Kolejny tydzień minął blondynce na krążeniu między domem,
a szkołą. Nigdzie indziej nie mogła przebywać. Zdenerwowana Sara dała
dziewczynie karę na dwa tygodnie od tej ostatniej soboty.
- Może jak posiedzisz w domu dojdziesz do tego jak powinnaś się zachowywać. Osoby takie jak ty nie chodzą po mieście o takiej godzinie! – powiedziała starsza kobieta w niedzielę przy śniadaniu, kiedy niezbyt wyspana Paulina brodziła łyżką w misce z płatkami. Dziewczyna nie przejęła się zbytnio zdaniem matki, coraz bardziej jej to nie obchodziło. Wiedziała, że nawet jeżeli by gdzieś wyszła jej rodzicielka nie zauważyłaby tego, w końcu cały czas pracowała.
Tego wieczoru szesnastolatka była u siebie w pokoju i słuchała muzyki. Siedziała na parapecie i przyglądała się kroplom deszczu spływającym po szybie. Zastanawiała się nad jej relacją z mamą. Z bólem musiała przyznać, że wie tylko o ciąży swojej matki, jednak nic poza tym. Nie wiedziała, który to tydzień, za ile jest termin porodu, czy z dzieckiem jest wszystko okej. Kiedyś jak była młodsza lubiła oglądać programy o małych dzieciach. Wyobrażała sobie wtedy siebie razem z Sarą jak wybierają w sklepach ubranka dla potencjalnego rodzeństwa. Jednak to było zbyt wiele lat temu, oczywiście Lili teraz także chciała w tym wszystkim uczestniczyć, jednak oschłość matki nie pozwalała jej złamać pewnej granicy. W głębi serca czuła strach do swojej rodzicielki. Przerażała ją osoba, którą powinna najbardziej kochać. Z zamyślenia nagle wyrwała ją głośna melodia telefonu. Podeszła do biurka, skąd wzięła urządzenie.
- No hej, co tam? – spytała pogodnie, kiedy sprawdziła, że rozmawia z Olą.
- Wszystko w porządku, jesteś zajęta?
- Nie, możesz mówić. Słuchałam tylko muzyki – zastanawiała się czego może chcieć przyjaciółka już późnym piątkowym wieczorem.
- A jesteś jutro zajęta?
- Raczej nie, jednak ciągle mam karę. Jeżeli chciałaś mnie gdzieś wyciągnąć nie ma takiej opcji – przyznała ze smutkiem Paula. Przeszła przez pokój z telefonem w ręce i położyła się na łóżku. Drugą ręką zaczęła przeglądać gazetę, lecz jednocześnie dalej słuchała Aleksandry.
- Kurde zapomniałam o tym, szkoda. Chciałam cię wyciągnąć na kręgle. Nie ma szans, co? – blondynka usłyszała smutek w głosie swojej rozmówczyni.
- A o której? – nagle Paula przypomniała sobie o popołudniowej zmianie swoje matki i poczuła narastającą w jej ciele nadzieje.
- No tak na szesnastą? Może być wcześniej, o dwudziestej odwieźlibyśmy cię do domu.
- Odwieźli?
- No byłabyś ty, ja, Artur i Bartek. Im więcej osób tym fajniej.
- Muszę to przedyskutować z tatą, może choć on się zgodzi. Wyślę ci wiadomość, okej? – kiedy Ola się zgodziła, dziewczyny przerwały połączenie.
Paulina wzięła głęboki oddech, wstała z łóżka i wygładziła niebieską koszule. Wyszła z pokoju i skierowała się do gabinetu swojego ojca. Zapukała przed wejściem dwukrotnie, po czym weszła słysząc zaproszenie, następnie usiadła na kanapie, ustawionej naprzeciwko komputera Marka.
Mężczyzna przeglądał akurat nowe samochody na jednej z internetowych stron. Już od dawna chciał kupić nowy pojazd, a teraz tym bardziej stało się to potrzebne. W końcu ich rodzina miała powiększyć w przeciągu kilku miesięcy. Zdziwiony był wizytą córki, jednak domyślił się, że dziewczyna chce pogadać.
- Coś się stało Lili?
- Wiem, że ostatnio nie byliście ze mnie zbytnio zadowoleni, jednak chciałabym jutro wyjść ze znajomymi – spojrzała ze skruszaną minką na swojego rodzica.
- Gdzie? – nie spodziewała się takiego pytania, bardziej była przygotowana na jego krzyk, że się nie zgadza. Poczuła się pewniej, tym bardziej kiedy dostrzegła, że jej ojciec delikatnie się uśmiecha.
- Na kręgle. O dwudziestej wróciłaby do domu. Cały czas będę miała włączony telefon – przysięgła składając ręce w goście modlitewnym przy okazji robiąc błagającą minę.
- Z kim idziesz? – spytał spokojnie.
Cieszył się widząc małe iskierki radości w oczach swojej córki. Dostrzegł je w ostatnią niedzielę, na początku myślał, że mu się to tylko wydaje, jednak po pewnym czasie stwierdził, że po długim czasie widzi swoją córeczkę szczęśliwą. W tamtym momencie po jego ciele rozlało się przyjemne ciepło szczęścia. Dla rodzica nic nie jest piękniejsze, niż widok swojego uradowanego dziecka.
- Z Olą, to moja koleżanka z klasy, oraz z jej bratem Arturem i jego kolegą Bartkiem. Będzie nas tylko czwórka.
- Idziecie na kręgle, na pewno? – dziewczyna kiwnęła twierdząco głową – Nie wolno ci się spóźnić, okej? – spytał szerzej się uśmiechając.
Paulina wstała i z radości uściskała ojca. Ten poklepał ją po plecach i powiedział, że zajmie się mamą. Blondynka przed wyjściem podziękowała i wyszła uradowana z pomieszczenia. Na korytarzu klasnęła jedynie w dłonie, a następnie napisała sms’a do Oli.
Kiedy wysiadła, następnego dnia, na przystanku autobusowym, przed kręgielnią uśmiechnęła się od ucha do ucha i ruszyła w kierunku zielonego, jak świeża trawa, budynku. Miejsce specjalnie zostało z zewnątrz pomalowane na taki kolor, aby przyciągać uwagę przechodniów, potęgował to jeszcze wielki neonowy napis BOWLING.
Weszła do zupełnie nieznanego lokalu i usiadła przy drzwiach na pomarańczowej ławce, gdzie umówiła się z Olą. Wygładziła ręką czarne rurki oraz białą koszulą upstrzoną różowymi groszkami, tego samego kolory założyła także balerinki, choć wiedziała, że będzie musiała zmienić obuwie. Poprawiała rozpuszczone i lekko podkręcone włosy, a następnie wyjęła z małej, granatowej torebki telefon i sprawdziła godzinę. Reszta spóźniała się już około trzech minut, jednak LiLi starała się tym nie przejmować.
Nagle drzwi do poczekalni się otworzyły, a z dworu wszedł Bartek, chowający kluczyki od samochodu do kieszeni grantowych jeansów. Paulina spojrzała na niego pogodnie, jednak wychyliła się szukając za nim swojej przyjaciółki, której nie dostrzegła.
- Hej – chłopak podszedł do nastolatki i ją przytulił. Paulina była zaskoczona takim gestem, jednak starała się nie panikować, przecież to jej kolega.
- Cześć – uśmiechnęła się pogodnie. – A gdzie reszta? – spytała wyglądając przez szklane drzwi, jednak za nimi ciągle nie dostrzegała, żadnej postaci.
- Musieli jechać do babci na urodziny – jego spokojny i opanowany głos sprawiał, że Paula nie wiedziała o czym do niej mówi. Dopiero po pewnym czasie uświadomiła sobie, co się dzieje.
- Co?! Czemu nie zadzwoniła i nic nie powiedziała? Zapomniała o urodzinach babcia? Super mogłam zaoszczędzić czas siedząc w domu, a teraz będę tłukła się autobusami z powrotem do domu. Zabiję tą dziewczynę kiedyś… - przyznała gniewnie blondynka, brunet jedynie na to wyszczerzył zęby.
- Z czego się cieszysz?! – spytała tym razem krzycząc na niego.
- Robisz fajną minę, jak się wkurzasz – Paulina jedynie prychnęła i wstała zbierając swoje wszystkie rzeczy – Ej chyba nie jedziesz do domu? Co z kręglami?
- No chyba nie gramy, przecież nie ma Oli i Artura. Bezsensu grać w dwójkę.
- Boisz się, że przegrasz – zaśmiał się Bartek.
- Tak – opowiedziała teatralnie. – Boję się, że taki ktoś jak Ty pokona mnie w kręgle i nie poradzę sobie czując tą porażkę – dziewczyna udała, że ociera łzę z policzka.
- Od kiedy jesteś taka pewna siebie? Jesteś Pauliną czy jej siostrą bliźniaczką?
- Nie mam rodzeństwa… znaczy jeszcze nie mam.
- Jesteś inna niż ostatnio – przyznał zaskoczony i poszedł w stronę torów do gry. Paulina czując, że nie może już się wycofać, ruszyła za nim. Starała się opanować drżenie rąk, czuła strach wywołany byciem z Bartkiem sam na sam. Odgarnęła włosy wchodzące do oczu i wzięła głęboki oddech, a następnie przygotowała się z chłopakiem do gry.
Po wpisaniu imion do komputera i zmienieniu butów, przeszli na zarezerwowany tor siódmy. Bartek usiadł na kanapie mówiąc, że kobiety zaczynają. Nastolatka spojrzała na niego z strachem wypisanym na twarzy. Kompletnie nie umiała grać, a to przez to, że nigdy nie była na kręglach. Nie miała z kim wychodzić do takich miejsc.
- Tylko, że ja nie wiem jak grać – odparła skrępowana, na co chłopak wybuchnął nie pohamowanym śmiechem. Wstał i podszedł do półki z kulami gdzie wybrał najlżejszą, następnie podał ją Paulinie, wpierw pokazując jak ma ją trzymać.
- Teraz spraw, aby przeturlała się do kręgli. Musisz ich zbić jak najwięcej – dyktował jej zasady jak dla przedszkolaka, przez co Paula czuła się jakby była z innej planety. Zrobiła tak jak jej kazał, jednak kula stoczyła się w prawą krawędź i nie zbiła żadnego pionka.
Po niej przyszedł czas na Bartka, który bez problemu zbił za pierwszym razem wszystkie dziesięć, robiąc przy tym słodką minę zwycięstwa. Gdy Paulina kolejny raz męczyła się z trudnym mechanizmem gry w kręgle, chłopak zmówił dla nich kawę i po kawałku szarlotki. Po kilku rundach zamówienie trafiło na stolik przypisany do ich toru, więc brunet zarządził przerwę. Dziewczyna widząc ciasto skrzywiła się myśląc o znajdującej się w nim ogromnej ilości kalorii. Jednak nie chcąc robić przykrości swojemu towarzyszowi usiadła i podziękowała za kawę i deser.
- Długo znasz Artura i Olę? – spytała się po pewnym czasie, próbując utrzymać rozmowę.
- Od jakiś pięciu lat, jak zamieszkałem naprzeciwko nich trudno było ich nie poznać.
- Przeprowadzałeś się? Z daleka?
- Z Wielkiej Brytanii – przyznał z wyczuwalnym smutkiem w głosie.
- Przepraszam nie chciałam pytać o coś, o czym nie chcesz mówić.
- Spokojnie nic się nie stało. Musiałem wrócić do Polski do mojej mamy.
- A tata został w Anglii, tak? – spytał spoglądając w czekoladowe oczy mężczyzny, które tym razem był zmartwione.
- Mój tata nie żyje – odparł po chwili milczenia, a następnie wziął ogromny kawałek ciasta do buzi, jakby chcąc przez to powiedzieć nic więcej nie powiem.
- Bardzo mi przykro – dziewczyna nie wiedziała jak ma zachować się w takiej sytuacji, dlatego przestała w ogóle się odzywać.
- A jak podoba ci się w naszej szkole? – spytał się nagle Bartek po długiej, krępującej ciszy.
- Podoba mi się, bo jest ciepło i kameralnie. Nie lubię dużego tłoku. Tobie został już tylko ten rok, tak?
- Yhm, w maju piszę maturę.
- A, co potem? Idziesz na studia?
- Raczej tak, przecież matura nic mi tak naprawdę nie daje. Zastanawiam się na kilkoma kierunkami, jednak nie wiem jaki do końca wybrać.
- Co konkretnie?
Była ciekawa tego czym interesuje się chłopak. Coraz bardziej nie przeszkadzało jej jego towarzystwo, dostrzegała nawet, że mają wspólne tematy.
- Zastanawiam się nad medycyną jednak wątpię abym się dostał. Drugą opcją jest farmacja.
- No to mamy podobnie – uśmiechnęła się ukazując dołeczki w policzkach.
Chłopak przyznał w duchu, że podobało mu się jak dziewczyna tak robiła. Jej postać coraz bardziej go interesowała, a to przez to, iż widział, że coś skrywa i dlatego co chwile zmienia swoje zachowanie. Chciał ją po prostu poznać.
Po wypiciu kawy wrócili z powrotem na tor gdzie bardziej zaczęli się wygłupiać niż grać na poważnie. Brali najcięższe kule do kręgli i razem próbowali popchnąć je tak, aby zbić choć jeden z pionków. Śmiali się przy tym, a jednocześnie cały czas rozmawiali. Krępująca cisza zniknęła całkowicie, a początkowy strach Pauli przerodził się w dobry nastrój, który nie opuścił jej nawet, jak wracali już do domu.
Jechali samochodem cały czas rozmawiając i wyśmiewając starszą kobietę, która cały czas rozkazywała swoim dzieciom jak mają rzucać kulą i co mają robić. Paulina naśladowała tą postać, a Bartek wybuchał śmiechem, kiedy zauważał, że jego towarzyszka robi to idealnie.
Jednak w końcu nadeszła chwila, że Bartek zaparkował przed domem Pauli i wyłączył silnik. Spojrzał na nią ciągle się uśmiechając.
- Dzięki za dziś – powiedział spoglądając w zielone tęczówki Lili.
- Może jak posiedzisz w domu dojdziesz do tego jak powinnaś się zachowywać. Osoby takie jak ty nie chodzą po mieście o takiej godzinie! – powiedziała starsza kobieta w niedzielę przy śniadaniu, kiedy niezbyt wyspana Paulina brodziła łyżką w misce z płatkami. Dziewczyna nie przejęła się zbytnio zdaniem matki, coraz bardziej jej to nie obchodziło. Wiedziała, że nawet jeżeli by gdzieś wyszła jej rodzicielka nie zauważyłaby tego, w końcu cały czas pracowała.
Tego wieczoru szesnastolatka była u siebie w pokoju i słuchała muzyki. Siedziała na parapecie i przyglądała się kroplom deszczu spływającym po szybie. Zastanawiała się nad jej relacją z mamą. Z bólem musiała przyznać, że wie tylko o ciąży swojej matki, jednak nic poza tym. Nie wiedziała, który to tydzień, za ile jest termin porodu, czy z dzieckiem jest wszystko okej. Kiedyś jak była młodsza lubiła oglądać programy o małych dzieciach. Wyobrażała sobie wtedy siebie razem z Sarą jak wybierają w sklepach ubranka dla potencjalnego rodzeństwa. Jednak to było zbyt wiele lat temu, oczywiście Lili teraz także chciała w tym wszystkim uczestniczyć, jednak oschłość matki nie pozwalała jej złamać pewnej granicy. W głębi serca czuła strach do swojej rodzicielki. Przerażała ją osoba, którą powinna najbardziej kochać. Z zamyślenia nagle wyrwała ją głośna melodia telefonu. Podeszła do biurka, skąd wzięła urządzenie.
- No hej, co tam? – spytała pogodnie, kiedy sprawdziła, że rozmawia z Olą.
- Wszystko w porządku, jesteś zajęta?
- Nie, możesz mówić. Słuchałam tylko muzyki – zastanawiała się czego może chcieć przyjaciółka już późnym piątkowym wieczorem.
- A jesteś jutro zajęta?
- Raczej nie, jednak ciągle mam karę. Jeżeli chciałaś mnie gdzieś wyciągnąć nie ma takiej opcji – przyznała ze smutkiem Paula. Przeszła przez pokój z telefonem w ręce i położyła się na łóżku. Drugą ręką zaczęła przeglądać gazetę, lecz jednocześnie dalej słuchała Aleksandry.
- Kurde zapomniałam o tym, szkoda. Chciałam cię wyciągnąć na kręgle. Nie ma szans, co? – blondynka usłyszała smutek w głosie swojej rozmówczyni.
- A o której? – nagle Paula przypomniała sobie o popołudniowej zmianie swoje matki i poczuła narastającą w jej ciele nadzieje.
- No tak na szesnastą? Może być wcześniej, o dwudziestej odwieźlibyśmy cię do domu.
- Odwieźli?
- No byłabyś ty, ja, Artur i Bartek. Im więcej osób tym fajniej.
- Muszę to przedyskutować z tatą, może choć on się zgodzi. Wyślę ci wiadomość, okej? – kiedy Ola się zgodziła, dziewczyny przerwały połączenie.
Paulina wzięła głęboki oddech, wstała z łóżka i wygładziła niebieską koszule. Wyszła z pokoju i skierowała się do gabinetu swojego ojca. Zapukała przed wejściem dwukrotnie, po czym weszła słysząc zaproszenie, następnie usiadła na kanapie, ustawionej naprzeciwko komputera Marka.
Mężczyzna przeglądał akurat nowe samochody na jednej z internetowych stron. Już od dawna chciał kupić nowy pojazd, a teraz tym bardziej stało się to potrzebne. W końcu ich rodzina miała powiększyć w przeciągu kilku miesięcy. Zdziwiony był wizytą córki, jednak domyślił się, że dziewczyna chce pogadać.
- Coś się stało Lili?
- Wiem, że ostatnio nie byliście ze mnie zbytnio zadowoleni, jednak chciałabym jutro wyjść ze znajomymi – spojrzała ze skruszaną minką na swojego rodzica.
- Gdzie? – nie spodziewała się takiego pytania, bardziej była przygotowana na jego krzyk, że się nie zgadza. Poczuła się pewniej, tym bardziej kiedy dostrzegła, że jej ojciec delikatnie się uśmiecha.
- Na kręgle. O dwudziestej wróciłaby do domu. Cały czas będę miała włączony telefon – przysięgła składając ręce w goście modlitewnym przy okazji robiąc błagającą minę.
- Z kim idziesz? – spytał spokojnie.
Cieszył się widząc małe iskierki radości w oczach swojej córki. Dostrzegł je w ostatnią niedzielę, na początku myślał, że mu się to tylko wydaje, jednak po pewnym czasie stwierdził, że po długim czasie widzi swoją córeczkę szczęśliwą. W tamtym momencie po jego ciele rozlało się przyjemne ciepło szczęścia. Dla rodzica nic nie jest piękniejsze, niż widok swojego uradowanego dziecka.
- Z Olą, to moja koleżanka z klasy, oraz z jej bratem Arturem i jego kolegą Bartkiem. Będzie nas tylko czwórka.
- Idziecie na kręgle, na pewno? – dziewczyna kiwnęła twierdząco głową – Nie wolno ci się spóźnić, okej? – spytał szerzej się uśmiechając.
Paulina wstała i z radości uściskała ojca. Ten poklepał ją po plecach i powiedział, że zajmie się mamą. Blondynka przed wyjściem podziękowała i wyszła uradowana z pomieszczenia. Na korytarzu klasnęła jedynie w dłonie, a następnie napisała sms’a do Oli.
Kiedy wysiadła, następnego dnia, na przystanku autobusowym, przed kręgielnią uśmiechnęła się od ucha do ucha i ruszyła w kierunku zielonego, jak świeża trawa, budynku. Miejsce specjalnie zostało z zewnątrz pomalowane na taki kolor, aby przyciągać uwagę przechodniów, potęgował to jeszcze wielki neonowy napis BOWLING.
Weszła do zupełnie nieznanego lokalu i usiadła przy drzwiach na pomarańczowej ławce, gdzie umówiła się z Olą. Wygładziła ręką czarne rurki oraz białą koszulą upstrzoną różowymi groszkami, tego samego kolory założyła także balerinki, choć wiedziała, że będzie musiała zmienić obuwie. Poprawiała rozpuszczone i lekko podkręcone włosy, a następnie wyjęła z małej, granatowej torebki telefon i sprawdziła godzinę. Reszta spóźniała się już około trzech minut, jednak LiLi starała się tym nie przejmować.
Nagle drzwi do poczekalni się otworzyły, a z dworu wszedł Bartek, chowający kluczyki od samochodu do kieszeni grantowych jeansów. Paulina spojrzała na niego pogodnie, jednak wychyliła się szukając za nim swojej przyjaciółki, której nie dostrzegła.
- Hej – chłopak podszedł do nastolatki i ją przytulił. Paulina była zaskoczona takim gestem, jednak starała się nie panikować, przecież to jej kolega.
- Cześć – uśmiechnęła się pogodnie. – A gdzie reszta? – spytała wyglądając przez szklane drzwi, jednak za nimi ciągle nie dostrzegała, żadnej postaci.
- Musieli jechać do babci na urodziny – jego spokojny i opanowany głos sprawiał, że Paula nie wiedziała o czym do niej mówi. Dopiero po pewnym czasie uświadomiła sobie, co się dzieje.
- Co?! Czemu nie zadzwoniła i nic nie powiedziała? Zapomniała o urodzinach babcia? Super mogłam zaoszczędzić czas siedząc w domu, a teraz będę tłukła się autobusami z powrotem do domu. Zabiję tą dziewczynę kiedyś… - przyznała gniewnie blondynka, brunet jedynie na to wyszczerzył zęby.
- Z czego się cieszysz?! – spytała tym razem krzycząc na niego.
- Robisz fajną minę, jak się wkurzasz – Paulina jedynie prychnęła i wstała zbierając swoje wszystkie rzeczy – Ej chyba nie jedziesz do domu? Co z kręglami?
- No chyba nie gramy, przecież nie ma Oli i Artura. Bezsensu grać w dwójkę.
- Boisz się, że przegrasz – zaśmiał się Bartek.
- Tak – opowiedziała teatralnie. – Boję się, że taki ktoś jak Ty pokona mnie w kręgle i nie poradzę sobie czując tą porażkę – dziewczyna udała, że ociera łzę z policzka.
- Od kiedy jesteś taka pewna siebie? Jesteś Pauliną czy jej siostrą bliźniaczką?
- Nie mam rodzeństwa… znaczy jeszcze nie mam.
- Jesteś inna niż ostatnio – przyznał zaskoczony i poszedł w stronę torów do gry. Paulina czując, że nie może już się wycofać, ruszyła za nim. Starała się opanować drżenie rąk, czuła strach wywołany byciem z Bartkiem sam na sam. Odgarnęła włosy wchodzące do oczu i wzięła głęboki oddech, a następnie przygotowała się z chłopakiem do gry.
Po wpisaniu imion do komputera i zmienieniu butów, przeszli na zarezerwowany tor siódmy. Bartek usiadł na kanapie mówiąc, że kobiety zaczynają. Nastolatka spojrzała na niego z strachem wypisanym na twarzy. Kompletnie nie umiała grać, a to przez to, że nigdy nie była na kręglach. Nie miała z kim wychodzić do takich miejsc.
- Tylko, że ja nie wiem jak grać – odparła skrępowana, na co chłopak wybuchnął nie pohamowanym śmiechem. Wstał i podszedł do półki z kulami gdzie wybrał najlżejszą, następnie podał ją Paulinie, wpierw pokazując jak ma ją trzymać.
- Teraz spraw, aby przeturlała się do kręgli. Musisz ich zbić jak najwięcej – dyktował jej zasady jak dla przedszkolaka, przez co Paula czuła się jakby była z innej planety. Zrobiła tak jak jej kazał, jednak kula stoczyła się w prawą krawędź i nie zbiła żadnego pionka.
Po niej przyszedł czas na Bartka, który bez problemu zbił za pierwszym razem wszystkie dziesięć, robiąc przy tym słodką minę zwycięstwa. Gdy Paulina kolejny raz męczyła się z trudnym mechanizmem gry w kręgle, chłopak zmówił dla nich kawę i po kawałku szarlotki. Po kilku rundach zamówienie trafiło na stolik przypisany do ich toru, więc brunet zarządził przerwę. Dziewczyna widząc ciasto skrzywiła się myśląc o znajdującej się w nim ogromnej ilości kalorii. Jednak nie chcąc robić przykrości swojemu towarzyszowi usiadła i podziękowała za kawę i deser.
- Długo znasz Artura i Olę? – spytała się po pewnym czasie, próbując utrzymać rozmowę.
- Od jakiś pięciu lat, jak zamieszkałem naprzeciwko nich trudno było ich nie poznać.
- Przeprowadzałeś się? Z daleka?
- Z Wielkiej Brytanii – przyznał z wyczuwalnym smutkiem w głosie.
- Przepraszam nie chciałam pytać o coś, o czym nie chcesz mówić.
- Spokojnie nic się nie stało. Musiałem wrócić do Polski do mojej mamy.
- A tata został w Anglii, tak? – spytał spoglądając w czekoladowe oczy mężczyzny, które tym razem był zmartwione.
- Mój tata nie żyje – odparł po chwili milczenia, a następnie wziął ogromny kawałek ciasta do buzi, jakby chcąc przez to powiedzieć nic więcej nie powiem.
- Bardzo mi przykro – dziewczyna nie wiedziała jak ma zachować się w takiej sytuacji, dlatego przestała w ogóle się odzywać.
- A jak podoba ci się w naszej szkole? – spytał się nagle Bartek po długiej, krępującej ciszy.
- Podoba mi się, bo jest ciepło i kameralnie. Nie lubię dużego tłoku. Tobie został już tylko ten rok, tak?
- Yhm, w maju piszę maturę.
- A, co potem? Idziesz na studia?
- Raczej tak, przecież matura nic mi tak naprawdę nie daje. Zastanawiam się na kilkoma kierunkami, jednak nie wiem jaki do końca wybrać.
- Co konkretnie?
Była ciekawa tego czym interesuje się chłopak. Coraz bardziej nie przeszkadzało jej jego towarzystwo, dostrzegała nawet, że mają wspólne tematy.
- Zastanawiam się nad medycyną jednak wątpię abym się dostał. Drugą opcją jest farmacja.
- No to mamy podobnie – uśmiechnęła się ukazując dołeczki w policzkach.
Chłopak przyznał w duchu, że podobało mu się jak dziewczyna tak robiła. Jej postać coraz bardziej go interesowała, a to przez to, iż widział, że coś skrywa i dlatego co chwile zmienia swoje zachowanie. Chciał ją po prostu poznać.
Po wypiciu kawy wrócili z powrotem na tor gdzie bardziej zaczęli się wygłupiać niż grać na poważnie. Brali najcięższe kule do kręgli i razem próbowali popchnąć je tak, aby zbić choć jeden z pionków. Śmiali się przy tym, a jednocześnie cały czas rozmawiali. Krępująca cisza zniknęła całkowicie, a początkowy strach Pauli przerodził się w dobry nastrój, który nie opuścił jej nawet, jak wracali już do domu.
Jechali samochodem cały czas rozmawiając i wyśmiewając starszą kobietę, która cały czas rozkazywała swoim dzieciom jak mają rzucać kulą i co mają robić. Paulina naśladowała tą postać, a Bartek wybuchał śmiechem, kiedy zauważał, że jego towarzyszka robi to idealnie.
Jednak w końcu nadeszła chwila, że Bartek zaparkował przed domem Pauli i wyłączył silnik. Spojrzał na nią ciągle się uśmiechając.
- Dzięki za dziś – powiedział spoglądając w zielone tęczówki Lili.
- To ja dziękuje, w
końcu gotowa byłam znowu uciekać. Zawsze będziesz mnie tak powstrzymywać? –
zażartowała blondynka wyciągając rękę do klamki.
- Może kiedyś to powtórzymy? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Pewnie, czemu nie – odpowiedziała z radością. Sama chciała się z nim jeszcze zobaczyć. Nacisnęła klamkę i wyszła z samochodu. Przechodząc do domu pomachała jeszcze Bartkowi pożegnalnie, a ten po chwili pojechał do domu.
W drodze do drzwi wyjęła telefon i wybrała numer Oli. Była gotowa ukatrupić przyjaciółkę, za to, że ją tak wystawiła.
- Może kiedyś to powtórzymy? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Pewnie, czemu nie – odpowiedziała z radością. Sama chciała się z nim jeszcze zobaczyć. Nacisnęła klamkę i wyszła z samochodu. Przechodząc do domu pomachała jeszcze Bartkowi pożegnalnie, a ten po chwili pojechał do domu.
W drodze do drzwi wyjęła telefon i wybrała numer Oli. Była gotowa ukatrupić przyjaciółkę, za to, że ją tak wystawiła.
***
No cześć, jak mija Wam pierwszy dzień Kwietnia?
Rozdział dodaję wcześniej ze względu, że jutro nie będę miała czasu, jednak wydaje mi się, że będziecie zadowoleni taką zmianą.
Jak Wam się podoba wyjście na kręgle?
Obiecuję, że w kolejnych częściach będzie się więcej działo.
No cześć, jak mija Wam pierwszy dzień Kwietnia?
Rozdział dodaję wcześniej ze względu, że jutro nie będę miała czasu, jednak wydaje mi się, że będziecie zadowoleni taką zmianą.
Jak Wam się podoba wyjście na kręgle?
Obiecuję, że w kolejnych częściach będzie się więcej działo.
Coraz bardziej mam wrażenie, że jest to nudne.
Dobra czekam na wasze komentarz, nawet te krytyczne. Jestem ciekawa, co Wam się nie podoba.
Dzięki za komentarze pod poprzednim rozdziałem.
Kolejny rozdział w sobotę.
A tak jak pewnie zauważyliście, przy numerze rozdziału wstawiłam moim zdaniem ciekawy cytat. Co o tym sądzicie?
Piszcie!
Pozdrawiam
Kilulu
Znowu pierwsza!!!!
OdpowiedzUsuńNo ja tam nie narzekam na wcześniejszy rozdział :D
Chociaż muszę przyznać, że w tym rozdziale nie działo się za wiele ( teraz tylko mam ochotę iść pograć w kręgle xd) to Bartek zyskał moją sympatię :* Ale i tak wolę Mateusza....
Rozdział jak zwykle świetny, bez zastrzeżeń : )
Pozdrawiam
Seo
Dzięki wielkie, wiedziałam że na Ciebie mogę liczyć. Jesteś najszybciej czytającym czytelnikiem :D
UsuńStarałam się, aby było ciekawie, chciałam pokazać, że Paula zaczęła wychodzić do ludzi. zaczyna odżywać.
Wszyscy tylko o tym Mateuszu :P Jednak muszę przyznać on jest fajny :D
Pozdrawiam
Kilulu
No wiem, że jest fajny :<
UsuńI nieosiągalny...
No bo kurde, tak wchodzę sb, a tu taka niespodzianka! Nowy rozdział :D Więc czytam, bo chyba bym umarła z ciekawości xd
Świetny pomysł z wyjściem na kręgle. :) Paulina zaczyna wychodzić do ludzi i nawiązywać z nimi bliższe kontakty. Podoba mi się to ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy Ola specjalnie wrobiła Lili, czy rzeczywiście zapomniała o urodzinach swojej babci. Wydaję mi się, że nie było to celowe. Chociaż... Może Bartek wstydził się sam zaprosić Paulinę na spotkanie i poprosił o to Olę? Bardzo mnie to ciekawi :)
Myślałam już, że tata powie coś w stylu "Nigdzie nie idziesz". Jednak nie okazał się takim starym zgredem za jakiego go uważałam.
Co do Twojego komentarza u mnie - obecny blog nie jest moim pierwszym. To już drugi, ale tamten usunęła z przyczyn różnych ;)
Co do prawdopodobnego wrobienia, wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale :)
UsuńMarek stara się odnowić relacje z córką i jest dla niej miły.
Pozdrawiam
Kilulu
Nie, ej ja się tak nie bawię... To prima aprilis, że nie ma Mateusza ;OO tęsknię XD
OdpowiedzUsuńCytacik jest ok i ten pomysł ogólnie spoko. Wyjście na kręgle też spoko, ale to nie Bartek powinien tam być ;DD Fajnie, że już jest rozdział, wgl pomyślałam sb o tobie i patrzę, a tu rozdział! ;D
Nic tutaj nie jest nudne, absolutnie nie! Chciałabym tylko troszkę Mateusza, troszkę ;)
Wszystko jest git ;D
Pozdrawiam,
M! *
W kolejnych dwoch rozdzialach Mateusz juz wystepuje.
UsuńCiesze sie ze ci sie podoba.
Widze ze nie trawicie Bartka ;/
Dzieki ze zawsze komentujesz ;) kolejne czesci na pewno cie nie zawiodą, bedzie Mateusz ;)
haha ;) wcale nie chodzi o to, że nie trawię Bartka, jest jak najbardziej ok, ale no jakoś tak wychodzi, że to nie Mateusz ;) Wgl szczerze, wydał mi się trochę nadgorliwy, ale teraz jest już inaczej. Z całą odpowiedzialnością LUBIĘ Bartka ;D
UsuńFajnie, że będzie Mateusz ;) lubię go, mimo wszystko ;D
Spokojnie rozumiem o co chodzi. Sama lubie Mateusza ;p kurcze ten chlopak popadnie w samozachwyt.
UsuńBartek ma kilka twarzy jak Paulina powoli bedziemy ja odkrywac. ;)
Mateusz caly czas rozmysla nad przeprosinami.
Moim zdaniem ten rozdział nie jest nudny. A zresztą, wszystko co napiszesz nie jest nudne.
OdpowiedzUsuńMimo, iż wolę Mateusza, jestem zaciekawiona postacią Bartka.
A co do urodzin babci, myślę, że to była tylko przykrywka. Ola pewnie chciała by Lili spędziła czas z Bartkiem i dlatego wymyśliła urodziny.
Czekam na next.
Pozdrawiam i życzę weny.
Mroczna
Wielkie dzięki :)
UsuńCieszę się, że są osoby którym podoba się to co tworzę. Zaszczytem dla mnie jest świadomość, że to czytasz.
Co do przyjęcia u babci wszystko rozwinie się w kolejnej części. Zapraszam już w sobotę.
Wszyscy tylko o Mateuszu :P on nie da sobie rady z takim gronem fanek:P
Dzięki jeszcze raz. Pozdrawiam
Kilulu
Uśmiechałam się do monitora kiedy to czytałam XD Bartek jest taki słodki :3 Baaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo podoba mi się ten rozdział i nie mogę się doczekać kolejnego :D Jestem ciekawa co dalej wydarzy się między nimi :) Do zobaczenia słoneczko :*
OdpowiedzUsuńOj dziękuję kochanie :*
UsuńCieszę się, że spodobał ci się mój model - Bartek :D
W kolejnych rozdziałach Twoje pytania zostaną już wyjaśnione.
Dzięki wielki za wszystko :*
Do zobaczenia w sobotę słoneczko :D
Czekam na kolejny rozdział!:)
OdpowiedzUsuń"w czekoladowe oczy mężczyzny" jeżeli jest to chłopak niewiele starszy od Pauliny to nie jest to mężczyzna. Mężczyzną jest raczej ojciec bohaterki (napisałabyś o nim chłopak?).
OdpowiedzUsuńTak to stylistycznie żadnych uwag :3
Rozdział iście ciekawy, bałam się, że wyjdzie trochę sztucznie z tym Bartkiem ale poradziłaś sobie idealnie. Brawo i życzę weny :3
świetny bloga ;D dopiero go znalazłam ale już go bardzo polubiłam ;D
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział i pozdrawiam ! xx ;D
Czekam na kolejny rozdział wciągnęło mnie! Masz talent, pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńhttp://s3condbreathe.blogspot.com/ Byłabym zaszczycona, gdybyś zerknęła na mój blog (:
Ola uknuła intrygę na miarę jakiegoś serialu albo komedii romantycznej ;) Bo w to, że o urodzinach babci zapomniała, w życiu nie uwierzę! Gdyby tak było, na pewno poinformowałaby przyjaciółkę o swojej nieobecności. Mimo wszystko, dobrze się stało. Dzięki temu spotkaniu Paula rozerwała się, otworzyła na innych ludzi. Potrzebowała tego. A Bartek to miły i bardzo intrygujący chłopak ;)
OdpowiedzUsuńPolubiłam Pana Marka. Nie spodziewałam się takiej reakcji na prośbę dziewczyny. Widać, że zależy mu na córce, cieszy się jej szczęściem. Szkoda, że tak wielu ludzi zapomina o tym, że ich dzieci też mają uczucia. Doskonałym przykładem jest matka głównej bohaterki...
I jakoś tak zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy dziewczyna na widok szarlotki zaczęła przejmować się jej kalorycznością. Jak to miło wiedzieć, że nie tylko ja mam takie problemy.
A rozdział wcale nie był nudny, marudzisz :P
Pozdrawiam, do jutra :)
Hehhe ale ją Ola wkopała. Sam na sam z Bartkiem mmm :3. Fajny gość z niego i umie grać w kręgle! ♥♥♥ Mają z Paulą tyle zainteresowań ale... co z Mateuszem? Hm Paula jest rozchwytywana :D.
OdpowiedzUsuńYYyyy od kiedy jej mama to Sara... nie pamiętam żeby to był skrót/synonim Sylwii...
Ojciec spoko, na wszystko jej pozwala i udobrucha mamę :D
Super ;)
OdpowiedzUsuń