie. Fabuła, tak mozolnie szła, że nawet zgrabne i nawet ciekawe dialogi mnie nie wzruszyły. Serio wykończyłaś mnie tym chapem i po raz 1stowy, nie pozytywnie.
    Dobrze, że pod koniec agonuje bo już bym puakaua, że nic się nie działo. Choć w sumie wiedziałam, że przebywanie z Wojtko-Mateuszem nie może się inaczej skończyć.
    Nie umie pływać, serio? Hm, choć znając jej matkę, pewno nie miał kto jej nauczyć. Bidna ♥.
    Mateusz won z tymi łapskami od Paulinki~! Ona nie zasługuje na ciebie! Pfah, artysta na prawie, też mi coś. I mechanik. Złota rączka, qrde nieźle ~! I jeszcze niania, huehue.
    Miło, że urozmaiciłaś chapa i bliżej przedstawiłaś jego storię.
    Mam nadzieję, że nic jej nie będzie(wcale nie- lubię drama)
    Puozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń