sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 13 "Miło mi jestem Osioł"

            Ola siedziała na starej, wytartej kanapie u babci i nerwowo tupała nogami. Nie była zadowolona z siebie, że zgodziła się zostawić Paulinę samą z Bartkiem. W końcu to był pomysł Artura.   
- Paulina ma kogoś? – spytał się chłopak w czwartek wieczorem, wchodząc do pokoju nastolatki. Przeszedł przez pomieszczenie i usiadł wygodnie na czarnym worku wypełnionym pluszem.        
Ola jedząca właśnie kolacje, składającą się z muslii, zakrztusiła się jedzeniem. Spojrzała zdziwiona na brata. Nie zauważyła, aby Artur zainteresował się osobą Pauli, więc to pytanie kompletnie zbiło ją z tropu.           
- Po co pytasz? – odpowiedziała wymijająco.         
- Może umówiłaby się z Bartkiem? – zapytał pełen nadziej blondyn.        
- Nie, na pewno nie.  Ja się na to nie zgadzam.  Nie zostawię jej z nim samej – jej głos był pewny siebie. Zbyt długo znała Bartka i wiedziała jaki jest. Natomiast Paulinę znała za krótko, mimo to znając ułamek jej przeszłości wiedziała, że blondynka nie zgodzi spotkać się z chłopakiem.
- Czemu nie? Błagam daj mi jakiś sensowny argument.      
- To moja przyjaciółka, nie pozwolę aby ten debil ją skrzywdził.   
- Czemu niby miałby coś jej zrobić? – uniósł brwi ze zdziwieniem.
- Będzie ta sama sytuacja, co z Anią. – Wstała z obrotowego krzesła, zostawiając włączonego laptopa i przeszła do kanapy, na której usiadła. Spojrzała się z pewnością na Artura, który czekał na dalszą odpowiedz. – Nie zgadzam się i tyle.  
- Niech pójdą na kręgle. Będą wśród ludzi, więc nic jej nie zrobi. To co zadzwonię do niego i powiem, że idziemy w czwórkę? – dziewiętnastolatek wstał i przeszedł w stronę drzwi.  Czekając na odpowiedź oparł się plecami o framugę drzwi.          
- W czwórkę? Przecież twoja babcia ma urodziny    - spojrzała w niebieskie oczy blondyna.
-  W ostatniej chwili się wycofamy. Obydwoje nie będą wiedzieli, że zostaną sami. Co ty na to?           
Dziewczyna zastanowiła się nad tą propozycją. Nie była zbytnio przekonana, jednak z drugiej strony to spotkanie mogło pomóc Pauli otworzyć się na innych ludzi.   
- Dobra niech będzie. Ale jeżeli coś jej zrobi, to ja zrobię to samo jemu, a potem tobie – zagroziła wyciągając wskazujący palec.      
            Nastolatka nie udzielała się w imprezie starszej kobiety, mimo że ją lubiła. Cały sobotni wieczór, kiedy wszyscy zebrani goście dyskutowali ze sobą, żartowali i się śmiali, ona siedziała w drugim pokoju i sprawdzała telefon. Miała nadzieję, na to, że blondynka zadzwoni po spotkaniu. Dopuszczała także do siebie myśl, że Paulina nie będzie chciała z nią rozmawiać.
               Gdy stary zegar, wiszący na ścianie, wybił godzinę dwudziestą po plecach dziewczyny przeszły ciarki. O  tej godzinie mieli skończyć grę. 
     Wyrzuciła ze strachu telefon w powietrze, jak usłyszała dźwięk przychodzącego połączenia. Zachłysnęła się tlenem po sprawdzeniu kto dzwoni. Z resztkami rozsądku kliknęła zieloną słuchawkę.   
- Halo? – starała się mówić pewnie, jednak jej głos drżał tak samo jak reszta ciała.
Nie lubiła z nim rozmawiać, a tym bardziej kiedy nie była na to gotowa. 
- Jutro o piętnastej możesz wziąć ją na spacer. Jak nie przyjdziesz, nie zobaczycie się do świąt – trzeźwy i zachrypnięty głos po drugiej stronie wydawał jej polecenia.
- Będę na czas – mechanicznie wypowiedziała to zdanie. Była gotowa zrobić wszystko, aby o szesnastej następnego dnia stawić się przed zapuszczonym domem na przedmieściach. Nie mogła przepuścić szansy zobaczenia siostry. Po tej wypowiedzi rozmówca się rozłączył, a Ola drżącą ręką odłożyła urządzenie na szklany stolik.          
- Już jutro kochanie – wypowiedziała słowa w powietrze, uśmiechając się od ucha do ucha.
Po kilku minutach jej telefon po raz kolejny zawibrował, zdenerwowana, że może to być znowu jej ojciec, nie spojrzała od razu na wyświetlacz. Gdy już się uspokoiła odebrała połączenie od Pauliny.           
- Mogłaś mi powiedzieć, że jedziesz do babci! – krzyknęła bez przywitania.        
- Przepraszam, zapomniałam o urodzinach tej kobiety – niepewnie skłamała.       
- Szkoda tylko, że zmarnowałam czas na jeżdżeniu autobusami w tą i z powrotem.
- Wróciłaś do domu? – spytała zdziwiona, jednak z drugiej strony dopuszczała do siebie taką ewentualność. W końcu Paulina była specem od ucieczek.                 
- Tak, co niby miałam bez ciebie robić? – droczyła się blondynka.
- A co z Bartkiem? – niepokój Oli rósł z każdą minutą tej rozmowy.         
- Wygrał ze mną w kręgle.    
- To jednak zostałaś?
- Tak, zostałam. Nie umiem Cię denerwować, tobie dziś wyszło to lepiej. Nie rób tak więcej, rozumiesz?! – krzyknęła z wyraźną złością.     
- Wszystko okej? – zapytała się Ola.            
- Tak. Fajnie się bawiłam, jednak nie zmienia to faktu, że mnie wystawiłaś.         
- Sorki jeszcze raz.     
- Pogadamy potem muszę kończyć – odpowiedziała nagle Lili i się rozłączyła. W jej głosie można było usłyszeć zdenerwowanie.      

  
            Paulina schowała telefon do kieszeni i zszokowana spojrzała się na Mateusza, siedzącego przy stole w jej kuchni. Chłopak śmiał się rozmawiając z jej rodzicami.      
- O Paulina dobrze, że już jesteś – odezwał się Marek zauważając blondynkę, która stała niepewnie w drzwiach do pomieszczenia. – Chodź na kolację, pewnie jesteś głodna. Mateusz dziś zje z nami.        
- Nie jestem głodna. Pójdę się położyć – odpowiedziała i zaczęła się wycofywać.           
- Zjesz z nami kolacje, czy tego chcesz czy nie! – krzyknęła podenerwowana Sara w stronę córki.         
Dziewczyna spojrzała wrogo na kobietę, a następnie wykonała jej polecenie. Podeszła do stołu i usiadła naprzeciwko dwudziestolatka. Mateusz uśmiechnął się arogancko w stronę dziewczyny, po czym powrócił do jedzenia zapiekanki serowej.         
- Mówię Ci kochanie gdyby nie Mateusz dzisiaj, nie skończyłbym tego auta do końca tygodnia – zachwalał młodego mężczyznę Marek. Kobieta naprzeciwko uśmiechała się pogodnie i kiwała głową zgadzając się z swoim przedmówcą.
- Co studiujesz Mateusz? – spytała się Sara, spoglądając się uważnie na dwudziestolatka.
           Kobieta nie była zadowolona z spotkania z młodym mężczyzną, jednak grała pozory przed swoją rodziną. Sara nawet sama przed sobą nie umiała wytłumaczyć swojej nagłej niechęci do młodych ludzi. Miała wrażenie, że nie umie z nimi rozmawiać, nic tak naprawdę nie wiedzieli o życiu. Najbardziej bolało ją to, że stawiała mur pomiędzy sobą, a córką, którą kiedyś tak bardzo kochała. Były dni, kiedy budziła się w nocy i szła do pokoju Pauliny zobaczyć, czy dziewczyna spokojnie śpi. Po takiej  wizycie najczęściej zamykała się w kuchni i płakała z żalem przyznając, że jest wyrodną matką. Mimo to były też dni gdy blondynka chciała już przed śniadanie wyrzucić swoją córkę z domu. Targały nią sprzeczne emocje.

- Prawo w naszym mieście. Już drugi rok. – odparł z uśmiechem młodzieniec – Pyszne danie, proszę Pani – Sara słysząc pochwałę sztucznie uniosła kąciki ust, które niewyraźnie przypominały uśmiech, nie podziękowała jednak za opinię Mateusza.       
            Paulina obserwowała całe spotkanie z obrzydzeniem. Nie mogła zrozumieć tego, co jest w tym człowieku takiego, że jej rodzice udają wielce zakochanych. Jej poprzednia radość wyparowała dając miejsce złości i frustracji, którą czuła na sam widok Mateusza.            
- Na prawie się chłopak marnuje, a tak w warsztacie by mi się przydał – przyznał z żalem ojciec Lili, upijając łyk czerwonego wina z lampki.   
- Kochanie nie mów tak, przecież to jego decyzje, co chce robić w życiu – poprawiała męża starsza blondynka.            
Słysząc te słowa Paulina wstała i zaniosła, swój pusty talerz do zlewu. Czuła, że obserwują ją wszyscy zgromadzeni.            
- Paulina dokąd idziesz?! Masz wrócić i z nami spędzić wieczór! – krzyczała zirytowana Sara. Nie mogła zrozumieć swojego dziecka i to najbardziej ją wkurzało. Czuła się bezsilna widząc zachowanie nastolatki. 
- Muszę zwymiotować tą słodkością. Nie mogę słuchać tego waszego łgania – odpowiedziała i ruszyła w stron frontowych drzwi. Nie słuchała krzyku matki za sobą. Zatraciła się w własnych myślach i wybiegła na ciemne podwórze. Zanim wyszła złapała swoją skurzaną kurtkę, którą teraz zakładała na ramiona. Wyjęła splątane włosy spod ubrania, stały się one natychmiast idealną tarczą dla łez, które popłynęły po jej policzkach. Nie wiedziała czemu płacze. Było jej też wszystko jedno, czy ktoś za nią pójdzie. Pluła sobie w brodę, że tak się zachowuje przy Mateuszu. Nie umiała jednak inaczej. Cały czas czuła strach, spowodowany jego pokrewieństwem z Magdą, oraz jego pocałunkiem. Zadrżała kiedy wspomniała tamto wydarzenie. Mimowolnie przyłożyła dłoń do ust. Czemu się o nią założył? Czy tak bardzo zależało mu na jej skrzywdzeniu? Nie umiała znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania. 
            Przeszła kawałek drogi i usiadła na ławce, przed boiskiem. Było to miejsce, w którym lubiła już kiedyś pomyśleć. To w tym miejscu zastanawiała się, czy warto dalej żyć. Mimo tego, że wtedy cierpiała nie umiała podjąć tej jednej najtrudniejszej decyzji. Może to i lepiej w pewnym stopniu, miała teraz Olę. Paulina wiedziała, że brunetka nie będzie zdolna do tego aby ją skrzywdzić. Wiedziała, ze może jej zaufać. Chociaż Magdzie też zaufała. Paulina potrząsnęła głową, chcą wyrzucić z niej wszystkie przerażające wspomnienia. Nie chciała na nowo tego wszystkiego sobie przypominać.    
- Tak myślałem, że tu przyjdziesz. – powiedział Mateusz stojący za nią. Obszedł ławkę i usiadł obok dziewczyny. Ta pośpiesznie tylko wytarła łzy. – Chcesz pogadać?  
- Z tobą na pewno nie – spojrzała ze złością w oczy chłopaka.       
Mateusz doszukiwał się w jej tęczówkach, jakiś wskazówek jak ma się zachowywać. Nie miał pojęcia, co ciągnęło go do blondynki. Choć, nie mieli wiele okazji do rozmowy, czuł że zostanie przez nią lepiej zrozumiany niż przez znajomych.    
- Dalej masz focha za ten zakład? – zdziwił się tak błahą sprawą. Z jej perspektywy było to coś o wiele większego. Nie tak wyobrażała sobie swój pierwszy pocałunek. Nie chciała być też traktowana przedmiotowo.      
- Jeszcze się pytasz?  
- To przecież tylko taka gra, Nie warte rozmyślania. Powiesz, co się dzieje? – spytał ponownie. Oparł łokcie na kolanach i spojrzał się przed siebie. Paulina jednak nie odpowiedziała na jego pytanie. Bała się z nim rozmawiać, w końcu wszystko mógł powtarzać siostrze.   
- Kurwa zaczniesz się w końcu normalnie zachowywać?! – podniósł lekko ton i spojrzał się w stronę dziewczyny. Lili pod wpływem jego krzyku zadrżała. Mateusz zauważył to, jednak w żaden sposób nie skomentował.        
- Nie gadam ze zwierzętami.
- Ze zwierzętami? – zmarszczył ze zdziwieniem czoło.       
- Jesteś świnią, pamiętasz? – zadała pytanie i lekko się uśmiechnęła. Była ciekawa, jak na jej droczenie zareaguje student.          
- A ty jesteś uparta jak osioł – odparł z przekąsem.
- Świnia i osioł, ciekawie to brzmi.   
Chwilę milczenia przerwał nagły śmiech Wojtka, szesnastolatka spojrzała się na niego z lekką odrazą, lecz po chwili także zaczęła chichotać. Nie wiedziała ile to trwało, jednak pomogło jej choć w pewnym stopniu rozładować emocje.            
- Nie możemy zacząć od początku? Wiesz tak jakbyśmy się wcale nie znali? – wypowiedział słowa w powietrze. Nie chciał się na nią patrzeć, nie mógł się wtedy skupić. Jej zielone oczy doprowadzały go do szaleństwa.  
- Niech będzie – przyznała niechętnie, stwierdzając, że nie ma innego wyjścia, w końcu jej tata cały czas pracuje z Mateuszem – To jak masz na imię?  
- Świnia – przyznał żartobliwie.       
- Miło mi jestem Osioł.          
- Czemu siedzisz tu sama Osiołku? – na przezwisko dziewczyna się zaśmiała. Nie raziło jej to, jak przezwiska w gimnazjum. Starała się przekonać, że jest to tylko zabawa.
- Uciekłam z domu. Moi rodzice zachowywali się dziwnie gadając z pewną osobą.         
- Nie są tacy na co dzień?     
- Nigdy tacy nie są. Nie mówią do siebie per „kochanie”. Fuj, to jest ohydne – podsumowała z niesmakiem cały wieczór.         
- Faktycznie wyglądało trochę sztucznie. Po co się tym przejmujesz?       
- Chciałbym mieć normalną rodzinę. Nie taką… - pociągnęła nosem, nie chciała znowu płakać, choć czuła się fatalnie.          
- Chyba nie ma idealnej rodziny. Każda skrywa mniejsze lub większe problemy. Zawsze można się od niej wyprowadzić – Paula spojrzała się na Mateusza oczekując dalszej wypowiedzi. – Sam wyniosłem się z domu pół roku temu.     
- Czemu? – była zdziwiona tym, co słyszy. Z opowieści Magdy pamiętała, że jej rodzina miała wszystko czego zawsze pragnęła. Piękny dom, kochających rodziców i wsparcie ze strony rodzeństwa. Dziwne było to, że dziewczyna nigdy nie była w domu Wojtkowskiej. Nie znała naprawdę tego miejsca.    
- Nie umiałem wytrzymać z matką i siostrą pod jednym dachem. Obydwie są siebie warte – zacisnął nagle ze złości pięść. – Szkoda tylko, że mój ojciec był tak ślepy i nie zauważył, że ta… ta kobieta zdradza go przez cały czas – zniżył głos i zaczął mówić przez zęby.         
- A Magda jest ślepo zakochana w tym sukinsynie, nie umiem patrzeć jak marnuje swoje życie. Nie gadaliśmy ze sobą już prawie rok – Paula znieruchomiała słysząc to imię.           
Musiała szybko przemyśleć to co właśnie usłyszała. Skoro chłopak nie gadał z siostrą od roku, oznaczało to, że mógł nie wiedzieć o jej przyjaźni z brunetką. Myśl ta napełniła ją nadzieją. Mogła stwierdzić, że nie jest na takiej straconej pozycji, jak myślała. Mateusz nie wiedział po prostu, co stało się Paulinie.           
- Jeżeli go kocha – zaczęła powoli szesnastolatka – nie możesz się na nią gniewać.          
- Nie chcę o tym gadać – odparł z wyczerpaniem. Nigdy nie lubił mówić o swoich przeżyciach, wolał słuchać innych.  – A czemu ty jesteś tak zła na matkę?          
- Ja na nią? To chyba ona na mnie, że się urodziłam – tym razem to ona zaczęła się wkurzać.
- Nie przesadzasz trochę? – spytał neutralnie wpatrując się w dal. 
- Słyszałam jak mówiła tacie, że jestem tak beznadziejna jak on. Ona mnie nienawidzi – przyznała z żalem, a w następnej chwili poczuła kroplę na policzku. Mateusz kiedy usłyszał, płacz dziewczyny niepewnie odwrócił się w jej stronę. Paulina natychmiast zasłoniła oczy.
- „Jesteś z siebie zadowolona kretynko?” – spytała się w myślach.
            Mateusz niepewnie wyciągnął rękę w stronę dziewczyny. Nie widział jak ma zachować się w takiej chwili. Ostatnio w jego towarzystwie, żadna dziewczyna nie płakała. W takich sytuacjach zawsze czuł się nieswojo. Położył dłoń na ramieniu Pauli, która pod wpływem dotyku zadrżała, a następnie odsunęła się na koniec ławki. Chłopak zaklął pod nosem, a w następnej chwili wstał i bez pożegnania ruszył w stronę swojej kawalerki.          
            Paulina czuła się okropnie. Łzy wylewały się z jej oczu strumieniami i nie umiała tego zatamować. Była wściekła, tylko nie wiedziała na kogo. Na siebie, że nie pozwoliła się Matuszowi przytulić, czy na niego, że po prostu ją zostawił? Czemu w ogóle o nim myślała? 


***

Hej jak wam mija sobota? 
Podoba Wam się rozdział? 
Co sądzicie o Mateuszu? Dobrze, że zostawił Paule samą?
W tym rozdziale chciałam pokazać relacje Pauli z matką, bardzo Was tym zanudziłam?
Piszcie na dole wszystkie opinie, nawet te złe :)
Kolejny rozdział pojawi się jakoś w połowie tygodnia.
Chciałam Wam podziękować za dotychczasowe komentarze i wyświetlenia. Dzięki wam wiem, że mam dla kogo pisać :)
Dziękuję.
Pozdrawiam Kilulu
P.S Wszystkiego Najlepszego Lusi :* Jesteś najlepsza :)

20 komentarzy:

  1. Hej :)
    Po pierwsze dzięki za miłe słowa u nas i na pewno tego nie porzuciłyśmy, siódmy rozdział się już pisze. Trochę to trwa bo nawał zajęć w szkole ;)
    Przechodząc do twojego rozdziału to: mam mieszane odczucia co do sytuacji Mateusza i Pauly... W sumie powinien zostać. Relacja z jej matką jak dla mnie świetnie oddana, tak naturalnie, tak jak powinno być... Rozdział jak zawsze ciekawy i wciągający!
    Czekam na ciąg dalszy i życzę mnóstwa weny :D

    Pozdrawiam,
    destiny-of-wolves

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za tak fajny komentarz :)
      Co do Was, to bardzo się cieszę, że nie porzuciłyście tego opowiadania.
      Fajnie, że według Was kłótnia została naturalnie oddana, o to najbardziej mi chodziło.
      A co do Mateusza, to chłopak za bardzo jeszcze nie wie jak ma rozmawiać z Paulą.
      Jeszcze raz wielkie dzięki za komentarz :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. No i tym razem nie jestem pierwsza :C
    Jeśli chodzi o rozdział, to bardzo mi się podobał, jednak nadal nie polubiłam Bartka :D Wole Mateusza, którzy rzeczywiście zachował się jak świnia, zostawiając ją.
    Jeśli chodzi o jej matkę, to sama mam sprzeczne zdanie. Momentami jest mi jej szkoda, a z drugiej strony mam ją dość, przez to jak się zachowuje względem swojej córki. I męża.
    Tak ogólnie to mam nadzieję, że Mateusz ruszy dupę i zacznie działać, jeśli chodzi o Paule :D
    Pozdrawiam :*
    Seo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za tak miłe słowa.
      Nie jesteś pierwsza ale druga to i tak dużo :D
      Mama Pauli także ma sprzeczne zdanie, ta kobieta nie wie co ma myśleć.
      Mateusz będzie musiał się jeszcze postarać.
      Pozdrawiam
      Kilulu

      Usuń
  3. Super, rozdział troszkę smutny,ale mi się podoba. Już wiadomo,że może mu wszystko powiedzieć

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak mi żal Pauliny. Chciałabym, żeby dziewczyna w końcu była szczęśliwa. Powiedz, że kiedyś będzie?

    OdpowiedzUsuń
  5. hej, hej ;DD ja dzisiaj okropnie spóźniona, ale jestem! ;D
    jest Mateusz, jest moc! na początek (ostatnio wszystko mnie wkurza, więc się nie przejmuj XD) wkurza mnie relacja Mateusza z ojcem Pauliny to jest jakieś takie nienormalne, ale ty to wymyślasz, twoje decyzje ;) dzisiejszy rozdział jest taki słodki, że zdanie "Muszę zwymiotować tą słodkością" świetnie wszystko podsumowuje. I zajebiście, że Mateusz sb poszedł, bo to już nie było takie słodkie i wszystko się zrównoważyło ;D
    podsumowując, skoro mnie coś wkurza to musi być ok, ale ja bym nie chciała żeby mój tata miał takie relacje z jakimkolwiek moim znajomym XD
    a rozdział jak powiedziałam się równoważy, fajnie, że taki długi, to jest super ;)
    czekam na dalej, + Sara mnie tak wkurza, że masakra i to na pewno nie jest dobre XD
    Pozdrawiam,
    M.
    ps. wiem, że ten mój komentarz jest taki dziki na maksa, sorry XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię dzikie komentarze :D przyjemnie się je czyta.
      Relacja między ojcem Pauli a Mateusza jest trochę dziwna. Chłopak razem z Markiem pracuje i przez to przebywają ze sobą sporo czasu. Mimo różnicy wieku mężczyzna traktuje Mateusza jak dobrego kolegę, co nie jest za dobre dla Pauliny. Choć z drugiej strony Paula poznała chłopaka dopiero jak ten zaczął pracować u jej ojca. Więc to jakby w drugą stronę Paulina gada ze znajomymi swojego ojca. To faktycznie jest nienormalne.
      Cieszę się, że spodobało Ci to zdanie, mi także się podoba tak skromnie mówiąc :P
      Ogólnie kocham czytać Twoje wypowiedzi, naładowują mnie pozytywną energią :D
      Dzięki wielkie.

      Usuń
  6. Powinnam przeprosić Olę. Posądziłam ją o knucie, a tymczasem to Arturek wymyślił ten SzatanPlan. Cóż, jak widać - chłopcy wcale nie są mniej kreatywni. Nie było to fair, jednak wydaje mi się, że skutek będzie pozytywny.
    Bardzo podoba mi się wątek relacji Pauli z matką. Nie rozumiem tej kobiety. Sara ma spory problem ze stabilizacją swoich uczuć i emocji. Z jednej strony płacze, ponieważ czuje się wyrodną matką, z drugiej zaś nienawidzi córki. To straszne! Szczerze, współczuję jej.

    Co do Mateusza - mam ambiwalentny stosunek. Z jednej strony rozumiem, że nie wiedział, jak się zachować. Z drugiej jednak nie zostawia się tak nikogo. Nie w takim stanie.

    Jak widać, faceci to emocjonalne warzywa. Dla Mateusza ten pocałunek był niczym, dla Pauli znaczył wiele. I chyba to jest właśnie generalna różnica między płciami. Faceci są ograniczeni!

    Podobała mi się scena dotycząca świni i osiołka. Była naprawdę zabawna, rozładowująca atmosferę.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielkie dzięki, zauważyłaś wszystko o co mi chodziło, to co chciałam przekazać.
    Cieszę się także, że podoba Ci się wątek Paula a jej mama. W końcu w życiu nie są tylko imprezy miłość i przyjaciele, jest też rodzina.

    Z Mateuszem także masz rację, dla chłopaka ten pocałunek mało znaczył, jednak dla Pauli nie było to coś co można wyrzucić z pamięci.

    Super, że podoba ci się ta "zwierzęca" scena, miała za zadanie wszystko rozluźnić.
    Dzięki za komentarz.
    Pozdrawiam
    Kilulu

    OdpowiedzUsuń
  8. Co ja mogę Ci napisać? Jak zwykle rewelacyjnie. Dobrze, że pokazalaś bardziej relacje Lili z matką. Szkoda tylko, że Mateusz zostawił ją samą.
    Super rozdział, jak zwykle ;)

    Pozdrawiam i życzę dużo weny.
    Mroczna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki :D
      Właśnie o to mi chodzi aby pokazać relacje między Paulą a jej rodzicami.

      Usuń
  9. świetny rozdział :D
    tylko Mateusz mógł jej nie zostawiać samej ;/
    i jej matka mnie wkurza i to cholernie ! ;/
    czekam na kolejny ;D
    Pozdrawiam ! xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Osiołek^^ fajnie brzmi i wcale nie wulgarne. Jak to czytałam uśmiechałam się do siebie pod nosem. Ich rozmowa przebiegła dość zabawnie a jednoczenie wydawało się że Paula otworzyła się odrobinę. O Mateuszu nie wspomnę. Wkurza mnie to jego pewne zachowanie ale i przyciąga to w jaki sposób traktuje Paule i ciekawi mnie po prostu ^^
    No cóż to na tyle. Czekam na więcej ^^
    A tu takie przypomnienie o mnie :*
    Between-the-immortality-and-destiny.blogspot.de

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za tak pozytywny komentarz.
      Chciałam właśnie napisać coś co będzie przezwiskiem ale pozytywnym. Ta rozmowa miała być rozluźniająca ale i jednocześnie miała coś odkryć.
      Mateusz sam nie wie jak zachowywać się w obecności Pauli.
      Jeszcze raz dzięki.

      Usuń
  11. Hej,
    Chcę cię zaprosić na siódmy rozdział do nas, ktory w końcu jest :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Hehhe wiedziałaaam, Mateusz jest fajniejszy niż Bartek ♥~
    Ehh ale beksa ci z niej dziś wyszła wiesz? W sensie taka smutna i emo prawie. Strasznie emocjonalna ale ma rację co do rodziny tak jak Mateusz. Żadna nie jest idealna a jak udają przy kimś to udławić się można tym lukrem i cukrem...
    Ah prawo tak??? Ciekawe, ciekawe mmmm.... ^^".
    I fajny fragment z Olą i Arturem. Co do telefonu ledwo się do końca skapłam o czym jest ale musiałam z 5 razy to czytać. e.e
    Kłaniam siem~!

    OdpowiedzUsuń