Wieczorem, gdy dziewczyna w końcu mogła być sama, zamknęła się w łazience, gdzie nikt nie mógł jej przeszkodzić. Szybko zdjęła z siebie ubranie i weszła pod prysznic. Zimna woda, odprężyła jej spięte ciało. Ten dzień nie miał tak wyglądać. Paulina nie powinna rozmawiać z Mateuszem, a tym bardziej o Niej. Oparła się plecami o zimne kafelki, po czym zsunęła się i usiadła w brodziku. Pociągnęła kolana i oparła na nich głowę. Lecąca woda zagłuszyła jej płacz, oraz rozmyła łzy.
Płakała przypominając sobie to co przeszła, mimo że pierwszego dnia wakacji przyrzekła, że nie będzie do tego wracać. Nie umiała. Te wszystkie sprawy były zbyt świeże. Przypominała sobie każdy dzień, który w nieświadomy sposób zapamiętała. Oczywiście były to te najgorsze.
Wszystko zaczęło się w grudniu, gdy Zalewska uczęszczała do pierwszej klasy gimnazjum. Trudno to sobie wyobrazić, ale była wtedy pełną pogody ducha, pewną siebie osobą. Miała jedną najlepszą przyjaciółkę i wielu znajomych, z którymi kochała spędzać czas. Nic nie zapowiadało tego, co miało się stać.
Gdy do jej klasy przeniósł się Piotr Walewski zaczął się koszmar, w którym blondynka musiała uczestniczyć każdego dnia. Magda Wojtkowska- jej ówczesna przyjaciółka- zakochała się w chłopaku o czekoladowych oczach i czarnych długich włosach. Niestety z wzajemnością. W czasie gdy para coraz bardziej się do siebie zbliżała, tak przyjaźń i relacje między dziewczynami słabły. Piotrek zabraniał Magdzie spotykania się z Paulą, a ta druga nie widziała, w tym przez pewien czas, nic złego.
- Nie będziesz przyjaźniła się z tą grubą świnią, rozumiesz? Takie pasztety jak ona powinny być zamykane w osobnych budynkach. Jeżeli chcesz abym cię szanował, nie zbliżysz się do niej. – głos Walewskiego huczał ciągle w głowie zielonookiej.
Nie powinna tego wtedy słyszeć, nie powinna w tamtym momencie wchodzić do szkolnej łazienki. Już w drzwiach usłyszała płacz i kogoś krzyk, jednak strach nie pozwolił jej przejść dalej. Nie była w stanie iść pomóc swojej przyjaciółce, która najnormalniej w świecie była szantażowana przez swojego chłopaka. Dziewczyna myślała, że lepiej będzie, jak nie zacznie się mieszać w sprawy tej dwójki. Jak bardzo się myliła. Od tego felernego zdarzenia w toalecie, Magda zaczęła unikać przyjaciółki, a co gorsza wyśmiewała ją w każdej nadarzającej się sytuacji. Od niej przeszło na całą klasę. Nie było dnia, kiedy w stronę Pauliny nie padłyby obraźliwe teksty. Po pewnym czasie zaczęły padać także groźby. Jednak blondynka dalej uważała, że wina była po jej stronie. „Przecież jestem brzydka. Mają prawo tak mówić.” myślała.
Z dnia na dzień, nastolatka coraz bardziej zamykała się w sobie. Traciła zaufanie do ludzi, nie chciała do nikogo wychodzić. Stała się dziwadłem i pośmiewiskiem całej szkoły. Wszyscy omijali ją szerokim łukiem, nikt nie miał ochoty z nią rozmawiać. Nauczyciele nie zauważali tego lub starali się nie okazywać tego, że o tym wiedzą. Uważali, że to tylko dziecinne zabawy. Tak minęła dwa lata gimnazjum.
Najgorsze miało jednak dopiero nadejść.
Był zimowy wieczór, zapłakana Paulina wracała pieszo do domu. Gdy dzieliły ją dwie ulice od mieszkania, odetchnęła z ulgą, że ten dzień już się prawie skończył. Tymczasem ktoś niespodziewanie zasłonił jej oczy. Drugą ręką wciągną ją w ciemny zaułek pomiędzy blokami. Była w za dużym szoku, by zareagować, strach sparaliżował jej całe ciało.
- Hej kotku. – uśmiechnął się wysoki chłopak chytrym uśmiechem. Zielonooka zobaczyła jego ohydne, czarne oczy, w których czaiła się satysfakcja. Rozpoznała w nim starszego kolegę Piotrka – Może się trochę pobawimy? – zapytał, rysując drogę, palcem po policzku dziewczyny, po czym zjechał ręką w dół i rozpiął jej puchową kurtkę.
- Puszczaj mnie! –krzyknęła i spróbowała się wyrwać, jednak jej napastnik tylko się zaśmiał i popchnął ją na ścianę. Ból sprawił, że dziewczyna upadła. Chłopak tylko podszedł do niej i przysiadł na jej obolałym ciele. Odgarnął jej włosy z twarzy i popatrzył w jej pełne wrogości oczy. Dziewczynie w głowie świdrowała tylko jedna myśl: „Przeżyć”. W czasie, gdy czarnooki zaczął przybliżać się coraz bardziej do gimnazjalistki, ona dłońmi błądziła po podłożu. Szukała jakiegokolwiek narzędzia, którym mogłaby się obronić. Nagle w jej ręce wpadł duży kamień. Nie zastanawiając się długo zamachnęła się celując w swojego przeciwnika. Uderzyła go w ramię, przez co ten się zachwiał. To dało jej czas na przygotowanie kolejnego ciosu. Wtedy dostał w obojczyk, z bólu odchylił się do tyłu, dzięki czemu dziewczyna mogła wysunąć prawą nogę i wycelować nią w brzuch mężczyzny. Szybko obróciła się na plecy i czym prędzej podniosła się na nogi. Nie odwracając się, zaczęła biec przed siebie. Łzy spływały ciurkiem po jej policzkach, głowa była ciężka od nadmiaru emocji, a całe ciało trzęsło się niczym galaretka.
Paulina biegła całą drogę do domu, gdy do niego dotarła od razu wbiegła do łazienki, gdzie zamknęła się na cztery spusty. Usiadła wtedy na kafelkach i zalała się płaczem. Brzydziła się siebie, miejsc, gdzie ją dotknął. To wtedy pierwszy raz pomyślała o skończeniu tego wszystkiego. Uznała, że i tak nikt by się tym nie zmartwi. Matka akurat była w pracy na nocnej zmianie, a ojciec pewnie gdzieś z kuplami opijał „ważny” mecz. Zmęczona i roztrzęsiona zasnęła na przyjemnie, zimnej podłodze.
Po tym zdarzeniu przez dwa tygodnie udawała chorobę, przez którą nie mogła iść do szkoły. Czemu się wtedy nie zabiła? Była także za słaba na to, nie umiała tego dokonać. Po czternastu dniach poszła do szkoły z nadzieją, że jakoś będzie. Przez to, że była w połowie trzeciej gimnazjum uznała, że nie ma sensu zmieniać szkoły. A zresztą zasłużyła sobie na te wszystkie ośmieszenia, była nikim. Człowiekiem, którego tak naprawdę nikt nie chciał, nawet ona.
Choć do zakończenia roku szkolnego, nie wydarzyło się nic tak strasznego jak w tamten felerny zimowy wieczór, Paulina i tak ciągle była poniżana, ośmieszana i szantażowana. Wszystkie te dni wypaliły straszny strach do ludzi w dziewczynie. Zmieniły ją w zamkniętą i nie ufną postać, którą przerażały nawet zakupy. Zmianę tą zauważył jedynie Marek. Niestety nie wiedział jak ma pomóc córce. Myślał, że może zerwała z chłopakiem. Nawet nie wyobrażał sobie, jaka była prawda…
I gdy dzisiejszego dnia padło imię Magdy, wszystkie rany zostały rozdrapane oraz na nowo zaczęły krwawić. Dlatego także tak zareagowała gdy matka wypowiedziała nazwisko „Wojtkowski”. Wiedziała, że to brat jej byłej przyjaciółki. Była wściekła na tatę, że musiał zatrudnić akurat jego.
***
Kolejne dni mijały, bardzo spokojnie. Większość czasu Paulina spędzała w szkole, co sprzyjało jej znajomości z Olą. Dziewczyny coraz bardziej się dogadywały oraz dzieliły coraz więcej wspólnych tematów. Szły akurat parkiem i rozmawiały na temat swoich hobby. W sumie to częściej mówiła Aleksandra, jednak blondynce w żaden sposób to nie przeszkadzało.
- Lubię śpiewać jednak nie mam do tego żadnego talentu, moi rodzice zawsze każą mi być cicho. Według nich śpiewam jak słoń – uśmiechnęła się czarnowłosa.
- Czemu jak słoń? Słonie nie śpiewają.
- Przecież to są takie żarty. Ej no, rozchmurz się! Zawsze jesteś taka poważna? – przystanęła ta chudsza i spojrzała pełnym wyrzutów spojrzeniem na Paulinę.
- Przepraszam. Nie, nie jestem. No jasne, że żarty. Trochę się zamyśliłam. Jeszcze raz przepraszam. – zielonooka także stanęła oraz spoglądała w dół na piaszczystą drogę, jak zwykle czuła się wszystkiemu winna. Miała wrażenie, że zmusza swoją towarzyszkę do przebywania ze sobą. Ta jednak podeszła to Pauliny i bez większych przeszkód, przytuliła smutną koleżankę. Blondynka była zdziwiona gestem Oli, jednak nie narzekała na to co się stało. Dawno nikogo nie przytulała.
- Jeżeli będziesz chciała zawsze możesz się wygadać. Widzę, że coś cię gryzie. Może wtedy poczujesz się lepiej? Wiem, że cały czas cię zagaduję, ale uwierz mi na słowo umiem też słuchać.
- Okey zapamiętam twoją obietnicę, teraz już muszę wracać do domu. Miło był się z tobą przejść – powiedziała Lili, odgarniając swoje proste włosy na prawe ramię.
- Do zobaczenia w poniedziałek. – dziewczyny pożegnały się, po czym każda ruszyła w swoim kierunku.
Po wejściu do domu Paula, zdjęła czarne trampki i skierowała się w stronę swojego pokoju. Była zmęczona i chciała się położyć spać.
- Paulina, poczekaj chwilkę – głos matki przywołał dziewczynę do porządku. Cofnęła się do zielono-niebieskiego salonu gdzie na czarnej kanapie siedział Marek i Sylwia. Obydwoje mieli przerażenie wymalowane na twarzy. Widząc to młoda Zalewska powoli przeszła przez pomieszczenie i usiadła w twardym, lecz wygodnym fotelu.
- Musimy ci coś z mamą przekazać – odezwał się czarnowłosy mężczyzna.
- Coś się stało? – głos Pauli był zdenerwowany i zdziwiony.
- Twoja mama…
- Kochanie ja to powiem, dobrze? – Sylwia spojrzała na swojego męża. Ten przyzwalająco skinął głową. – Paulinko, kochanie otóż…
***
Mam nadzieję, że się podoba. Dodaję w biegu, więc pewnie są błędy.
Tym razem dedykacja dla Natalii <3 dziękuję za rysunki, betowanie i wszystko.
Zapraszam do komentowania i obserwowania.
Kolejny rozdziała pojawi się może szybciej niż w sobotę.
Pozdrawiam Kilulu
Staram się unikać brzydkich słów jak i zachowania, ponieważ rozpowiedziałam w szkole, że zamierzam wstąpić do zakonu, ale Piotrek to kutas! Przez niego Paula nie miała życia w gimnazjum, straciła przyjaciółkę, stała się obiektem szkolnych żartów. Zaczęła wierzyć w to, że naprawdę jest nic nie warta. A tak nie może być! Powinniśmy czuć się dowartościowane! Jak on mógł coś takiego powiedzieć? Zniszczył dziewczynie życie.
OdpowiedzUsuńMagda dla mnie jest na straconej pozycji. Wiem jak to jest w przyjaźni kiedy jedna z przyjaciółek znajduje sobie pierwszego chłopaka i te sprawy. Myśli, że jest w siódmym niebie, sratata i zaniedbuje przyjaciółkę, która po rozstaniu znosi dzielnie łzy tej drugiej, zaślepionej. Boże, ja powinnam psychologiem zostać niż zakonnicą. Co powiesz, tatku?
Ogłoszę to jasno i przejrzyście - CHCĘ WIĘCEJ MATEUSZA! Dziękuję za uwagę, zapisz sobie to gdzieś Juleczko :)
Jak mogłaś przerwać w takim momencie (znowu)? Co jej rodzice chcą powiedzieć, hmm? Moją pierwszą myślą było to, że Paula doczeka się rodzeństwa, ale potem mówię "Nie,, to raczej coś związanego z Mateuszem". O już wiem, może Magda się do nich wprowadzi czy coś?!
Ale jestem podekscytowana!
I ty niby twierdzisz, ze nie wyszło idealnie? Jest idealnie, kochanie.
Następny szybciej będzie - zacieram już rączki, żeby się dowiedzieć <3
Buziaki, tatku ;*
Moja córka jest za mądra aby być zakonnicą. Idz na psychologię !!! Jestem za.
UsuńMateusz będzie się pojawiać z czasem, w następnym rozdziale będzie go trochę więcej.
Rozdział będzie może w środę/czwartek.
Dziękuję córeczko, za tak cudne słowa.
A co do urwania rozdziału, rozmowa związana jest z kłótnią między Sylwią a Markiem z 2 rozdziału. Może coś się domyślisz :P
Jestem ciekawa co podejrzewasz.
Pozdrawiam
Tatuś
Aww dedyk dla mnie :3 Aż mi się miło zrobiło :3 Moje "ale" już Ci wypisywałam nie ma sensu ich powtarzać, zostało miejsca na pochwały. Powiem Ci, że nie spodziewałam się, że taką tajemnicę Paulina skrywa. Bałam się, że to coś raczej z Mateuszem (np., że Paulina się w nim zakochała a jego siostra się o tym dowiedziała i ją szykanowała czy co). I wiem jak Paulina musiała się czuć w gimnazjum kiedy wszyscy się od niej odwrócili.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy z niecierpliwością :3
Dziękuję za miłe słowa. Jednak ja dalej uważam, że zasłużyłaś na zasługi.
UsuńTrochę szybko wyjawiłam jej tajemnicę.
Kolejny rozdział środa/czwartek
Chcąc czy nie chcąc twoje opowiadanie mi się z kimś skojarzyło ale do pewnego czasu, na szczęście ja mam na imię Magda, moja przyjaciółka Paulina ( trochę grubsza osoba) koleżanka Olka...zbieg okoliczności?
OdpowiedzUsuńhttp://mzmzycie.blogspot.com
Jejku na prawdę duży zbieg okoliczności. Mimo to, przysięgam, że wszystkie osoby i zdarzenia są wymyślone :)
UsuńNie będę się rozpisywać, bo się śpieszę, ale chciałam już zostawić po sobie ślad ;)
OdpowiedzUsuńPodobało mi się równie bardzo co dwa poprzednie rozdziały! Błędy? Ja tam och nie wyłapałam, zresztą ja się do tego nie nadaję xD
M.A.T.E.U.S.Z.... A to jest kolejna postać (zaraz po Paulinie) która mi się już podoba i mnie ciekawi ;D Jeeejciu..... Za co przerwałaś w takim momencie?! No ja wiem, to buduje napięcie i te sprawy, ale zżera mnie ciekawość co będzie dalej, co jej rodzice powiedzą... Eh, tak w skrócie świetny rozdział.
Czekam na NN!
Pozdrawiam ;*
Bardzo się podoba.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że się troche wzruszyłam.
Cudownie,
fajny blog ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
http://w--ciszy.blogspot.com/
Bardzo ciekawy rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny
http://my-body-dies.blogspot.com/
Witaj! Nie ukrywam, ze zależy mi po prostu na zareklamowaniu mojego nowego bloga z grafiką. Kto wie? Może ty zdecydujesz się na złożenie zamówienia, lub pobrania szablonu wolnego z mojego bloga? Dopiero zaczynam, ale byłoby mi bardzo miło, gdybyś zechciała ocenić moje prace. Zależy mi na twojej opinii.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za SPAM i serdecznie pozdrawiam.
www.graphic--section.blogspot.com
Jak mogłaś skończyć w takim momencie? No jak?
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana Twoim talentem pisarskim:) Każdy rozdział czytam z rozdziawiona buzią i chcę więcej. :)
Z tej Magdy to nie była żadna przyjaciółka. Jak mogła posłuchać swojego chłopaka i przestać się spotykać z Pauliną. Mało tego, jak można kogoś tak obrażać? Chamstwo w państwie. Ot, co!
Jeszcze raz dziękuję.
UsuńChciałam pokazać, jak wredny może stać się człowiek gdy zadaje się z niewłaściwymi osobami.
Serio?? Chciałam na dziś skończyć (i skończę, jestem silna w postanowieniach) a tu TAKIE zakończenie (foch z przytupem i melodyjką!). Tak się nie robi po 2 chapach~!
OdpowiedzUsuńAhhahh a na serio całkiem nieźle się dzieje. Mimo że akcja na początku nie ruszyła się o jeden dzień to... nooo takie flashbacki to ja rozumiem! Chociaż no trauma itp ale świetnie ukazana. A z Marty wredna zouza itp dla faceta przyjaciółkę zostawić i taką jej krzywdę robić. Ta próba gwałtu czy co tam było też straszna. Brzydziła się miejsc w których ją dotknął~mocne! Cóż, naprawdę, masz lekki styl i to się świetnie czyta.
Ola jest taka miła i zabawna a się dobrałyyyyy ♥. Mam nadzieję, że Paula zacznie jej się zwierzać bo mi jej szkoda i w ogóle nie powinna wszystkiego w sobie trzymać... (smuteczek).
No i ta akcja z matką. Otóż co? Otóż co??? Aaargh, jak mogłaś nie dać jej skończyć~!
Zdaje się, że tym razem tylko było kilka powtórzeń (a może jestę już takowoż śpiąca?) huehue widzę, że stosujesz się do moich rad^^".
Naprawdę, przykro, że tak muszę zostawić tego bloga (szloch, szloch). Pozdrawiam i kłaniam się^^ (nie czekam na cdn bo ja na razie mam pełno huehue). Idę przetrawić Waszą historię♥
O jak krótko, chyba na serio wypaliłam się na dziś. Aaargh you shall not pass comment!
UsuńI tak wielkie dzięki za wielką poprawę mojego nastroju. Wiem że szybko posunęłam akcję do przodu jednak było to potrzebne :)
UsuńChodziło o to, żeby te wspomnienia były przerażające i aby ukazać co wtedy tak naprawdę czuła Paulina.
Poprawię cię nie chodziło o Martę tylko o Magdę, no ale wybaczam ze względu, że chyba jesteś zmęczona dość późna pora dziś.
Wielkie dzięki za tyle miłych słów. Jestem ciekawa czy się nie zanudzę w ciągu tych 14 kolejnych rozdziałów. Mam nadzieję, że nie.
Pozdrawiam
Kilulu
Kończyć w takim momencie... ;( eh, na pewno będzie ciekawie! ;)
OdpowiedzUsuń