sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział 1

            W autobusie można poznać wiele osób. Najczęściej podróżują nimi starsze panie, matki z dziećmi, jednak najwięcej w nich uczniów. Często zdenerwowani przed sprawdzianem, testem, odpowiedzią. Czasami szczęśliwi, innym razem wściekli. Przecież, każdy byłby zły na nauczycielkę, która nie umie wytłumaczyć, a potem stawia jedynki. Wymówek, wytłumaczeń jest dużo. Rzadko kto przyznaje się do winy, że się nie nauczył, nie przyłożył. Mimo wszystko, musimy sobie uświadomić, że w erze internetu, komputerów i tabletów mało jest osób chcących zdobyć wiedzę. Wykształcić się w należytym kierunku, pracować w wymarzonej pracy. Mały odsetek młodzieży zdaje sobie sprawę, że grają w grę o swoją przyszłość.
            Tymczasem w jednym z autobusów linii piętnaście, jechała młoda dziewczyna. Ubrana na galowo, w myślach odliczała przeklęte minuty. Minuty, które przybliżały ją do nieznanego. Tak bardzo pragnęła, aby wszystko było dobrze. Już w wakacje zamknęła książkę o nazwie „przeszłość”, teraz chciała ją wyrzucić i zapomnieć, że w ogóle istniała. Autobus skręcił w lewo na skrzyżowaniu i niemal od razu wjechał na przystanek pod Liceum Ogólnokształcącym nr 2 im. Tadeusza Kościuszki. Blondynka z zaciśniętym żołądkiem i trzęsącymi się kolanami, wysiadła na chłodne wrześniowe powietrze. Skarciła się w myślach za nie zabranie czarnej skórzanej kurtki. Skierowała się do żółtego, dwupiętrowego budynku wolnym, ociągającym się krokiem. Przy okazji obserwowała każdą mijaną osobę. Jednak gdy ktoś się na nią spojrzał, od razu spuszczała wzrok. Nie miała ochoty utrzymywać kontaktu wzrokowego. Droga od bramy do drzwi wejściowych, wydawała jej się najdłuższą w życiu. Miała wrażenie, że wszyscy wkoło na nią patrzą. A co gorsze, wiedzą kim jest. Uczennica poprawiła brązową torebkę na ramieniu i przyspieszyła kroku. Wpadła do szkoły z lekką zadyszką.
            Instytucja w środku wydawała się przytulna, od wejścia czuło się domową atmosferę. Ściany w głównym korytarzu pomalowane były na kremowo, jednak większą ich powierzchnie zajmowały gabloty z pucharami, czy dyplomy. Wszystkie te nagrody zostały zdobyte przez uczniów tego liceum. Tę szkołę zdecydowanie, można był nazwać miejscem dla kujonów. Nie było łatwo się tu dostać. Od uczniów wymagało się zaangażowania, systematyki, prawdę mówiąc możliwości poświęcenia całej doby na naukę.
             Paulina, była gotowa to spełnić. Mogła spełnić wszystko, aby odciąć się od przeszłości i zapomnieć o niej na wieki. Nic nie miała do stracenia. Nic innego jej tak nie wychodziło jak nauka. Chociaż i tak nigdy nie była z siebie zadowolona- zawsze wymagała od siebie za dużo.
            Przemierzając nieznane korytarze stwierdziła, że się zgubiła. Nie miała kompletnego pojęcia gdzie jest sala dwieście dwadzieścia pięć, w której miała się stawić. Szczerze nienawidziła się gubić, wtedy zawsze musiała kogoś spytać o drogę. Cały czas starała się być samowystarczalna.
Wbrew sobie, podeszła do dziewczyny siedzącej na jednej z ławek pod ścianą.
    - Hej, wiesz może gdzie jest sala dwieście dwadzieścia pięć? – spytała, patrząc na czarnowłosą koleżankę. Ta jednak, dziwnym i objętym wzrokiem, najpierw zlustrowała sylwetkę Pauliny, po czym z wymuszonym uśmiechem odpowiedziała:
    - Na pierwszym piętrze musisz przejść cały korytarz. Po lewej stronie będą łazienki, a po prawej sala, której szukasz.
   - Dziękuję. – Szesnastolatka szybko skończyła rozmowę z niesympatyczną dziewczyną. Skierowała się we wskazane miejsce, coraz bardziej zdenerwowana. Już za chwilę miała poznać swoją nową klasę. Całe trzydzieści osób. W chwili gdy nacisnęła klamkę, przez jej głowę przemknęła myśl „oni już wiedzą”. Jej serce zaczęło walić o płuca, płuca o żebra, a całe ciało za sekundę chciało eksplodować. Uspokoiła się w myślach i powoli weszła, do całkiem sporego pomieszczenia. Szybko przeliczyła w myślach osoby, które siedzą. Było ich dużo, za dużo. Stwierdziła, że na pewno wygląda dziwnie stojąc w drzwiach, i przyglądając się każdej osobie w klasie. Przeszła do ławki pod oknem, gdzie usiadła. Wyjrzała przez szybę, starając się zapomnieć gdzie jest. Jednak czuła, że ktoś ją obserwuje. Spróbowała się skupić na ptakach szybujących po niebie.
            Do sali lekcyjnej weszła ubrana w różową koszule i czarne spodnie kobieta. Jej brązowe włosy ścięte były na typowo męską fryzurę. Na nosie nałożone miała wielkie okrągłe okulary, niczym z lat 80. Przysiadła za biurkiem, po czym pogodnie uśmiechnęła się do klasy.
     - Witam was w naszej szkole. Nazywam się Maria Leszczyńska i od dzisiaj będę waszą wychowawczynią. Jestem nauczycielką chemii, więc zrozumiałe, że będę uczyć was tego przedmiotu. Macie może jakieś pytania? – zdecydowanie wymawiała każde słowo. Wydawała się być miłym człowiekiem.
Paulina cieszyła się, że jej wychowawcą jest chemiczka. Sama kochała ten przedmiot. Łączyła z nim swoją niedaleką przyszłość. Starsza kobieta przez dłuższy czas szukała czegoś w torebce, wydawało się jakby miała tam swój cały dobytek. Gdy w końcu odnalazła czarną teczkę z kwiatkami, widać było, że wyraźnie jej ulżyło. Wyciągnęła plik papierów, a następnie uważnie je przejrzała.
     - No to sprawdzimy obecność. Mam nadzieję, że wszyscy są. Magdalena Algor? – Kobieta spojrzała się na młodzież siedzącą przed nią.
     - Jestem. – Gdzieś z tyłu sali słychać było cichy, niepewny siebie głos. Dziewczyna raczej nie miała zamiaru więcej mówić, więc nauczycielka dalej sprawdzała obecność. Padało nazwisko, a po nim jedna z osób, dawała znać że jest, żyje i jeszcze nie umarła z nerwów.
     - Paulina Zalewska? – w końcu padło to imię i nazwisko. Paulinie z nerwów, zabrakło wiary w swój głos. Długo nie kojarzyła, że chodzi właśnie o nią. – Nie ma?
    - Je..Jestem. – uczennica odpowiedziała zdecydowanie za cicho. Odkasłała i powtórzyła swoją odwiedź pewniejszym głosem.
            Mimo, że się postarała czuła na sobie wzrok wszystkich w pomieszczeniu. Chciała się zapaść pod ziemię lub wybiec z sali wrzeszcząc: „To wy jesteście idiotami”. Chociaż bardzo pragnęła to zrobić, poprawiła się tylko na krześle i uśmiechnęła pogodnie w stronę nauczycielki.
            Rozpoczęcie roku szkolnego nigdy nie trwa długo. Po godzinie nerwów i stresów blond włosa, spokojnie mogła wsiąść do autobusu. Bez nerwów jechała do domu, tego dnia nie spotka jej więcej nerwów.
            Gdy wysiadła z pojazdu, skierowała się od razu w stronę małego, parterowego domu. Cała kondygnacja wzniesiona została z eleganckiej czerwonej cegły, a brązowe drzwi i okna dodawały tylko powagi i charakteru budynkowi.
            Niemal zawsze gdy Paula wchodziła do domu, czuła się jakby wchodziła do muzeum. Jednak w wewnątrz nie było już tak poważnie, raczej bardziej nowocześnie. Jedynym staromodnym elementem był kominek, usytuowany w centralnej części salonu. W innych częściach budynku, Państwo Zalewscy postawili na prostotę i nowoczesność.
     - Paulinka to ty? – perlisty głos rodzicielki niósł się korytarzem.
     - Hej, tak to ja. Skończyło się wcześniej niż sądziłam. – dziewczyna zdjęła obuwie, po czym przeszła do kuchni. Przy kuchence zauważyła krzątającą się, starszą wersje siebie.
            Paulina i Sylwia Zalewskie były niemal kropla w kroplę. Obydwie średniego wzrostu, o długich, lecz cienkich, blond włosach. Młodsza właśnie po matce odziedziczyła zielone oczy. Jednak nie są aż tak podobne, aby nie można ich było rozpoznać. Pani Sylwia miała wyraźnie kilka kilo za dużo, które przywędrowały nagle z wiekiem. Przez biegnący czas, na czole kobiety pojawiły się także zmarszczki.
     - Jesteś głodna? – Burczenie w brzuchu było znakomitą odpowiedzią na zadane pytanie. – Na obiad będziesz, musiała trochę poczekać. Tata dzwonił, że będzie trochę po siedemnastej.
     - Zrobię sobie teraz kanapkę i tak nie jestem za bardzo głodna – odpowiedziała Paula, po czym wyjęła szynkę z lodówki. – A tata mówił jak w pracy? Rano był jakiś podenerwowany – podtrzymywała rozmowę. Ostrożnie kroiła mięso, na desce do krojenia.
     - Przez telefon wydawał się zadowolony. Zatrudnił dzisiaj studenta, który chce sobie dorobić. W sumie chyba powinnaś go znać. – kobieta spojrzała akurat na swoją córkę.
     - Przynajmniej ktoś mu pomoże. Nie wydaje mi się, abym znała kogoś, kto mógłby pracować razem z tatą.
    - Mateusz Wojtkowski, mieszka tu niedaleko. Znasz go?
Gdy Paulina usłyszała to nazwisko, ręka sama wykonała pociągnięcie, przez które jej palec zalał się krwią, a nóż spadł na podłogę. Zdziwiona Sylwia zerknęła na dziewczynę, w momencie gdy jej palce zaczęły drżeć.
    - Coś się stało kochanie?
    - Wszystko okey. Tylko się skaleczyłam. – uśmiechnęła się blado.
Kłamała, ale przecież matka nic nie wiedziała.
Nikt nie wiedział, co było związanie z tym nazwiskiem.
Tylko Paulina.

***
Dzień dobry, witam Ciebie drogi czytelniku. Mam nadzieję, że podoba ci się pierwszy rozdział, jeżeli tak to daj o tym znać w komentarzu. Jeżeli Ci się nie podoba, to będę wdzięczna jeżeli napiszesz co jest źle.
Rozdział jest z dedykacją, dla mojej kochanej córeczki ;) Isii, mam nadzieję, że nie jesteś już zła na tatę. 
Dziękuję za wszelkie komentarze, obserwacje, za wszystko.
Postaram się tą historie doprowadzić do epilogu :)

27 komentarzy:

  1. No witam witam ;)
    Tak otwieram dziś rano linka, którego dostałam od Ciebie i zastanawiam się, co tam nowego dla nas masz? Za oknem leje desz już od tylu godzin, że żyć się odechciewa... Jak dobrze, że jest Kilulu :D
    Cóż mogę powiedzieć? Czytałaś ten tekst przed wstawienie chyba z 10 razy, bo ja tu nie widzę żadnego błędu! Ale przejdźmy do rzeczy...
    Czyżby zapowiadał nam się jakiś... kryminał? A może to będzie dramat? Dramat psychologiczny? A może jakiś thriller? Kim okaże się tajemniczy Mateusz Wojtkowski? Mam wstępne spekulacje, co do jego osoby, lecz te na razie zachowam dla siebie.
    Paula, Paula, Paula... Trochę mi przypomina samą mnie. Doskonale znam to obserwowanie ludzi, połączone z unikaniem jakiegokolwiek kontaktu, chociażby wzrokowego. Strach nawet przed spytaniem o drogę - kult samowystarczalności, samowystarczalność ponad wszystko! Strach przed ludźmi. Stes, który jest nieodłącznym elementem każdego dnia. Tak, Paulina zdecydowanie podbiła moje serce już na starcie.
    Bardzo dokładnie opisujesz. W książkach nienawidzę opisób, bo zazwyczaj zajmują stronę i nic się z nich nie można dowiedzieć. Sęk w tym, że Twoje opisy są ciekawe. Dziwna rzecz...
    Jestem na TAK.
    No i cóż... zobaczymy co będzie dalej... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, hej :)
    Cieszę się, że podoba Ci się to co przeczytałaś.
    Jak dobrze, że nie widzisz błędów, ale na pewno jakieś są ( tak btw. sprawdzałam to tylko raz)
    Czy to będzie kryminał,dramat czy thiriller? Hmmm niech się zastanowię, to będzie... Co ty nie powiem Ci. Dowiesz się w kolejnych częściach.
    Jednak (zdecydowanie nadużywam tego słowa) nie będzie to nic strasznie szokującego i w sumie może to cię zawieść.
    Paula, nie wiem czemu ale postawiłam na polskie imiona, adres i wszystko.
    A teraz te marne opisy.
    Sama nienawidzę opisów w książkach, historiach lub opowiadaniach. W takim bądź razie nie wiem czemu, mam manie pisania opisów. Jestem okropna. Potem jak czytam coś skończone, to stwierdzam, że czytelnik na pewno się zanudzi.
    Dzięki jeszcze raz za dobre słowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, tatku, świetny adres! Będziesz mi dzisiaj tłumaczyć czy ten adres ma drugie dno czy jak. Tak się cieszę, że zdecydowałaś się założyć tego bloga! I aww - pierwszy rozdział dedykowany dla mła (nie mam pojęcia się to pisze). Tatku, wybaczam Ci wszystko <3
    Ty się postarasz doprowadzić tę historię do epilogu? Ty ją DOPROWADZISZ! Nie zmuszaj mnie, abym Ci to przeliterowałam bo zagnę Cię moją znajomością polszczyzny, a jak!
    Czytałam to p raz drugi i muszę powiedzieć, że niepotrzebnie marudziłaś. Jest tak samo zajebiście za pierwszym razem i nadal nie rozumiem, jak możesz uważać, ze zanudzisz nas, czytelników. Kochamy Kilulu <3
    Postać Pauli jest taką typową cichą myszką, która dostała się do nowego Liceum, gdzie nie zna nikogo. To cholernie trudne zwłaszcza dla tak nieśmiałej osoby jaką jest bohaterka. Cały czas tak samo irytuje mnie fakt, że ta flądra miała problem w powiedzeniu Paulinie gdzie jest sala 225. Co to za problem, flądro z tapetą? CO?! - Boże, krzyczę do wymyślonych postaci, tatku. Psycholog potrzebny od teraz!
    No, ale przechodzimy do sedna, czyli to co Isia lubi najbardziej, do rozmowy z mamusią - MATEUSZEK WOJTKOWSKI.
    KIM ON JEST? DLACZEGO PAULA TAK NERWOWO WRĘCZ KRWAWO ZAREAGOWAŁA NA JEGO IMIĘ?
    Okej, nadużywam Caps Look`a, ale wiesz, mój bólwers.. ;p
    Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć sie kim jest Mati (przy okazji, mam kuzyna Mateusza i mnie wkurza ;\). Może uda mi się od Ciebie wyciągnąć?
    Mam nadzieję, że rozdział drugi czeka na dodanie.
    Kocham mocno,
    grzeczna córeczka <3
    Isiia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy adres czy tytuł ma drugie dno :P
      Cieszę, się że moja córka wybaczyła mi moje wszystkie wczorajsze błędy.
      Co do psychologa, to tak jak wczoraj Ali może ci coś polecić. Tylko daj jej znać.
      Poprawię trochę twój komentarz, Paula krwawo zareagowała na jego nazwisko. Może to ci trochę rozjaśni całą historie. A może nie. Jak kocham tą waszą (czytelników) ciekawość. Ja już wszystko wiem.
      Rozdział drugi będzie w sobotę, co tydzień :)
      Jesteś najgrzeczniejszą córeczką <3

      Usuń
  4. No, no no. Jestem pod wrażeniem. Mój ulubiony tekst znasz ;) Czekam na ciąg dalszy, oby takowy był. Wolne dobrze na Ciebie wpływa. Czekam czekam czeeeeam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Choć masz w tekście parę błędów do czyta się go lekko i przyjemnie. Uczucia głównej bohaterki są wyraźnie zaznaczone co bardzo mi się podoba. Pomysł zawiera tajemniczość i zachęca do dalszej lektury.
    Masz do tego smykałkę.
    Pozdrawiam Trill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Postaram się wychwycić błędy i je poprawić,

      Usuń
  6. Siema to znowu ja, dzięki za (cenzura) komentarz. Twój bulwers aż mnie ucieszył.:)
    Informuję że rozdział 6 już skończony. A co do błędów, to się nimi nie przejmuj bo i tak super piszesz.
    http://moje-sos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo ciekawe ;) już czekam na kolejne rodziały :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam również na kateandlizzie.blogspot.com ;)

      Usuń
  8. bardzo mnie wciągnęlo !
    z niecierpliwością czekam na nowy rozdzial

    http://my-body-dies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. To znowu ja, tym razem żeby przekazać dobre wieści:
    Nominuję cie do Liebster Award, więcej szczegółów tutaj.
    http://moje-sos.blogspot.com/2014/01/nominacja.html
    Zachęcam też do przeczytania mojego nowego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgodnie z obietnicą, zabieram się za czytanie Twojego opowiadania. :)
    Rozdział pierwszy już mnie zaintrygował. Jest strasznie tajemniczy. Lubię czytać takie rzeczy.
    Zastanawiam się, kim jest ten Mateusz. :) Mam nadzieje, że wkrótce się dowiem.:)
    Powiem tylko, że masz niesamowity talent do opisywania rzeczywistości. Też bym tak chciała. :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Guardian Angel

    P.S. Bez nerwów jechała do domu, tego dnia nie spotka jej więcej nerwów. W tym zdaniu wyłapałam powtórzenie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję.
      Postaram się poprawić błąd.

      Usuń
  11. Wpadłam tu, bo wiem, że tego chciałaś, haha.
    Jak na początek jest zacnie. Nie robisz błędów, no i masz zasadę akapitów, której ja nie mam, niemniej wiem, że powinno się ich używać.
    I nie wiem, co Ci mam jeszcze powiedzieć. Wszystko już chyba zostało powiedziane przede mną, no ale dałam Ci już ten komentarz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Właśnie zaczęłam czytać twoje opowiadanie ;). Pierwszy rozdział zachęcił mnie do dalszego czytania. Więc ja zajmę się czytaniem reszty rozdziałów, a ty jak najszybciej dodaj kolejny post. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam i zachęca do dalszego czytania :) Jak znajdę czas na pewno tutaj wrócę ;)

    Zapraszam do mnie:
    http://niallanddemi.blogspot.com

    Pozdrawiam
    Amy

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej ;)
    Dziękuję za notkę w mojej spamowni i przepraszam, że dopiero teraz zaglądam, ale wcześniej jakoś nie miałam okazji zająć się blogami, które się u mnie zareklamowały (chociaż masz u mnie pierwszeństwo za poprzednie opowiadanie ^_^)
    Cóż, nie powiem, zaczyna się ciekawie. No nie ukrywam, jest parę błędów, ale to już było wyżej ;P
    Biorę się za dalsze rozdziały. Jak skończę to napiszę co o wszystkim sądzę ;)
    Jeśli jesteś zainteresowana to już wkrótce powinien pojawić się rozdział u mnie : )
    Pozdrawiam serdecznie.
    Lara. ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. Pierwszy rozdział bardzo zachęca do dalszego czytania. Ta tajemnicza atmosfera jest świetna. Idę czytać kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki :) W kolejnej części dzieje się już więcej rzeczy :)

      Usuń
  16. Świetnie się zapowiada! I ta tajemniczość.. Zapraszam do siebie, i liczę na twoją opinie :>

    http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/
    http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/
    http://flare-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Heja~!
    Nawet nie wiesz jak jestem ci wdzięczna za twój spam ♥.
    Historia jest niezwykle ciekawa i wciągnęła mnie całkowicie. Ha, nawet mam już swoje teorie spiskowe i aż żałuję że... hm no, jakoś nie zauważyłam daty przy notce ale po komentarzach widzę, że już trochę ma ten rozdział (smuteczek). Tempo niezawodne niczym nasze PkP~!
    Paulina to intrygująca postać, strasznie łatwo się z nią utożsamiłam. Introwertyczka czy coś, strasznie nerwowa dziewka. (nie bd pisać coś w stylu mam hope że sobie poradzi bo yyy są dalsze chaptery więc nie widzę w tym związku ani sensu w tej idei) Dość ciekawy typ narracji wybrałaś o ile mi się wydaje, mowę pozornie zależną czy coś ... (nie wiem, polski skończyłam w liceum~).
    W każdym razie początek jest najlepszy, dawno nie czytałam takiej dobrej roboty, poza tym niezły byłby z tego prolog bo jakoś go nie zauważyłam.
    Aha co do błędów to są. Chyba. Moim zdaniem określenie "kujonów" jest zbyt kolokwialne i trochę zepsuło mi czytanie, sprawiając wrażenie ażeby to był pamiętnik trochę. No a nie jest. Autobus, pogoda, dziewka, szkoła zacnie, zacnie i wyskakuje mi kujon. Nie no proszę... Pasjonaci nauki, inteligentni ludzie, przychylni oświacie, wielbiciele oświecenia no cokolwiek byle nie kujon (tak! jako -nie-szanowanego qjona razi mnie to~!)
    Poza tym wydaje mi się, że zwrot "być kropla w kroplę" to raczej -> "być kropla w kroplę podobnym do kogoś" (nie wiem szczerze, tak tylko jakoś kojarzyłam <-- , przypominam ponownie o -braku- edukacji j. polskiego^^).
    A co do oczu to blondynki zwykle niebieskie oczka mają a jak zielone to po obu rodzicach, a najlepiej to rude hahha, w każdym razie dawno zielonookiej blondynki nie widziałam, dobrze wiedzieć, że nie wyginęły♥♥
    Tak się rozpisałam a przede mną jeszcze 16 chapów. Well uprzedzam, że dziś -chyba- nie zdążę całości, zresztą jak tak dobrze piszesz aż szkoda by mi było szybko kończyć tę historię i umierać z nerwów na cdn, więc tylko gorąco pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku dziewczyno nawet nie wiesz jak bardzo Ci dziękuję :) Już myślałam, że nikt tu nie zagląda, do tego rozdziału oczywiście. Rzadko komuś chce się czytać od samego początku. Co do ukazanych błędów teraz się z tobą zgadzam. Faktycznie kujon tam nie pasuje.
      Co do wyglądu Pauliny miało być oryginalnie i nietypowo.
      Rozdziałów jeszcze trochę będzie więc możesz spokojnie czytać do 17, staram się je dodawać też często więc nie musisz się bać że będzie długo czekać.
      Kocham takie długie komentarze czekam na większą ilość od Cb.
      Dziękuję :*
      Kilulu

      Usuń
  18. Ciekawy początek, Całość jest lekka i przyjemna do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  19. Oh ah! Podoba mi się! :D Szczerze mówiąc piszesz w bardzo przystępny sposób. Kiedy to czytałam aż boję się co będzie jak ja pójdę do nowego liceum, co będzie pewnie porównywalną tragedią ;p Pozdrawiam i czytam dalej, a do SPAMu leci link do mnie :3

    OdpowiedzUsuń
  20. Ciekawie się zapowiada, na pewno zostanę tu na dłużej ;)

    OdpowiedzUsuń